11
@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3
@Avangeee jako Jeonggukie :)
Możecie łatwo zgadnąć czemu następna część tak szybko :>> Skończyłam "Life in Bangkok" i TI mnie wykończył swoim płaczem (KOCHANYCHŁOPAKJEZUSMARIA).
Dobra, koniec o NCT.
Yoonkook! Yoonkook! ♥ Cóż... sama się tego nie spodziewałam :P
~~~~~~~~~
Yoongi:
Jungkookie wyglądał tak niewinnie, że miałem ochotę po prostu porzucić cały ten plan i przeprosić go, za moją śmiałość. Ale nie mogłem. Jeśli teraz bym go zostawił, mógłby to źle odebrać, pomyśleć, że go nie chcę, a to wszystko było jedynie próbą droczenia się, co mogło doprowadzić do nieszczęścia. Pytanie tylko czy to, co do tej pory się działo, sprawiało mu przyjemność, czy tylko napawało dodatkowym strachem. Niestety chłopak utwierdził mnie w tym drugim, swoimi słowami, mówiącymi wprost o strachu. Moja lewa ręka otoczyła Jeona w pasie, a prawa powędrowała na jego podbródek, chwytając go bardzo delikatnie, by unieść do góry. Przybliżyłem się, by ucałować kącik ust chłopaka.
- Będę przy tobie. Nawet przez resztę życia, jeśli tylko mi na to pozwolisz.
Czy moje słowa były na wyrost, spowodowane jedynie chwilą i atmosferą między nami? Nie. Przysięgam, że naprawdę tak się czułem w tym momencie. Byłem gotów zaopiekować się maknae do końca moich dni, sprawiając, by był szczęśliwy. Moje początkowe plany odnośnie wykorzystania go jako nowej zabawki w celu zaspokojenia swoich potrzeb, rozpadły się za sprawą tych pięknych, brązowych oczu, które mówiły mi, jak bardzo dzieciak się boi. W moim sercu rodziły się coraz większe opory co do tego, czy aby na pewno dobrze robię.
Zbliżyłem twarz do jego, przymykając powieki i całując go. Moje dłonie oplotły pas chłopaka, przysuwając go jak najbliżej. Ten pocałunek był inny. Delikatność mieszała się z pożądaniem, sprawiając, że coraz trudniej przychodziło mi opanowanie. W momencie, gdy zaczynało nam już brakować tlenu, oderwałem się od niego. Nasze oddechy przyspieszyły znacząco. Ciągle patrzyłem w jego oczy. Sięgnąłem po jego trzęsące się dłonie i zbliżyłem do mojego ciała.
- Nie bój się mnie dotykać. To normalne w takich sytuacjach. Pragnę twojej bliskości równie mocno jak twojego uśmiechu.
Skierowałem ręce młodszego pod moją koszulkę, prosząc cicho, by pomógł mi się jej pozbyć. Czułem drżenie jego ciała. Naprawdę musiał być przerażony. Ale musiałem to ignorować, inaczej naprawdę bym przerwał.
- Jungkookie, jesteś przepiękny – szepnąłem pewnie, gdy opuściłem ręce, po tym, jak moja koszulka wylądowała na podłodze obok nas, podobnie, jak wcześniej górna część jego mundurka. – Masz idealne ciało i wspaniałą osobowość. Zasłużyłeś na całe szczęście tego świata.
Chwyciłem jedną z dłoni, które chciał cofnąć i zbliżyłem do moich ust, całując opuszki. Powoli pochyliłem się, kładąc dłonie na jego ramionach tak, by wymusić na Jeonie reakcję, jaką było cofnięcie się. Teraz mogłem powoli ułożyć go na plecach. Nasze wargi spotkały się na moment, ale moje postanowiły ruszyć w dalszą wędrówkę, powoli kierując się w dół przez środek jego szyi, klatki piersiowej, brzucha, zahaczając o pępek, a kończąc na podbrzuszu, tuż nad linią spodni. Widziałem, że mimo całego strachu, który odczuwał, jego ciało reagowało podekscytowaniem, czego efekt był już widoczny. No i namacalny, co moja dłoń postanowiła sprawdzić, zjeżdżając powoli w tamte rejony. Zatrzymała się na jego kroczu, naciskając je przez materiał, by wywołać falę jęków pieszczących moje uszy. Pewny, że powoli mogę posunąć się o krok dalej, rozpiąłem guzik i zamek, zsuwając z maknae ostatnie dwa elementy jego dzisiejszego outfitu.
- Nie wstydź się, Jungkookie. Naprawdę masz wspaniałe ciało – zapewniłem go, patrząc prosto w oczy. Uniosłem się wyżej, by wrócić do jego ust, ale moja ręka została już na jego kroczu, masując je delikatnie. Nic gwałtownego nie wchodziło w grę, bo chłopak albo by uciekł, albo doszedłby dość szybko, a nie na tym polegało to wszystko, co dla niego zaplanowałem kilka chwil temu. W przerwach między kolejnymi pocałunkami, zapewniałem go, jaki jest cudowny, przystojny i ważny dla mnie. W końcu nadszedł ten moment, gdy uznałem, że jest gotowy przejść do ostatniego etapu.
- Daj mi kilka sekund, Jungkookie – poprosiłem, całując jego nosek.
Podniosłem się do siadu i rozsunąłem drzwi, wbudowanej w ścianę szafy. Na dole leżały nasze torby, do których pakowaliśmy się na wyjazdy. Sięgnąłem po moją, a po chwili z ukrytej w niej kieszeni, wyciągnąłem tubkę lubrykantu i paczkę prezerwatyw. No cóż, nie należę do świętych i w czasie wyjazdów zdarzało mi się zaliczyć kogoś w ramach odstresowania się, zresztą nie byłem w takim podejściu sam. Całe szczęście, że to tutaj było, bo zapewne, gdybym miał wyjść i wrócić po kilkunastu sekundach, Jungkook prawdopodobnie by uciekł. Martwiła mnie ta prawda, ale starałem się ją ignorować, skupiając na maknae.
Wstałem jeszcze w jednym celu – by pozbyć się mojej odzieży do końca. Teraz już oboje zostaliśmy przed sobą całkowicie obnażeni.
- Zobacz, Jungkookie. Z pomocą tych dwóch rzeczy, zmniejszę twój ból do minimum. Wiem, że nie miałeś nigdy do czynienia z taką formą miłości. To cię zaboli, ale tylko troszeczkę i przez chwilę, jeśli dobrze cię na to przygotuję. Naprawdę postaram się z całego serca, by dać ci jak najwięcej przyjemności. Ale musisz ze mną współpracować, dobrze?
Uśmiechnąłem się czule, widząc potwierdzenie w postaci kiwnięcia głową. Sięgnąłem dłonią, by pogładzić zarumieniony policzek. Kolejny pocałunek został przerwany po kilku leniwych sekundach, gdy otworzyłem tubkę i wylałem żel na palce, rozprowadziłem je po nich dokładnie.
- Nie spinaj się, Jungkookie. Wtedy nie będzie boleć.
Mówiąc to, ustawiłem się między nogami młodszego. Umieściłem czystą dłonią na dole jego pleców, dając do zrozumienia, by uniósł je lekko.
- Kocham cię, Jungkookie. Rozluźnij się – szepnąłem i delikatnie wprowadziłem jeden palec.
Jungkook:
Gdyby ktokolwiek powiedział mi tydzień temu, że wyląduje dziś z jednym z hyungów w mojej garderobie, w tak jednoznacznej sytuacji, zapewne postarałbym się o dotkliwie uszkodzenie owego osobnika, nie wierząc, że mogłoby dojść do czegoś takiego.
Bałem się, jednak moje ciało nie potrafiło uciec już od jego dotyku i z każdą chwilą uświadamiałem sobie jak bardzo tego pragnę.
Kiedy objąłem się rękoma, będąc niepewnym tego wszystkiego, Yoongi zaraz postanowił odpowiedzieć na moje prośby, opuszczając jedną rękę na moim ciele i składając delikatny pocałunek w kąciku moich ust. Ufałem mu, ufałem, że naprawdę mogę na niego liczyć i nigdy mnie nie zostawi. Uwierzyłem w to, patrząc w jego szczere oczy, którym już nie potrafiłem odmówić. Dodatkowo nikt nigdy nie dotykał mnie w taki sposób, nie komplementował i nie całował. To wszystko powoli sprawiało, że byłem w pełni gotów oddać mu zarówno swoje ciało, jak i umysł.
Hyung zaraz przeszedł do głębszego pocałunku, na który westchnąłem w jego usta, znów go obejmując, choć nieco niepewnie. Język, który pieścił wnętrze mojej jamy ustnej ponownie wyzwolił we mnie uczucia, o których istnieniu nie miałem pojęcia, a kiedy chłopak włożył jedną z moich dłoni pod swoją koszulkę, zacząłem niepewnie badać strukturę jego skóry, od zawsze będąc ciekawym jej miękkości i kruchości. Podczas wykonywania tego działania, nie odrywałem wzroku od jego oczu ani na krótką chwilę, zaraz starając się wykonać jego prośbę o pozbyciu też części ubrań. Jednak moje drżące dłonie, głównie od nadmiaru emocji i jeszcze lekkiej nutki strachu, nie były w stanie zrobić tego poprawnie. Chłopak mi w tym pomógł, a jego koszulka zaraz dołączyła do mojej koszuli i marynarki. Miał piękną, śnieżnobiałą cerę, której dopiero teraz mogłem się przyjrzeć z takiej odległości. Jednak nie ośmieliłem się ponownie dotknąć jego klatki piersiowej, zapominając już poprzednie słowa chłopaka.
Kolejny komplement wywołał ciarki na moim ciele, głównie przez ton jakim to wypowiedział. Czasami przyłapywałem się na wsłuchiwaniu w głos Yoongiego, gdy mieliśmy jakiś wywiad w radiu, czy też nagrywaliśmy cos w studiu. W takich momentach potrafiłem odlecieć myślami naprawdę daleko, analizując go i pragnąc usłyszeć w każdej formie, nawet tej, którą funduje mi od kilku, a może kilkunastu, minut naszego zbliżenia. Taki niski i lekko zachrypnięty, prezentował się najlepiej, czego potwierdzeniem była gęsia skórka na moim ciele.
Wpatrywałem się w jego usta, kiedy składał pojedyncze pocałunki na opuszkach moich palców, zaraz układając mnie z powrotem na materacu, z którego podniosłem się ówcześnie, aby zdjąć z niego koszulkę. Chłopak zaraz złączył nasze usta, jednak tylko na krótką chwilę, pozostawiając nieznany mi dotąd niedosyt. Chciałem go poprosić, aby jeszcze nie uciekał i dał mi odrobinę więcej tej przyjemności, jednak jego wargi na mojej szczęce, szyi, torsie, zjeżdżające coraz niżej, ponownie wywołały lekki strach i zażenowanie. Widziałem jak chłopak analizuje mój stan, przez co zarumienione policzki powoli przyprawiały mnie o zawroty głowy, pulsując niemiłosiernie i zmuszając serce do przyspieszenia swojego tempa.
- Hyung... - wyrwało się z moich ust wraz z jękiem, kiedy dłoń różowowłosego wylądowała na wypukłości, dobrze widocznej przez spodnie.
Nie potrafiłem powstrzymywać reakcji swojego ciała, które zmusiło mnie do przymknięcia oczu i odchylenia głowy, rozchylając przy tym usta, spomiędzy których wylatywały kolejne jęki wraz z gorącym powietrzem. Niestety nie trwało to zbyt długo, przez co znów miałem ochotę poprosić go, aby nie przestawał.
Kolejne działanie i jego spojrzenie, sprawiły, że moje dłonie od razu wylądowały na dolnych partiach mojego ciała. A kiedy Yoongi powrócił do moich ust, zaraz je odsunął, znów zabierając się za sprawianie mi tej cudownej przyjemności, tym razem nie przez materiał spodni, a na gołym ciele, przez co moje jęki przybrały na sile. Jedynie pocałunki były w stanie zagłuszyć je choć przez krótką chwilę, a kolejne komplementy miło pieściły mój zmysł słuchu. Miałem ochotę powiedzieć mu jak bardzo lubię jego głos, jednak przez jedną z dłoni chłopaka, masującą moje najdelikatniejsze rejony, jedyne co byłem w stanie mu sprezentować, to jęki i westchnięcia.
Niestety owa przyjemność również dobiegła końca, a Yoongi zostawił mnie z przyspieszonym oddechem, lekko nabrzmiałymi od pocałunków wargami, gorącymi policzkami, zamglonym spojrzeniem i ciałem tęskniącym za jego dotykiem.
- Hyung, wróć do mnie – wyszeptałem do siebie, nie będąc w stanie opanować się po tych wszystkich doznaniach. Dopiero po dłużej chwili, kiedy zarejestrowałem ruch obok siebie, przeniosłem wzrok na rozbierającego się Mina. Wystraszyłem się tym widokiem, nie mając pojęcia czego mogę się spodziewać. Wyjaśnienia chłopaka przeraziły mnie nawet bardziej, jednak nie miałem już odwrotu. Yoongi byłby wściekły, gdybym uciekł stąd właśnie w tej chwili.
Przytaknąłem na jego pytanie, od razu przymykając oczy, ponieważ nie chciałem, aby zobaczył moje lekko zaszklone oczy. Dopiero jego usta przypomniały mi, że sam tego pragnę, nawet jeśli kosztuje to sporo bólu, to chcę chociaż w taki sposób zatrzymać go przy swoim boku.
Niestety nie byłem przygotowany na to, co nastąpiło po jego niemych instrukcjach. Przygryzłem wargę, marszcząc brwi, ponieważ uczucie dyskomfortu było nie do zniesienia. Mogłem się domyślić jak to wygląda, jednak przez myśl mi nie przeszło, że może mi to sprawić aż tak dużą dawkę bólu, kiedy moje mięśnie samoistnie się spięły. Od razu tego pożałowałem, czując jak po mojej twarzy spływają pojedyncze łzy. Mimo wszystko starałem się nie wydawać z siebie żadnych odgłosów, czego zostałem już dawno nauczony przy spotkaniach z niektórymi managerami.
Hyung, obiecałeś wcześniej, że nie będzie bolało...
Wiedziałem, że nigdy nie wypowiem tych słów na głos, nie chcąc go złościć. W końcu jakoś to przeżyję.
Niestety na jednym palcu nie poprzestało, Min zaraz dołączył do niego drugi, a po kilkudziesięciu sekundach trzeci. Dokładnie po czterdziestu sześciu, które były najdłuższe w moim życiu.
- Hyung... - wyszeptałem, wzdychając cicho i zaciskając dłoń na materacu, kiedy druga ręka wylądowała zewnętrzną stroną nadgarstka na moim czole. Nie potrafiłem powstrzymać jęków, nie rozumiejąc tej nagłej zmiany. Przed chwilą czułem tylko ból, jednak teraz znów miałem ochotę prosić go o więcej.
- Yoongi hyung, nie przestawaj – wyrwało się z moich ust, zanim zdążyłem się przed tym powstrzymać.
Jednak nie potrafiłem się teraz skupić na niczym innym, jak uczuciu, które wywołał różowowłosy, nie tylko swoim dotykiem i pocałunkami, ale także trzema magicznymi palcami.
Yoongi:
Kontrola w czasie seksu to coś, czego nienawidziłem. Zawsze chciałem się pieprzyć namiętnie i ostro. W czasie stosunku ciała powinny poruszać się szybko, wydając charakterystyczne odgłosy obijania się o siebie. Nie było miejsca na czułości, którymi można było się obdarzać na co dzień. Tutaj chodziło o spocenie się, wymęczenie i spełnienie. I zadanie odrobiny bólu, który również mógł dawać przyjemność. Moi partnerzy to rozumieli i pozwalali zawsze korzystać z ich ciał tak, jak sobie zażyczyłem. Ale nie tym razem. Wszystkie moje pierwotne instynkty musiały być zagłuszone, bym jak najlepiej zaopiekował się maknae. Pierwszy raz to druga osoba była dla mnie ważna. Nie liczyły się moje potrzeby, lecz chęć zabrania Jungkooka do nieba.
Gdy pierwszy z moich palców zniknął w jego wnętrzu, przez kilka sekund nie robiłem nic, dając mu chwilę na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji. Dopiero, gdy minimalnie poluzował uścisk, pojawiający się automatycznie przy wejściu obcego ciała, byłem w stanie poruszać nim, niemal natychmiast dokładając drugi, bo jednym – nie ma co się oszukiwać – dużo zdziałać nie można. Wolna dłoń wylądowała na jego udzie, masując je delikatnie, by dać mu trochę czułości w tym całym bólu.
- Jungkookie, rozluźnij się – szepnąłem, pochylając się, by ucałować jego usta delikatnie, jednak niewiele to dawało. Widocznie musiał znieść to po swojemu. Nie zaprzestawałem jednak masowania jego nogi, co jakiś czas zbliżając się do krocza dzieciaka. Ostatecznie to go trochę rozluźniało, bo mogłem dołożyć trzeci palec, rozciągając go najstaranniej jak potrafiłem. Pochyliłem się, by zmniejszyć odległość między naszymi twarzami. Moja dłoń wylądowała na jego czole odgarniając z niego włosy.
- Cichutko, wszystko będzie dobrze – zapewniłem, a słysząc prośbę młodszego, uśmiechnąłem się łagodnie. Ucieszyło mnie, że odczuwany przez niego ból, zmniejszył się, o czym świadczyły wypowiedziane słowa. Moje palce nie zaprzestały ruchów w jego wnętrzu, w którym robiło się coraz więcej miejsca.
Złączyłem nasze usta, całując go leniwie. Powoli wysunąłem palce, co spotkało się z jękiem zawodu. Zaśmiałem się cicho słysząc to i pochylając się, by zostawić kolejnego buziaka na jego wargach.
- Spokojnie mały, zaraz tam wrócę – zapewniłem go, biorąc do ręki pudełeczko z prezerwatywami. Wyjąłem jedną, otwierając opakowanie i sprawnie założyłem ją na mój stojący członek. Zabrałem się jeszcze za rozprowadzenie na nim żelu. Dopiero wtedy znów pochyliłem się nad Jeonem. Pogładziłem delikatnie jego policzek, patrząc czule w oczy i zaraz zabierając się też do pocałunku, by odwrócić na moment uwagę chłopaka od tego, co go czekało. Odsunąłem się trochę, nakierowując na jego wejście.
- Kocham cię, Jungkookie. – Z tymi słowami wsunąłem się powoli. Niestety, ledwo mój penis w połowie zniknął między jego pośladkami, a już syknąłem z bólu, bo maknae momentalnie zacisnął się tak mocno, że nie byłem w stanie ruszyć się ani w jedną, ani w drugą stronę.
- Proszę cię mały, rozluźnij się – sapnąłem, pochylając się, by złączyć nasze usta. Masowałem jego wargi swoimi, chcąc go ponownie zdekoncentrować.
- Jesteś śliczny, mój maknae – szepnąłem, zaraz obdarowując go kolejnymi muśnięciami i komplementami. Nie wiedziałem, czego się boi. Czy to po prostu lęk przed czymś nowym, nieznanym, co było zupełnie naturalne, czy raczej tego, że jego hyung robi mu krzywdę. Miałem jednak nadzieję, że chodzi o pierwszy przypadek i Kook mnie nie znienawidzi.
Dłuższą chwilę zajęło mu rozluźnienie na tyle, bym mógł się poruszyć. Wsuwałem się więc dalej, bardzo powoli, by nie narazić się na kolejny bolesny ucisk. Gdy tylko dotarłem do granicy, zatrzymałem się, pochylając nad jego twarzą.
Nie zliczę już, iloma pocałunkami go obdarowałem, jednak ciągle się one mnożyły.
- Opleć mnie nogami w pasie – poleciłem cicho, łapiąc jego dłonie i przenosząc je na mój kark. Chciałem zrobić wszystko, by chłopakowi było dobrze. Dopiero gdy wykonał moje polecenia, wycofałem się i znów wróciłem, powtarzając te działania raz po raz. Całowałem go tak, jakbym chciał przekazać całą głębię moich uczuć. Biodra obrały leniwe tempo, które nie pozwalało mi czerpać fizycznej przyjemności, jednak nie o to teraz chodziło. Starałem się znaleźć to jedno miejsce, które sprawi, że Jungkook rozpłynie się z rozkoszy. Wystarczyło kilka moich ruchów i zaraz poczułem, jak moja warga jest mocno zagryzana, niemal do krwi. Rozłożyłem ciężar ciała na moich nogach, nieco stabilniej i puściłem trochę moje hamulce, przyspieszając tempa. Byliśmy tak blisko siebie, że nie musiałem chwytać penisa młodszego, by sprawić mu dodatkową przyjemność, bo między naszymi brzuchami nie miał za dużo miejsca.
Głowa Kooka odchyliła się, pozwalając mi na kolejne pieszczoty jego szyi, za co dostawałem przyjemną dla moich uszu melodię. Nie musiałem nic więcej robić. Poczułem, jak na moim ciele pojawia się nasienie chłopaka, przez co od razu przyspieszyłem, aby mógł wyciągnąć z tego jak najwięcej przyjemności. Zaraz rozlałem się w prezerwatywie, szepcząc imię dzieciaka pode mną i czując, jak całe napięcie z ostatnich tygodni znika. To było prawdziwe katharsis.
Ręce i nogi młodszego uwolniły moje ciało, ale nie zamierzałem go jeszcze puszczać. Wycofałem się jedynie, zaraz pozbywając tego drażniącego kawałka lateksu i układając się przy nim, by objąć to kochane ciało. Pieściłem jeszcze wargami okolice jego ucha, policzka i szyi, równocześnie subtelnie gładząc bok króliczka. Miałem tylko nadzieję, że w jego głowie nie ma teraz miejsca na nic, a przede wszystkim nikogo innego, oprócz mnie.
- Jungkookie, mój cudowny Jungkookie... - szepnąłem, składając ostatni całus na skroni młodszego. – Od dzisiaj nie tylko moje serce, ale też ciało należą do ciebie.
Jungkook:
Zbliżenie z Yoongim było pełne sprzeczności. Raz chciałem go prosić, aby przestał i pozwolił mi stąd uciec, ponieważ nie byłem gotowy na takie przyjemności, a innym razem, kiedy pieścił palcami moje wnętrze, sam błagałem go o więcej. Mimo wszystko niektóre moje uczucia nie były do końca rozwinięte, byłem jeszcze dzieckiem, które zawsze dawało dorosłym to, czego od niego oczekiwali. I nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek nie będę w stanie odmówić seksu któremuś z moich hyungów, nie tylko przez niechęć i strach, ale również przez nowe uczucia, jak pożądanie i pragnienie spełnienia.
Bałem się, nadal się bałem, jednak całe to przerażenie odrzucałem od siebie przy każdym komplemencie i pocałunku, których nadal potrzebowałem i sam się o nie prosiłem.
Słuchałem wszelkich poleceń starszego, wiedząc, że chłopak chce mi w ten sposób pomóc. Rozluźnienie na pewno było ważne i z tego co zauważyłem zaufanie odgrywało w tym wszystkim największą rolę. Jednak nie miałem z tym problemów. Przez ostatnie tygodnie hyung pokazał, że naprawdę mnie kocha i dotrzyma wszelkich złożonych obietnic, dlatego nie miałem oporów przed oddaniem mu swojego ciała. Niestety bolał mnie fakt, że moje serce nie potrafiło w tym hyungu odnaleźć upragnionego szczęścia i miłości, głupio licząc, że to Park Jimin kiedykolwiek się nim zaopiekuje.
Może jeszcze zmieni zdanie... w końcu... już samo przyspiesza przy każdym jego dotyku.
Cieszyłem się, że chłopak nie przestawał mnie uspokajać, bo dzięki temu skupiałem się na jego głosie, który w połączeniu z dotykiem i pocałunkami zmuszał mnie do szybszego oddechu oraz drżenia ciała, bynajmniej nie ze strachu.
Tuż po jęku zawodu, który wyrwał się spomiędzy moich ust, jak tylko palce chłopaka opuściły moje wnętrze, zostałem zapewniony o szybkim powrocie, co wywołało niewielki uśmiech na mojej twarzy.
Ręka, która jeszcze niedawno spoczywała na moim czole, pomagając mi jakoś znieść ten ból, została przeniesiona z powrotem na materac, a spojrzenie utkwiłem w suficie, nie będąc na tyle śmiałym, aby sprawdzić co robi w tym czasie Yoongi. Chociaż nie powiem, byłem tego naprawdę ciekawy, obawiając się trochę powrotu wcześniejszego bólu. Na samą myśl o owym dyskomforcie, moje mięśnie lekko się spięły i dopiero różowa czupryna wraz z błyszczącymi, ciemnymi oczami, pozwoliła mi ponownie się rozluźnić i rozkoszować dotykiem na swoim policzku, szybko zastąpionym pocałunkiem, którego nadal pragnąłem.
Jednak miłe uczucie zaraz zamieniło się na ból, kiedy poczułem w swoim wnętrzu coś większego od trzech palców. Od razu przygryzłem wargę, zamykając oczy i mimowolnie zaciskając wszystkie mięśnie. Znów przeszło mi przez myśl, aby to przerwać i poprosić go, aby przestał. Dopiero jego prośba i ciche syknięcie uświadomiło mi, że w ten sposób go ranię, dlatego gdy tylko usta mojego hyunga wylądowały na moich, starałem się uspokoić i rozluźnić, tak jak za pierwszym razem, podczas przygotowania – jak to sobie nazwałem.
Z każdym komplementem i każdym pocałunkiem, zaczynałem przyzwyczajać się do nowego intruza, starając nie myśleć o Yoongim jako moim hyungu, którego do tej pory jedynie podziwiałem, nie wyobrażając sobie z nim takich zbliżeń.
Po poleceniu, które mi wydał i umieszczeniu moich dłoni na jego karku, powoli uczyłem się czerpać z tego przyjemność, wzdychając cicho, gdy chłopak otarł się swoim ciałem o mój członek. Nigdy nie wyobrażałem sobie seksu dwóch mężczyzn i zaczynałem wierzyć, że właśnie w ten sposób miał on wyglądać, jednak w pewnym momencie, po kilku ruchach w moim wnętrzu, poczułem coś więcej niż zwykłą przyjemność, czerpaną z pocałunków, delikatnego masowania jego karku i pocierania mojego krocza przez jego ciało.
Mimowolnie przygryzłem jego wargę, która akurat pieściła moje usta. Chciałem go za to przeprosić, jednak jedyne co w tym momencie potrafiłem robić, to wydawanie z siebie cichych jęków, które z każdym pchnięciem przybierały na sile. Nie umiałem się powstrzymywać, zapominając na chwilę o całym świecie. W tym momencie liczył się tylko Yoongi, który doprowadził mnie do takiego stanu i sprawiał tak niesamowitą przyjemność.
Moje dłonie zaczęły pociągać lekko za jego włosy, a głowa powędrowała nieco do góry, dając tym samym dobry dostęp do mojej szyi, co hyung zaraz wykorzystał, zwiększając głośność i częstotliwość moich jęków.
Długo tak nie wytrzymałem, czując jak odpływam z przyjemności, przyciągając Yoongiego jeszcze bliżej siebie, aby schować głowę w jego barku i powstrzymać się od jakichkolwiek odgłosów. Dopiero teraz przypomniałem sobie o reszcie zespołu, która przecież była w naszym dormie i zapewne wszystko słyszała, dlatego kiedy doszedłem, wbiłem jedynie paznokcie w skórę chłopaka, aby z moich ust nie wypłynął nawet najmniejszy dźwięk.
- Hyung... Yoongi hyung... - wyszeptałem z zamkniętymi oczami, kiedy moje dłonie i nogi opadły bezwładnie z powrotem na materac.
Chłopak wysunął się ze mnie, jednak mój stan nie pozwolił mi tego zarejestrować. Zorientowałem się o tym, dopiero kiedy jego ciało opadło obok mojego. Nie wiedziałem czego się spodziewać, dlatego czując jak chłopak mnie obejmuje i całuje, głaszcząc mój bok, uchyliłem niepewnie powieki, zaraz łapiąc z nim kontakt wzrokowy, który przypomniał mi co tak właściwie zrobiliśmy. Na szczęście rumieńce na mojej twarzy nadal nie zniknęły, dlatego nie było widać mojego zażenowania, które dodatkowo próbowałem ukryć ponownym zamknięciem oczu.
Oddychałem głęboko, wsłuchując się w jego głos. To co powiedział było naprawdę piękne i wiedziałem, że nie potrafiłbym go już zostawić. Nie złamię również danej mu obietnicy, oddając mu swoje ciało i całego siebie.
- Hyung... dziękuję... - wyszeptałem jedynie, nie będąc w stanie powiedzieć mu czegoś więcej.
Nadal nie ruszyłem się z miejsca, bojąc zarówno reakcji reszty, jak i ubrudzenia Yoongiego swoim nasieniem. Byłem wyczerpany, jednak nie na tyle, aby zapaść w sen. Czułem jak moje wargi pulsują od nadmiaru pocałunków, a po czole spływają kropelki potu, których w obecnym stanie nie miałem siły wycierać.
Po głowie wciąż krążyły mi jego słowa, wszystkie wyznania i zapewnienia. Naprawdę żałowałem, że to Park zajął znaczny obszar mojego serca, bo Min bardziej na niego zasługiwał.
Może go pokochasz, Jeongguk... Może kiedyś to zrobisz...
Yoongi:
Minuty mijały, a my leżeliśmy obok siebie, wsłuchując się w coraz wolniejsze oddechy, uciekające spomiędzy naszych warg. Moja dłoń mimowolnie przeniosła się z boku Jungkooka na jego głowę, przeczesując powoli włosy i gładząc kciukiem policzek. Co jakiś czas zbliżałem twarz, by leniwie musnąć jeszcze usta, powiekę, czoło młodszego, ale cały ten proces odbywał się już w całkowitej ciszy. Liczyła się tylko ta bliskość, która zagościła między nami.
Sztuczna, jednostronna bliskość.
Nie uśmiechałem się. Wszystkie pozytywne uczucia we mnie zgasły, jakby były płomieniem na świeczce, którą ktoś zdmuchnął. Jeśli miałem być szczery sam przed sobą, to miałem ochotę cofnąć czas i w ogóle nie wejść do tego pomieszczenia. Nie, lepiej byłoby, bym w ogóle nie pozwolił sobie zbliżyć się do maknae. Samotność mnie przytłoczyła, a to pociągnęło za sobą szereg błędnych decyzji. Zapomniałem już, jakie to uczucie uprawiać seks z osobą, którą się kocha. Jieun była nie tylko moją jedyną prawdziwą miłością. To z nią pierwszą poszedłem do łóżka, uczyłem się tej pięknej sztuki. Tak właśnie się zawsze kochaliśmy, powoli, z czułością, dużą ilością pieszczot. Nigdy się nie spieszyliśmy, ciesząc po prostu swoją obecnością. Te wspomnienia pozostały moim skarbem, ukrytym na dnie serca i nie wracałem do nich nigdy, aż do teraz.
Okropnie bolała mnie ta drastyczna różnica, którą widziałem między tamtymi chwilami, a tym, co wydarzyło się obecnie. Zarówno ja, jak i Jieun tego chcieliśmy. Nie wymusiłem na niej nigdy stosunku, nie robiliśmy tego z nudów. To był jak nasz prywatny rytuał, gdzie istnieliśmy tylko my. Moje późniejsze przygody po tym, gdy nie mogłem już nigdy więcej położyć na niej dłoni, traktowałem jako „zdobywanie doświadczenia", ewentualnie zabawę, sposób na rozładowanie stresu. Nie istniały już uczucia, jedynie instynkt, zwierzęcy popęd. A to, co stało się teraz, nie należało do żadnej z tych kategorii. To był błąd i nic więcej. Potknięcie, przez które upadłem. A teraz musiałem wstać, otrzepać spodnie i iść dalej. Bo sam sobie pozwoliłem na to, by źle postawić stopę. Jungkook naprawdę zagościł w moim sercu. Skurczybyk znalazł sobie miejsce i rozsiadł się wygodnie. I nie trafiały do niego, a raczej do mnie, argumenty, że on przecież ma w sercu kogoś innego. Mało tego – byłem tak samo żałosny w moim uczuciu, jak on za swoim względem Parka. Bo czym się teraz od siebie różniliśmy? No właśnie. Dlatego nie powinienem był tego robić. Dałem mu trochę przyjemności. I tyle. Zapewne podczas tego wszystkiego wyobrażał sobie, że na moim miejscu jest Jimin, że to on go pieści, dotyka i kocha.
I choć nie okazywałem zwykle żadnych emocji, będąc mistrzem w utrzymywaniu wiecznie zmęczonego wyrazu twarzy, czym wysilać się szczególnie nie musiałem, tak, jak w tym momencie, to moje serce zadrżało ze smutku.
Ale czego ja oczekiwałem? Może od razu tego, że Jeon zapomni o swojej miłości? Przecież seks to nie gumka do mazania, która wymaże jedno imię, a na jego miejsce pojawi się nowe. A szkoda. Bo przynajmniej oboje byśmy już nie musieli cierpieć.
Zamknąłem oczy, by trochę się uspokoić. Miałem ochotę go przeprosić, wyjść i już nigdy nie wrócić, ale jednocześnie nie chciałem tego robić. Wiedziałem, że teraz to ciągle będzie bolało. To tak, jakbym zauważył, że wpadłem w nałóg. To złe, niszczy mnie, a i tak do tego wracam. Poza tym, jak mógłbym go zostawić po tym wszystkim? Przecież obiecałem. Za dużo słów padło z moich ust przez ostatnie minuty. Sam na siebie zastawiłem pułapkę, z której nie było ucieczki.
I co, fajne uczucie Yoongi? Wylądować w łóżku z osobą, która kocha kogoś innego?
Musiałem jednak coś w końcu zrobić.
Odsunąłem się ostrożnie, otwierając oczy i napotykając od razu wzrok młodszego. Nic jednak nie powiedziałem. Uniosłem się, zostawiając go na materacu. Podszedłem do zostawionej wcześniej torby, z której wyjąłem chusteczki. Otarłem swój brzuch ubrudzony nasieniem dzieciaka, a następnie wróciłem do niego i kucnąłem, by zająć się też wyczyszczeniem jego.
- Jungkookie – odezwałem się cicho, ściskając w dłoni śmieci. – Pomogę ci wstać i pójdziemy się myć, ok? Wiem, że cię teraz będzie trochę boleć, przepraszam. Ale chłopaki pewnie niedługo wrócą z wytwórni, a raczej nie chcesz, by zastali nas w takim stanie, prawda? Musimy się doprowadzić do stanu używalności.
Nie potrzebowałem nic na siebie zakładać. Nawet gdyby reszta wróciła w tej chwili, miałem to w nosie. Bardziej chodziło mi o zażenowanie, jakie odczułby Jungkook, zwłaszcza, że nie bardzo mu się teraz uśmiechało zakładać na siebie cokolwiek. Powiedzmy, że w ramach solidarności będę paradować przez chwilę po dormie z gołą dupą.
Mimo wszystko Kook nadal był dla mnie ważny, mimo tego całego bólu, nie zamierzałem przestać się nim opiekować, dlatego podniosłem się, pomogłem mu wstać i powoli ruszyliśmy do łazienki, którą dzieliłem z nim, liderem i Seokjinem. Zostawiłem go tak, samemu udając się jeszcze do pokoju Jeona, skąd przyniosłem mu czyste ubrania. Dopiero, gdy zabrałem jeszcze ciuchy dla siebie, zamknąłem się w drugiej łazience. Starałem się o niczym już nie myśleć, stojąc po prostu pod strumieniem zimnej wody.
To nie był najlepszy dzień. Mógłby się już skończyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top