12
@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3
@Avangeee jako Seokjin i Jeonggukie :)
~~~~~~~~~
Jungkook:
Hyung nie przestawał mnie gładzić po skórze i całować po twarzy, na co za każdym razem uśmiechałem się delikatnie. Taka bliskość i takie gesty zaczynały być dla mnie niezbędne, szczególnie po wszystkich obietnicach, które sobie założyliśmy. Miałem ochotę się w niego wtulić, jeszcze raz dotknąć jego włosów, dziękując mu raz po raz za to, czym mnie obdarował. Min Yoongi nie tylko skradł mój pierwszy pocałunek, ale również był moim pierwszym partnerem, któremu bez większych wahań byłem w stanie oddać swoje ciało. Powstrzymywał mnie przed tym tylko strach, głównie z niewiedzy. I chociaż bałem się, że podczas takiego zbliżenia zacznę myśleć o dotyku kogoś innego, o jego pocałunkach i zapewnieniach, które mógłby złożyć, to jednak do niczego takiego nie doszło. Istniał dla mnie tylko Yoongi, który naprawdę zasługiwał na moje uczucie.
Obserwowałem uważnie chłopaka, posyłając mu niewielki uśmiech, jednak po kilku minutach chłopak nagle posmutniał, zamykając oczy i wyłączając się ze świata zewnętrznego. Nie wiedziałem o czym myśli, ale nagle przestał mnie dotykać i całować, a to była dość jasna informacja dla mojego mózgu.
Chciałem coś powiedzieć, może przeprosić, że zgodziłem się na to wszystko, jednak nie byłem zbyt dobry w słowach, zwłaszcza kiedy się bałem, zupełnie jak w obecnej chwili.
Yoongi przecież nigdy by cię nie okłamał, Jeongguk...
Patrzyłem na niego, prosząc w myślach, aby to nie była prawda. A kiedy chłopak w końcu otworzył oczy jego spojrzenie niestety nie wyglądało tak samo jak jeszcze przed kilkoma minutami. Coś się zmieniło, jednak moje rozczytywanie emocji, szczególnie za pomocą spojrzenia, było wręcz beznadziejne, dlatego obserwowałem go po prostu jak wstaje bez słowa wyjaśniania. Wystraszyłem się, myśląc, że opuści w tej chwili garderobę, zostawiając mnie samego, co zapewne złamałoby mi serce, które potrzebowało teraz jego czułości i bliskości. Na szczęście Min zaraz powrócił, oczyszczając moje ciało, za co podziękowałem mu cicho, czując wielką ulgą wraz z przyjemnym ciepłem, które pojawiło się za sprawą tak niewielkiego gestu.
Przytaknąłem na słowa chłopaka, uświadamiając sobie, że Yoongi zadbał, aby nikogo nie było w dormie, za co byłem mu wdzięczny. Nie potrafiłbym nigdy więcej spojrzeć w oczy chłopaków, gdyby słyszeli wszystkie moje jęki. I chociaż raczej by tego nie skomentowali, to sama świadomość na pewno by mnie wykończyła.
Chętnie skorzystałem przy wstawaniu z pomocy Mina, znów mu dziękując i od razu czując ból w dolnych partiach mojego ciała. Nie sądziłem, że to uczucie pozostanie, do tego będzie aż tak intensywnie, że jedna z moich rąk wyląduje na ścianie, aby podtrzymać moje wyczerpane ciało. Zacisnąłem zęby, by nie wydawać żadnych odgłosów i szybko skupić swój umysł na czymś innym. Niestety nie miałem się czego uczepić, wiedząc, że Yoongi postawił przy wszystkich swoich wyznaniach znak zapytania, o który jeszcze nie byłem w stanie się dopytać.
Kiedy w końcu wylądowałem w naszej łazience, podziękowałem mu za pomoc, zaraz wchodząc pod prysznic, aby jakoś obmyć swoje ciało z wszelkiej niepożądanej cieczy i doprowadzić się do normalnego stanu.
Po głowie cały czas krążyły mi myśli związane ze spojrzeniem Mina, z jego zmianą w zachowaniu, której tak cholernie się bałem.
Jedna z moich dłoni nadal pomagała mi podtrzymać swoje ciało, a zęby nie zmniejszały uścisku. Jednak mimo tego bólu, niczego nie żałowałem. To było naprawdę wspaniałe uczucie, którego chciałem jeszcze kiedyś zaznać... może nie przez najbliższy tydzień, bo wolałbym normalnie siadać, jednak jeśli Yoongi kiedykolwiek zechce mnie jeszcze dotknąć w taki sposób i pocałować, na pewno chętnie mu na to pozwolę.
Spod prysznica wyszedłem z niewielkim uśmiechem, a widząc przygotowane ubrania, owy uśmiech urósł nawet bardziej.
Przetarłem ciało ręcznikiem, wycierając też moje biedne włosy, na które nie założyłem żadnej odżywki, głównie ze względu ogromnego pragnienia, aby znaleźć się już w łóżku i w końcu położyć.
Oczywiście umycia zębów sobie nie odpuściłem, wiedząc, że zapewne pójdę już spać, nie chcąc się męczyć z jakimkolwiek chodzeniem.
Kusiło mnie strasznie, aby odpuścić sobie mój pokój, w którym ostatnio siedziałem z Jiminem i Hoseokiem, którzy oznajmili mi, że...
Oh, wspólny pokój z najstarszymi? Z moim hyungiem i Seokjinem? Ale... oni będą mnie dzięki temu ciągle kontrolować. Już nawet nie położę się spać o później porze, ewentualnie odpuszczę sobie sen... Ale miałbym wtedy Yoongiego blisko siebie... To ciężkie...
I tak odwiedziłem swój pokój, aby jakoś uratować swoje spierzchnięte usta. Jednak opuściłem go jak najszybciej, nie patrząc na swoje łóżko czy jego okolice i po prostu udając się pod swoją szafkę, z której wyciągnąłem jakąś pomadkę, szybko przejeżdżając nią po obu wargach i zaraz stamtąd uciekając.
Mocno się wahałem przed naciśnięciem klamki do pokoju Mina i najstarszego Kima. Wątpiłem, aby hyung chciał już pójść spać, a nawet leżał na łóżku, jednak postanowiłem się przemóc i przekroczyć próg pokoju najstarszych.
Zerknąłem niepewnie na chłopaka, wyłączając myślenie i po prostu do niego podchodząc, co prawda trochę pokracznie i z zaciśniętymi zębami, jednak kiedy już dotarłem do różowowłosego, leżącego jednak na łóżku, zaraz się w niego wtuliłem, umieszczając niepewnie jedną z dłoni na jego plecach, nie patrząc ani na wyraz jego twarzy, ani na poprzednią zmianę w zachowaniu hyunga. Nadal potrzebowałem zapewnień, szczególnie po oddaniu mu swojego ciała. Chciałem upewnić się, że na pewno mnie nie opuści, nawet jeśli zrobię coś głupiego, jak kolejna ucieczka do Busan, albo nieporozumienie z moim bratem.
- Hyung, dziękuję, że nie pozwoliłeś mi zostać z tym sam, że odnajduję pocieszenie właśnie w twoich ramionach i... i dziękuję za to, że... uszczęśliwiasz mnie swoimi pocałunkami i bliskością... nie chcę cię nigdy stracić, hyung... bardzo dobrze się z tobą czuję... chociaż niekiedy nie potrafię ci tego pokazać i zazwyczaj mam problem, aby wyrazić wszystkie swoje uczucia słowami... Wiedz, że cieszę się, że mój... mój pierwszy raz... był właśnie z tobą, hyung – wyznałem wszystko, chowając głowę w jego torsie i obejmując go niepewnie jedną ręką, kiedy już położyłem się obok niego na łóżku, nie będąc do końca pewnym czy dobrze zrobiłem przychodząc tutaj i mówiąc mu te wszystkie słowa. Może Yoongi inaczej na to wszystko patrzył, może jednak te wyznania, dotyk i pocałunki nic dla niego nie znaczyły... Już niczego nie wiedziałem, jego zmiana w zachowaniu zmusiła mój umysł do wyparcia wiary w te wszystkie komplementy i tak piękne słowa, szczególnie wyznanie miłości i moje pierwsze, tak szczere i prawdziwe „Kocham cię" z ust osoby, która obdarzyła mnie tym cudownym uczuciem.
Yoongi:
Prysznic niestety nie przyniósł mi oczekiwanego ukojenia. To była czynność, która sprawiała, że zwykle stres ze mnie opadał i mogłem zacząć na nowo myśleć racjonalnie. Jednak nie tym razem. Stałem pod strumieniem wody, zastanawiając się, po co ja to wszystko zrobiłem. Miałem się nim zaopiekować, dbać o to, by nie działa mu się krzywda, a w sumie bardziej to wyglądało na wykorzystanie dzieciaka i jego chwili załamania, niż jakąkolwiek opiekę. I nieważne jakie były moje intencje. Jestem po prostu okrutnym potworem, przez którego małe dzieci płaczą.
Kolejny raz brawo Yoongi, po prostu popisałeś się. Teraz zapewne będzie cierpiał jeszcze bardziej, bo zamieniłeś się z penisem na głowy.
Wkurzony na siebie, opuściłem kabinę, wiedząc, że dłuższe sterczenie tam nie ma większego sensu. Jedynie coraz bardziej dołowałem się myślami o krzywdzie, jaką wyrządziłem królikowi.
Założyłem przygotowane ubrania, które zwykle nosiłem do spania – stara koszulka, powyciągana i dziurawa w jednym miejscu oraz bokserki.
I gotowe, mogę iść spać. W sumie jest jeszcze wcześnie. Może powinienem zabrać się za jakąś robotę? A, no tak, masz wolne, głupku. Kto to wymyślił, bym nie miał żadnych zajęć i nie chciał jeszcze spać...
Z racji braku lepszego zajęcia, opuściłem łazienkę, kierując się do swojego pokoju.
Może jakoś wymuszę ten sen, w końcu nie sypiałem zbyt dużo w ostatnim czasie i należy to nadrobić. Takie rozwiązanie będzie chyba najlepsze.
W drodze do pokoju słyszałem dźwięk wody, wiedziałem więc, że Jungkook się jeszcze myje. Miałem tylko nadzieję, że jakoś sobie radzi i nie cierpi aż tak bardzo. Najchętniej poszedłbym z nim do tej kabiny i pomógł mu, ale nie sądziłem, by młodszy się na to zgodził. Nawet jeśli przystał na seks i nieraz widzieliśmy się nago, to jednak miałem wrażenie, że to będzie jakieś naruszenie jego prywatności.
Beznadziejny z ciebie opiekun skoro pozwalasz mu się tam męczyć...
Pokręciłem głową, próbując odgonić od siebie tę jakże pozytywną myśl. Nawet nie szukałem wymówek sam przed sobą, godząc się z tym, iż zrobiłem źle.
Zamknąłem się już w pokoju i od razu rzuciłem się na swoje łóżko, moją prywatną świątynię do celebrowania rytuału snu, do której nikt nie miał wstępu. Mojego posłania nie wolno było ruszać. To byłoby jak zgwałcenie ukochanej osoby na moich oczach. Jednym zdaniem: bez zaproszenia – wstęp wzbroniony.
Uśmiechnąłem się sam do siebie z powodu tych głupich przemyśleń. Naprawdę się starzeję. Ewentualnie ten dzieciak sprawia, że wraca mi humor, mimo całego zmartwienia, które czułem. Za długo pozwoliłem „gniewnemu Yoongiemu" sobą kierować. Co ciekawe, zauważyłem, że zły humor męczy dodatkowo. Powinienem czerpać więcej radości z tego życia, a nie ograniczać się tylko do pracy.
Przekręciłem się na łóżku, twarzą do pokoju. Powinienem pójść spać, by zapomnieć o tym, co się zdarzyło w przeciągu ostatnich dwóch godzin. Gdyby rano Jungkook przy budzeniu powiedział, że jeszcze tego samego dnia wylądujemy w łóżku – albo raczej na materacu w garderobie – to bym go wyśmiał i kazał pójść jeszcze raz się obudzić, bo chyba coś poszło nie tak.
Chcę spać, ale muszę jeszcze sprawdzić, co z młodszym. Nie słychać już wody. Pewnie wklepuje teraz we włosy i twarz jakieś swoje dziwactwa, albo poszedł do swojego...
Nie dokończyłem myśli, bo drzwi od pomieszczenia się otworzyły i stanął w nich nikt inny, tylko obiekt moich przemyśleń. Chyba nie zarejestrowałem tego należycie, ewentualnie wszystko działo się jakoś zbyt szybko, bym wszystko zarejestrował.
Patrzyłem jak Kook podchodzi do mnie, kompletnie nie rozumiejąc jego zachowania. Maknae nie bywał zbyt często w tym pokoju, miałem wrażenie, że z mojej winy, bo przecież miał dość dobry kontakt z Seokjinem. Więc wniosek był jeden – bał się mnie. Hura.
Moje oczy otworzyły się szeroko, gdy dzieciak zajął miejsce na łóżku tuż obok mnie i wtulił się w moje ciało.
Dopiero myślałem o nietykalności mojej świątyni, a on mi tu robi wjazd na metraż?
Nie byłem nawet zły. Mało tego, cieszyłem się, że dobrowolnie naruszył moją prywatność!
Moja ręka otoczyła go, przyciągając jak najbliżej. Żadne argumenty o odsunięciu go nie docierały do mnie. Liczyło się, że przyszedł tutaj. Do mnie. Z własnej woli.
Kompletnie nie spodziewałem się słów, które padły z ust młodszego. Te podziękowania, zapewnienia... To brzmiało, jak jedno z najpiękniejszych wyznań, jakie można usłyszeć. I skierowane prosto do mnie.
Nie, wyhamuj, to jeszcze nic nie znaczy. Pamiętaj, że on kocha Parka. On ci tylko dziękuje za seks.
Jednak nie mogłem pozostać obojętny na te słowa. Zresztą, moje ciało samo zareagowało, sprawiając, że serce waliło mi jak oszalałe, a na policzki wstąpił delikatny rumieniec.
Co się dzieje?! Maknae, co ty ze mną robisz?!
Poza tym nie tylko serce zaczęło mieć swój zbuntowany świat, tak samo stało się z dłońmi, które gładziły plecy dzieciaka. No i jak usta, których też już nie kontrolowałem.
- Jungkookie, nawet sobie nie wyobrażasz, jak cenne są dla mnie te chwile spędzone z tobą. A dzisiejsze zbliżenie na pewno na długo zagości w mojej pamięci. Kocham cię. Ale proszę, odpocznij już. Jeśli... - Zawahałem się na moment, ale zaraz wziąłem w garść, by dokończyć myśl. – Jeśli chcesz, możesz zostać tutaj ze mną. Nie będziesz mi przeszkadzał, poza tym... Chcę twojej bliskości.
I pomyśleć, że zwykle człowiek się śmieje, słysząc takie wyznania, gdy mimowolnie przysłuchuje się rozmowie jakiejś pary. To wszystko brzmi naiwnie, ale bywa bardzo potrzebne.
Ucałowałem jeszcze raz jego wargi. Chyba czymś je smarował, bo zostawiło posmak na moich ustach.
- Odpocznij już, Jungkookie. Hyung zawsze będzie przy tobie.
Jungkook:
Nadal obawiałem się reakcji chłopaka. W końcu niektóre jego zachowania były dla mnie niezrozumiałe. Szczególnie te dzisiejsze, tuż po naszym seksie. Chciałem się o nie dopytać, otrzymać jakieś odpowiedzi, jednak słowa, które po chwili wypłynęły z jego ust, wraz z szybko bijącymi sercem, które czułem dzięki naszej bliskości, udzieliły mi zadowalających odpowiedzi. Yoongi nie zmienił swojego zdania, a wszelkie obietnice nadal były aktualne, co wywołało na mojej twarzy uśmiech, bo mój wysiłek, aby pozbyć się tego hamulca jeśli chodzi o wyznanie uczuć, opłacił się, przynosząc naprawdę satysfakcjonujące efekty oraz niestety zażenowanie.
Kiedy chłopak zaproponował zostanie w jego łóżku, spojrzałem na niego niepewnie, wiedząc, że Yoongi nie przepada za dzieleniem go z drugą osobą, tak samo jak zresztą ja. Zazwyczaj to Taehyung mnie odwiedzał, wpraszając się na moje legowisko, wygoniony przez Hoseoka i Jimina, czy też po prostu potrzebujący kompana do snu, ponieważ jak to tłumaczył: „Reszta nie wpuści go do łóżka, a on miał zły sen". Wiedziałem, że nie mogę go w takim momencie wygonić, jego umysł dziecka, nawet większego ode mnie, nie pozwalał mi zignorować takiej prośby.
A teraz sam miałem dylemat czy zostawić hyunga w łóżku. Naprawdę nie chciałem wracać do swojego pokoju, a w garderobie na pewno bym nie zasnął. Tylko ciepło bijące od Yoongiego, wraz z jego sercem, uspokajały mój umysł na tyle, odciągając od wszelkich przykrych tematów, bym mógł zamknąć oczy, gdy pocałował mnie po raz ostatni.
Nie mogłem się powstrzymać, aby zadbać również o jego usta, na które przeniosła się niewielka ilość mojej pomadki. Odkleiłem jedną rękę od jego pleców, przysuwając ją do twarzy chłopaka i dotykając niepewnie jego ust, aby opuszkiem palca rozprowadzić balsam po jego wargach i zaraz po tym posyłając mu nieśmiały uśmiech.
Szybko skryłem się ponownie w jego ramionach, rejestrując jeszcze te dwa rumieńce na jego policzkach, które przez jasną cerę chłopaka oraz rzadkość, a raczej brak możliwości pojawienia akurat na twarzy tego hyunga, sprawiły, że mój uśmiech urósł do jeszcze większych rozmiarów.
Niestety zanim o czymkolwiek zadecydowałem, po ponownym zamknięciu oczu, powoli zapadłem w sen, myśląc o moim wspaniałym hyungu, którego teraz będę miał już zawsze.
Seokjin:
Byłem zły na siebie o to zaspanie na egzaminy młodszego. Chciałem go wspierać w każdej trudnej chwili, szczególnie jeśli chodzi o szkołę i trudności z nią związane. Nie wiem dlaczego mój telefon akurat dzisiaj postanowił paść całkowicie, nie dając jakiegokolwiek znaku życia. Cieszyłem się, że chociaż Yoongi zajął się naszym najmłodszym, chociaż ich relacja nie należała do normalnych. Niestety za każdym razem, kiedy próbowałem o nią dopytać, mój współlokator mnie zbywał, co zmuszało mnie do częstszego analizowania tej sytuacji. Nie znałem Yoongiego na tyle, by ocenić czy nie skrzywdzi Jungkookiego. Nigdy nie opowiadał mi o swoich związkach, jednak nie wyglądał mi na faceta stałego w uczuciach. Dlatego za każdym razem, kiedy widzieliśmy go razem z maknae w dwuznacznej sytuacji, byliśmy z Namjoonem mocno zaniepokojeni. Wiedziałem, że gdyby poprosił młodszego o cokolwiek, nawet związanego z seksem, ten, nauczony posłuszeństwa, zwłaszcza starszym, uległby Yoongiemu, zapewne zgadzając się nawet na jakąkolwiek krzywdę, co dodatkowo mnie przerażało. Nie chciałem, aby znów cierpiał i trzymał wszystko w sobie, nie mając zamiaru podzielić się ze mną takimi sytuacjami. Czasami nie wiedziałem jak mu mogę pomóc, dlatego kiedy prosił mnie o jakieś zakupy, przysługę, czy rozmowę, zgadzałem się na wszystko, prosząc po prostu, aby na siebie uważał, szczególnie kiedy jest z Yoongim.
Chłopak trochę mi opowiedział o ich relacji, która na pewno nie zaliczała się do kategorii „opiekuńczy hyung i jego dongsaeng", wrzucałem ją niestety do tej oznakowanej pytajnikiem, który mówił jedno: „Co Yoongi czuje do naszego najmłodszego?".
Odpowiedź na to dręczące mnie pytanie, przyszła po powrocie z wytwórni, w której przesiedzieliśmy z resztą zespołu dobre pół dnia. Nie sądziłem, że zejdzie nam nad tym aż tyle godzin, podczas których nieważne jak bardzo skupiałem się na wykonywanej pracy, ciągle myślałem o maknae, zostawionym z Minem.
Po wejściu do dormu, pierwsze co zrobiłem, to zajrzenie do pokoju Jungkooka, w którym niestety go nie zastałem. Wiedziałem, że lubił pracować w garderobie, dlatego zajrzałem tam zaraz po pierwszym sprawdzonym pomieszczeniu. Również go tutaj nie było i jedynym na co natrafiłem, to mundurek młodszego, rzucony niedbale na podłogę. Została tylko marynarka, którą postanowiłem podnieść, rozglądając się za resztą elementów. Leżały one na jednej z mniejszych szafek, ułożone starannie i na pewno nie w stylu maknae.
- Yoongi? – wyszeptałem do siebie, od razu poznając jego ulubiony sposób na składanie ubrań, który zresztą sam podłapałem od Mina. Tylko nie rozumiałem dlaczego te ubrania leżą akurat w garderobie, a nie w łazience, albo pokoju młodszego, czekając na wypranie i wyprasowanie.
- Yoongi, czyżbyś...? – Nie dokończyłem swojego pytania, zaraz opuszczając pomieszczenie, żeby ruszyć do studia, które o dziwo było zamknięte.
Wyszli? Pojechali gdzieś?
Został mi tylko jeden pokój do sprawdzenia, którego nie tyle co się obawiałem, co po prostu nie wierzyłem, aby młodszy się w nim znajdował. Jeśli już spędzaliśmy razem czas, nie chcąc denerwować Mina, przesiadywaliśmy u Jungkooka, dlatego nigdy do nas nie przychodził.
A teraz sam by u niego przebywał? Szczególnie po tym, czego zacząłem się domyślać?
- Yoongi czy... - zacząłem, przekraczając próg naszego pokoju.
Widząc w nim śpiącą dwójkę, stanąłem jak wryty, niedowierzając w ten obrazek. Mundurek, który trzymałem w ręku, delikatnie ścisnąłem, czując jak moje brwi zaczynając się schodzić, nie tyle ze zdziwienia, co ze zdenerwowania.
Czyli jednak to prawda. Yoongi, co ty robisz temu dziecku...
Niestety musiałem przerwać sen jednemu z nich, podchodząc do łóżka mojego współlokatora i szarpiąc jego ramię, jednak tak, aby nie obudzić przy tym maknae. Widząc jak różowowłosy mruga i przeciera oczy jedną ręką, patrząc na mnie pytająco, podniosłem do góry żółty materiał, pokazując głową na Jungkooka.
- Co mu zrobiłeś, kiedy nas nie było? – zapytałem wprost, wyczekując szczerych odpowiedzi.
Lepiej, żebyś nie kręcił, Min, bo ja już się postaram, abyś nie dotknął więcej mojego najmłodszego dziecka.
Yoongi:
W momencie, gdy młodszy zaczął palcami dotykać moich ust, poczułem się, jak w jednej z tych głupich komedii romantycznych, które Seokjin i Taehyung oglądali czasem, gdy mieli za dużo wolnego. Ale najzabawniejsze było to, że mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Cieszyłem się, że Jungkook w jakimś stopniu przestał się mnie bać i potrafi wykonać tak prosty, a jednak ważny, gest w moją stronę.
Patrzyłem przez chwilę w jego oczy, ale zaraz mi uciekły, znajdując kryjówkę w mojej koszulce.
Uroczy skurczybyk.
Nie doczekałem się odpowiedzi na moją propozycję w formie słów, ale wtulone we mnie ciało dawało jednoznaczny sygnał, co do zamiarów Jeona. Nie musiałem nawet długo czekać, by spełnił moją prośbę odnośnie odpoczynku, bo już po chwili jego spięte ramiona się rozluźniły, a oddech zwolnił.
Jednak ja nie mogłem tak szybko poddać się zmęczeniu, które powoli zaczynało domagać się ode mnie zaśnięcia.
Ułożyłem się wygodniej, przysuwając maknae, by móc gładzić jego włosy. Teraz, gdy minęła druga fala entuzjazmu, mogłem już na spokojnie wszystko przeanalizować. Chociaż w sumie nie było czego. Miałem już wyciągnięte wnioski z tego wszystkiego. Pierwszy był taki, że być może istniała dla mnie szansa na zmienienie uczuć Jungkooka. A poza tym – młodszy chciał mojego towarzystwa. Obawiałem się jedynie, że traktuje mnie jako zastępstwo za Parka. A tego nie chciałem. Wolałem już, by naprawdę z nim był, niż wyobrażał sobie, że jestem tym wrzodem na dupie.
Gdy jest ze mną, ma chcieć mojego dotyku, nikogo innego.
Niestety nie mogłem sprawdzić co siedzi w jego głowie, dlatego pozostawało mi tylko zaufać dzieciakowi, że naprawdę cieszy się moją bliskością. A takie myśli nie przychodziły mi łatwo.
Dlaczego wszystkie moje przyzwyczajenia i praktyki ustępowały miejsca temu chłopakowi, który bał się nawet własnego cienia? Też tego nie rozumiałem. Po prostu w mojej prywatnej hierarchii ważności ulokował się nade mną.
W końcu jednak zmęczenie wygrało i moje oczy się zamknęły. Miałem jednak wrażenie, że nie spałem zbyt długo, a ze spokojnego snu wyrwało mnie szarpanie. Zamrugałem parę razy, próbując się zorientować, kto mi przeszkadza, ale dopiero przetarcie zaspanych oczu pomogło mi w skoncentrowaniu wzroku na intruzie. Nie pytałem, po jakiego diabła mnie budzi, bo na pewno nie robił tego ot tak, dla zabawy. Wtedy zrobiłbym mu awanturę. Dlatego czekałem na jakiś ciąg dalszy działań z jego strony.
Nie zawiodłem się, słysząc od razu pytanie brzmiące raczej jak oskarżenie, o treści: „Wszystko już wiem, więc nie próbuj kłamać!". A ja myślałem, że tylko kobiety mają zdolność do używania tego irytującego tonu. Widocznie nasza zespołowa mamusia nie zajmowała swojej pozycji przez przypadek.
No dobra, Yoongi, zachowaj spokój. Nie tłumacz się głupio, tylko zaatakuj.
- A co miałem zrobić, hyung? – zapytałem cicho, by nie obudzić najmłodszego. – Śpimy. Nie widać?
Zerknąłem na Jeona, by upewnić się, że nadal nie kontaktuje z rzeczywistością. Delikatnym, czułym gestem odgarnąłem mu włosy z czoła, co musiało go załaskotać, bo na moment zmarszczył słodko nosek, wywołując tym samym niewielki uśmiech na mojej twarzy.
- Hyung, idź też spać i daj ludziom odpocząć. Młody miał ciężki dzień przez egzaminy, chyba zasłużył, by pospać, nie sądzisz? Poza tym wy też się napracowaliście w wytwórni, więc weź po prostu prysznic i kładź się.
Choć moje słowa z treści nie były zbyt przyjemne, brzmiące wręcz jak zarzuty i rozkazy, o co mi chodziło, to powiedziałem je tonem wprost sugerującym, że wszystko jest ok i naprawdę mógłby już nas zostawić.
Mój maknae zasłużył na spokój. Był przecież bardzo posłuszny w garderobie.
Nie zwracając już dłużej uwagi na Seokjina, sięgnąłem po koc i nakryłem naszą dwójkę, by znów wtulić policzek w miękką poduszkę i objąć moje oczko w głowie, które chyba wydłubałem najstarszemu.
Miałem głęboko w poważaniu, czy mu się to podoba, czy nie. Kook jest mój i lepiej dla niego, by nie próbował niczego między nami zmieniać.
Seokjin:
Aż się we mnie zagotowało, kiedy Yoongi próbował mnie zbyć swoimi słowami. Niestety, miał rację. To nie był czas na poważną rozmowę, którą mogliśmy odbyć innym razem, w cztery oczy i bez maknae, którego nie chciałem teraz budzić.
Wycofałem się, piorunując go jeszcze spojrzeniem i powoli kierując do pralni, aby zająć się tym mundurkiem Jungkooka. Pomimo zabrania mi najmłodszego dziecka, nie miałem zamiaru przestać się nim opiekować, nawet jeśli Min zaczął pełnić tę powinność nawet lepiej ode mnie. Zresztą, okaże się czy mam rację. Bo jeśli jednak Jeonggukie przyjdzie do mnie ze łzami w oczach, mówiąc, że Yoongi go skrzywdził, nie będę zwracał uwagi na naszą wieloletnią przyjaźń i po prostu postaram się, aby...
Seokjin, jesteś zmęczony, połóż te rzeczy i idź spać.
Westchnąłem, przecierając twarz ręką i uświadamiając sobie, że naprawdę padam z nóg. Dzisiaj oprócz nagrywania piosenki Taehyunga, postanowiliśmy z Namjoonem popracować trochę nad „I need U", co całkowicie wykończyło moje mięśnie. Jednak umysł pozostawał w pełni świadomy, analizując nadal tę nietypową sytuację i znalezione pytania.
Nie, nie, nawet nie chcę o tym myśleć... Przecież to tylko dziecko, Yoongi...
Włożyłem w końcu te ubrania do kosza maknae, który sam sobie zaklepał, nie pozwalając ruszać mu jakiegokolwiek prania, którym zresztą zajmował się całkowicie sam. Nieraz chciałem mu w tym pomóc, jednak uważał, że jego sposoby są lepsze i nie chce mi dawać dodatkowej pracy, już wystarczy, że muszę się męczyć z ubraniami reszty. Oczywiście nigdy na to nie narzekałem, a Jungkookie źle na to patrzył. Opieka nad młodszymi sprawiała mi dużą przyjemność, większą od tańca i śpiewu, a bycie mamą zespołu weszło mi przez te wszystkie lata w krew, dlatego nie miałem nic przeciwko temu.
Po powrocie z pralni, od razu udałem się do naszej łazienki, aby wziąć szybki prysznic i zaraz wylądować na swoim łóżku. Nie powstrzymałem się przed ostatnim zerknięciem na śpiącą dwójkę, których twarze mogłem widzieć tylko dzięki świecącej się lampce, stojącej na mojej części pokoju.
Podniosłem się jeszcze na chwilę, podchodząc do łóżka Yoongiego i postanawiając pogłaskać po głowie, zarówno Mina, jak i Jeona, wiedząc, że nawet taki dotyk nie jest w stanie ich obudzić.
- Jeśli jesteście razem szczęśliwi, nie stanę wam na drodze, ale proszę cię, Yoongi, nie zrań mojego kochanego Jungkookiego – poprosiłem szeptem, bardziej przekonując do tego siebie, ponieważ wiadomym było, że młodsi tego nie słyszą.
Zaraz po tym pocałowałem jeszcze w głowę naszego maknae i już udałem się na swoje łóżko.
Wiedziałem, że tak długo, jak wszystko będzie w porządku, nie będę też ingerował w ich wybory. Na szczęście Yoongi nie był lekkomyślnym Taehyungiem, albo nieco roztrzepanym Jiminem, dlatego ufałem, że dobrze się zaopiekuje moim niewinnym, małym dzieciaczkiem.
Yoongi:
Następnego dnia zostaliśmy wszyscy wezwani do wytwórni na zebranie w celu wtajemniczenia nas, jaki koncept wytwórnia wymyśliła na comeback. Co prawda jako osoba z najlepszymi kontaktami w zespole, miałem wcześniej wgląd do kilku propozycji i sugerowałem niektóre rzeczy, więc znałem ogólny zarys naszej „serii o młodości", którą szykowano dla ARMYs. Nie zdziwił mnie więc zarys teledysku, który nam przedstawiono. Zaskoczeniem był jednak pomysł o dobraniu nas w dwójki, o czym wcześniej nie słyszałem. Ok, robimy fanserwis i chłopaki tworzą te swoje głupie pary, ale szczęka mało mi nie opadła, gdy usłyszałem, jakie zmiany w tych całych „pairingach" wymyślił Bang.
Zachowałem jednak kamienną twarz na wiadomość, że tym razem słynny „JiKook" został rozbity. Mało tego, to właśnie ZE MNĄ Jungkook miał tworzyć duet. Jimin został natomiast połączony z Hoseokiem, z czego obaj się ucieszyli jak durni, o mało nie zdradzając przed CEO swojego małego sekretu w postaci związku, a dla odmiany to najstarszy został sam. Normalnie kłóciłbym się o to, nie chcąc brać udziału w tych zabawach, ale dopasowano nas po prostu idealnie. No przynajmniej dla mnie.
Tak mnie zajęła ta myśl, że przez resztę spotkania zerkałem co jakiś czas na maknae, hamując uśmiech, który niestety czasem pojawiał się w kącikach moich ust, zwłaszcza, gdy łapałem kontakt wzrokowy z młodszym. Widział to niestety także Seokjin, który zajął miejsce obok Kooka i posyłał mi mordercze spojrzenia.
Czy ja mu figurkę Mario zgubiłem, że mnie tak traktuje? Przecież żadna krzywda mu się nie dzieje!
Zwłaszcza, że rano, gdy młodszy wstał, czekała już na niego maść, którą osobiście wtarłem w jego pośladki. Musiałem co prawda poczekać z pomocą Jeonowi, by Jin poszedł robić śniadanie, bo inaczej zabiłby mnie poduszką. Jednak królik grzecznie dał sobie pomóc, za co otrzymał jeszcze buziaka w kark, a potem krótki pocałunek.
Po zebraniu, wysłano nas od razu na lekcję fanserwisu, gdzie mieliśmy ćwiczyć już w nowych parach. Pani Cha stwierdziła, że koniecznie musi zacząć od nas. Czułem, że to ona maczała palce w tych dziwnych parach.
Chyba kupię tej kobiecie kwiaty.
Nie krępowałem się ani trochę przed czułościami, którymi chętnie obdarowywałem Jungkooka. Najlepsze było jednak to, że pomimo ciemnych rumieńców, reagował na mój dotyk dużo lepiej, niż gdy trenował z Parkiem, za co nauczycielka chwaliła go pod niebiosa.
Gdy skończyła się nad nami „znęcać", mieliśmy chwilę przerwy, w czasie której opuściła pomieszczenie. Wykorzystałem to, by zbliżyć twarz do Jeona w taki sposób, by reszta pomyślała, że po prostu poprawiam kaptur jego bluzy, jednak szybko musnąłem jego usta, zaraz się odsuwając.
- Świetna robota, Jungkookie – pochwaliłem go cicho, zadowolony, i usiadłem już normalnie, przyglądając się liderowi, który tłumaczył Tae, na ile może sobie pozwolić, bo akurat nasz zespołowy dziwak przed czułościami nie miał żadnych zahamowań.
Jungkook:
Po obudzeniu w łóżku Mina, mój umysł dawał mi jasne sygnały, abym jak najszybciej zebrał się do ucieczki. Dopiero kiedy przypomniałem sobie jak dużym zmianom uległy nasze relacje, zarumieniłem się, wtulając w jeszcze śpiącego chłopaka.
Nie chciałem wstawać, leżąc tak dopóki się nie przebudził i nie posłał mi pytającego spojrzenia, przez które uciekłem wzrokiem. Podczas snu jego widok mnie nie zawstydzał, a oczy różowowłosego nie śledziły uważnie każdego mojego ruchu, ograniczając go przez to do minimum. Musiałem zacząć się do tego przyzwyczajać, każdego dnia po trochu. Bo chociaż wczoraj byliśmy ze sobą naprawdę blisko, chyba najbliżej jak się da, to mój mózg zaliczał to do jednego ze snów, tyle, że nie było już w nim Jimina, był jedynie mój Yoongi.
MÓJ Yoongi. Mój...
Nigdy nie mogłem kogokolwiek nazwać w taki sposób. Chociaż Park czasami otrzymywał ten przymiotnik przed swoim imieniem, to zawsze owa nazwa odnosiła się tylko do moich wyobrażeń z licznych snów i odrębnej rzeczywistości.
A teraz naprawdę MIAŁEM Yoongi hyunga, MOJEGO Yoongi hyunga.
Próbowałem ukryć mój uśmiech, kiedy chłopak zaczął coś do mnie mówić z samego rana, jednak reakcji mojego ciała tak łatwo zamaskować nie potrafiłem, znów czując przechodzące mnie ciarki, gdy usłyszałem ten zachrypnięty głos.
Hyung ma taką piękną barwę głosu!
Oczywiście nigdy nie podzieliłem się z nim moimi myślami, próbując uciec z jego pokoju po krótkiej wymianie zdań. Niestety ból mi na to nie pozwolił, a moje skrzywienie nie uszło uwadze Mina, który zaraz oznajmił mi, że posiada jakąś maść na uśmierzenie go.
To wcale nie brzmiało przyjemnie! I komfortowo! I znów musiałem najeść się wstydu, pozwalając mu na zajęcie się moim bolącym tyłkiem.
Chciałem go zapytać czy to tak boli za każdym razem, jednak nie miałem tej śmiałości, uciekając w końcu do siebie, ówcześnie dziękując mu za wszystko.
Po śniadaniu, na którym Seokjin hyung zabijał Yoongi hyunga wzrokiem, przez co było mi głupio, udaliśmy się do Big Hit, na jakieś rozmowy o comebacku. Wcześniej nie byłem do nich nastawiony tak entuzjastycznie jak teraz. Nie mogłem przestać się uśmiechać, wiedząc, że nawet jeśli będzie ciężko, a nasz nowy grafik mnie przerazi, to mam hyunga, w którego ramionach zawsze mogę się ukryć przed całym światem.
Już nawet nie zwracałem uwagi na Hoseoka i Jimina, starając stwarzać jakieś pozory i podczas tej narady wpatrywać się w swoje ręce, jak to miałem w zwyczaju. Oczywiście bardziej kusił mnie profil Mina, siedzącego obok mnie, jednak z wszystkich sił zawiesiłem wzrok na swoich dłoniach. Dopiero poznanie nowego konceptu, zmusiło mnie do oderwania się od analizowania mojej niewielkiej rany od noża na małym palcu, i spojrzenie na Yoongiego, troszeczkę niedowierzając.
Hyung i ja? Ale dlaczego akurat my? Przecież Armys od zawsze wolały mnie i Jimina... Ale... Czyżbym w końcu uwolnił się od fanserwisu z moim przeklętym zauroczeniem?! Czy to nie jest najpiękniejszy dzień mojej kariery?!
Nie mogłem przestać się uśmiechać, co Seokjin od razu zauważył, prosząc mnie, abym nie robił tego przy CEO. Przeprosiłem go, wiedząc, że chłopak widział nas śpiących razem... do tego mój mundurek pojawił się znikąd w koszu na pranie i było to na pewno zasługą mojej drugiej mamy.
Seokjinnie hyung o wszystkim wie... musisz się pilnować, Jungkook, wiesz jaki czasami potrafi być nadopiekuńczy...
Po opuszczeniu pomieszczenia konferencyjnego, skierowaliśmy się od razu na zajęcia, które w moim kalendarzu były oznaczone inicjałami, których wolałbym nigdy nie kojarzyć z Parkiem Jiminem, dlatego szedłem tam jak na ścięcie.
Dopiero na miejscu, słowa pani Cha wywołały kolejny uśmiech, a ćwiczenie fanserwisu z Yoongim było naprawdę przyjemnym zajęciem, oczywiście wywołującym moje rumieńce i przyprawiającym serce o przyspieszenie rytmu, jednak nawet przy reszcie zespołu, potrafiłem skupić uwagę tylko na nim, przypominając sobie jak wyglądało nasze wczorajsze zbliżenie oraz jak takie gesty działały na moje ciało i umysł, który znów zaczynał pragnąć tej bliskości, chociażby w postaci pocałunku, albo przytulenia.
Kiedy nasza nauczycielka opuściła salę, zostawiając nas samych, przypomniałem sobie o obecności reszty hyungów, od razu się pesząc i przygryzając wargę. Nie patrzyłem przy tym na Yoongiego, który zaraz uratował sytuację, sadzając nas w jednym z kątów i znów zasłaniając mnie przed całym światem.
Posłałem mu tylko nieśmiały uśmiech, dziękując bezgłośnie i na chwilę zamierając, gdy poczułem jego wargi na swoich. Zamrugałem zaskoczony, patrząc na chłopaków, by sprawdzić czy którykolwiek z nich tego nie widział, jednak Min zadbał o to, aby takie czułości pozostały między nami, zaraz siadając obok mnie i zamieniając się już w typowego Yoongiego, którego ja coraz rzadziej widywałem.
- Dziękuję, hyung... Nie wiem kto wpadł na ten koncept, ale muszę przyznać, że człowiek ten jest geniuszem... czyżby to zasługa hyunga? – powiedziałem pół żartem, pół serio, posyłając uśmiech Minowi i zaraz wracając do zabawy palcami. – Czy... Seokjin hyung jest na nas zły? Nie rozmawiałem z nim... a ciągle nas obserwuje, szczególnie hyunga. Coś... coś się stało? Wiem, że znalazł moje ubrania i... widział, że spałem z tobą, hyung. Czy... nieee... A może...? Nieee... - Ciągle zmieniałem zdanie, mówiąc bardziej do siebie i analizując tę sytuację. – Czy hyung o wszystkim wie? – zapytałem w końcu, przenosząc wzrok ze swoich rąk na Yoongiego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top