10

@KakaSzczur jako Yoongi & Jiminnie :3

@Avangeee jako Jeonggukie :)


Znajcie moją dobroć i składajcie pokłony NCT, które przyczyniło się do mojego dobrego humoru i stwierdzenia: Dobra, wstawię to dzisiaj, wiem, że wszyscy czekają na TĘ dziesiątkę... w tym ja :>

~~~~~~~~~




Jungkook:

Szybko postarałem się o opanowanie reakcji swojego ciała, przecierając jeszcze twarz ręką i zaraz zabierając się za jakieś przebranie i uczesanie, zbierając notatki z szafki i chowając telefon do kieszeni spodni. Niestety te w mundurku były zaszyte, dlatego będę musiał oddać swojego iPhone'a Yoongiemu, wiedząc, że nauczyciele się zdenerwują jeśli będę go miał przy sobie.

Ponarzekałem jeszcze chwilę na swoje odbicie, mimo wszystko robiąc jedną selkę na tle ściany, aby życzyć Armys powodzenia i zaraz udałem się do kuchni, w której już dawno przebywał Min. Przywitałem się z nim, troszeczkę dziwiąc, kiedy ujrzałem talerz ze śniadaniem, za który oczywiście podziękowałem, kłaniając się z przyzwyczajenia i od razu go przepraszając.

Jungkook, uspokój się, bo zaraz zje cię ten stres.

Pomimo słów Mina, swoje kanapki pochłonąłem w ciągu minuty, nie chcąc marnować czasu na konsumpcję. Musiałem jeszcze wszystko powtórzyć, poprawić włosy i założyć kolczyki, a cierpliwość różowowłosego też miała swoje granice.

Tuż po wszystkich zabiegach, zjechałem w końcu windą do podziemnego garażu, zaraz wchodząc do samochodu Yoongiego i zajmując się powtarzaniem, na które nie miałem czasu przez układanie włosów. I tak jeszcze raz zerknąłem w lusterko, aby upewnić się, że te pasemka nie wyglądają dziwnie i są na odpowiednim miejscu, tak jak mi noona pokazywała.

Podczas drogi starałem skupić się na notatkach, ale wykorzystywałem również wiedzę Mina, której bardziej byłem ciekaw, niż zdobytego materiału. Niestety przez spory ruch na drodze, chłopak nie był w stanie udzielać mi odpowiedzi na bieżąco, przez co byłem zmuszony uruchomić jakiś słownik, powtarzając po cichu regułki.

- Duszę się w tym mundurku. Czy to normalna reakcja na stres? Jeśli tego nie zaliczę, będę miał jeszcze szansę w połowie kwietnia, ale nie wiem czy chciałbym znowu się z tym męczyć, szczególnie z angielskim. Jeśli będzie ta miła pani, na pewno poprosi o podstawowe rzeczy, które w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach umiem. Może nawet dostanę jakiś punkt za teksty z fanserwisu, to byłoby nawet zabawne. Yoongi hyung, kiedy kupiłeś swój samochód? Który to rocznik? Bo wygląda na jakiś nowszy. Ładnie w nim pachnie i dobrze prowadzisz, hyung. Też chcę zrobić prawo jazdy, ale wiem, że nie pozwolicie mi prowadzić, nawet jeśli kupię sobie własny samochód, to Seokjin hyung obiecał mi, że za kółkiem nie usiądę, przynajmniej nie przy nim. Na pewno tata pozwoli mi pojeździć. I może wybierzemy się z Junghyun hyungiem do Haeundae. Właśnie, podobało ci się w Busan, hyung? Byłeś na Gwangalli? Szkoda, że nie mogłem cię oprowadzić. Jeśli jeszcze kiedykolwiek tam wylądujemy, ale w lato, na pewno zabiorę cię na fajne plaże, hyung. Znam niektóre dzikie i popływamy bez narażania się na fanów... Hyung, lubisz matematykę? Jaki miałeś ulubiony przedmiot w szkole? Oprócz W-F-u, który zresztą jest również moim ulubio... ah, nie, tylko moim. Hyung zapewne lubił matematykę, albo fizykę, bo Namjoon hyunga bardziej ciągnęło do filozofii, chociaż we wszystkim był dobry, nawet w angielskim. Też chciałbym być taki mądry... albo raczej inteligentny. Powinienem brać przykład z hyungów i teraz na pewno bym się tak nie stresował.

Mój monolog został przerwany poprawianiem krawata i lekkim wachlowaniem swojej twarzy. Nie sądziłem, że ten słowotok włączy się akurat podczas podróży, jednak nie zwracałem na niego uwagi, naprawdę będąc przerażonym.

Gdy już zaparkowaliśmy niedaleko szkoły, ogarnął mnie jeszcze większy stres.

- A co jeśli...? – Jednak moje pytanie przerwał Yoongi, który swoją bliskością i delikatnym gestem, zmusił mnie do opanowania tych nerwów i szybkiej ucieczki z samochodu, oczywiście po ówczesnym podziękowaniu i zostawieniu telefonu w jego rękach.

Wziąłem głęboki oddech, kładąc rękę na piersi i sprawdzając jak szybko bije moje serce. Tym razem nie było to spowodowane egzaminami, a dotykiem Mina, przez który nieświadomie przejechałem ręką po swoim policzku, zaraz otrząsając się z tego transu i udając w stronę szkoły.

Starałem się zignorować piski, szepty i swoje imię słyszane z prawie każdych ust. Odmawiałem po prostu autografów, mówiąc, że niestety nie mam czasu, ale życzę im powodzenia, jak najszybciej udając się do odpowiedniego pokoju, na egzaminy indywidualne.

Na szczęście była ta miła pani, która nie przywiązywała aż takiej uwagi do moich błędów, wypuszczając mnie po godzinie rozmowy i wysyłając na część pisemną, którą niestety miałem z resztą uczniów, a co za tym szło... z dziewczynami i również Armys.

Wiedziałem, że podczas siedzenia w sali byłem obserwowany z każdej strony. Dziewczyny robiły mi zdjęcia i rozmawiały między sobą o tym jak słodko wyglądam w mundurku, czy też jak bardzo pasuje mi ta nowa fryzura, naprawdę nie będąc przy tym dyskretne. Oczywiście musiałem powiedzieć kilka słów na rozpoczęcie, życząc wszystkim powodzenia i po raz ostatni zaglądając do notatek, które szybko wepchnąłem do tylnej kieszeni, słysząc przy tym jakieś „awwww" ze strony dziewczyn, zapewne przez moją nieporadność.

Chcę stąd wyjść, chcę stąd wyjść, chcę to napisać i wrócić do dormu...

Dostanie arkusza było jak spełnienie wszystkich marzeń. W sali zapanowała cudowna cisza, a fanki musiały pochować telefony, dając mi tym samym trochę spokoju.

Godziny mijały, a ja nie czułem, abym nie mógł tego nie zdać. Wszystkie polecenia przerobiłem i dobrze je pamiętałem, nawet jeśli dane były zmienione – tak jak przy matematyce, albo pojęcie nieco inaczej nazwane, dałem sobie jakoś radę, jeszcze będąc zmuszonym rozdać kilka autografów, porobić mnóstwo zdjęć, nawet z nauczycielką i w końcu mogąc udać do wyjścia, znów odprowadzony przez fanki i jakieś komplementy.

Wejście do samochodu Yoongiego sprawiło mi ogromną ulgę. Westchnąłem cicho, odbierając od niego swój telefon i zaraz wchodząc na Twittera, aby napisać, że wszyscy dobrze się spisaliśmy. Nie dawałem już żadnej selki, chowając sprzęt do kieszeni i w końcu odpowiadając na pytanie Mina.

- Bardziej niż te testy, wymęczyły mnie Armys. Boję się czasem podrapać po nosie, żeby nie usłyszeć jak dobrze przy tym wyglądam – wyjaśniłem, zakańczając wszystko kolejnym westchnięciem. – Dziękuję hyung, że postanowiłeś mi dzisiaj towarzyszyć – dodałem jeszcze, posyłając mu niewielki uśmiech, jednak nie patrząc w jego stronę, aby nie speszyć się przez ostatnie wykonane gesty.

Chłopak, tak jak mi wczoraj obiecał, zabrał mnie na te szaszłyki, które okazały się moim nowym ulubionym daniem i uzależnieniem. Nie wiem ile zjadłem tego przepysznego mięsa, ale wiedziałem, że pobiłem swój rekord z Busan, dziękując tuż po tym Minowi i będąc dziś niezwykle wylewnym dodałem, że cieszę się z jego obecności i nie chciałbym, aby cokolwiek się między nami zepsuło, bo przy jego boku jest mi najlepiej. Cmoknąłem go jeszcze w policzek na odchodne, zaraz po tym uciekając z samochodu i wbiegając do windy, aby znaleźć się przed nim w dormie. Zresztą, i tak schowałem się w swoim pokoju, uśmiechając jak głupi i znów badając dłońmi swoje gorące policzki. Namjoon hyunga nie było, dlatego mogłem pouśmiechać się do sufitu, leżąc na łóżku i analizując dzisiejszy dzień.



Yoongi:

- Spędzanie z tobą czasu to dla mnie przyjemność – odpowiedziałem tylko na jego podziękowanie odnośnie towarzyszenia mu w drodze na egzaminy i teraz. Czas spędzony z Jungkookiem był dla mnie naprawdę miły. W knajpie, gdzie młodszy miał okazję pochłonąć chyba tony mięsa, które chętnie mu kupowałem, odpowiedziałem na jego pytania, którymi zarzucił mnie rano. Oczywiście na tyle, na ile je pamiętałem, a chłopak też trochę dopytywał. Mówiłem głównie o moim samochodzie oraz o wrażeniach, jakie wywarło na mnie rodzinne miasto dzieciaka. Pomyślałem, że chciałbym go kiedyś zabrać do Daegu. I żebyśmy znów udali się do Busan, ale tym razem na wspólne zwiedzanie. Pośmiałem się jeszcze z jego zakazu prowadzenia auta, drocząc z młodszym i wykorzystując do tego jego relacje matka-syn, które miał z Seokjinem. To wyjście na obiad sprawiło, że mój humor, trochę zepsuty po zakupach, poprawił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zwłaszcza, że chłopak powiedział mi wprost, że cieszy się z mojego towarzystwa, dodatkowo dodając, że czuje się przy mnie najlepiej. I ten buziak na koniec. No po prostu czułem, że mógłbym teraz przenosić góry. Dlatego, gdy dzieciak uciekł z samochodu po powiedzeniu mi tego wszystkiego, musiałem jeszcze chwilę posiedzieć na miejscu, by opanować ten głupi uśmiech, który zagościł na mojej twarzy.

Jungkookie, co ty ze mną robisz, głupi króliku?



Jimin:

Westchnąłem niezadowolony, patrząc na obrażonego Tae. No nie ma bata, muszę go jakoś udobruchać. Ale to wcale nie było takie proste. A wszystko przez to, że ja i Hobi musimy dzielić z nim pokój. Co kilka nocy wysyłaliśmy mojego rówieśnika, to na kanapę w studio, gdy nie było tam Yoongiego, to do łóżka maknae, który ostatnimi czasy wcale go tam nie chciał przyjmować z otwartymi ramionami. Ale ja i Hoseok też chcieliśmy mieć swoją prywatność!

Mimo wszystko czułości, którymi się obdarowywaliśmy w postaci pocałunków i dotykania swoich ciał, wolałem zachować z dala od oczu moich przyjaciół. No po prostu ta sytuacja była głupia!

- No dobra, zróbmy inaczej – zaczął mój chłopak, który powoli też już tracił pomysły na przepraszanie Tae. – Może po prostu pogadajmy z chłopakami i niech się z nami zamienią pokojami?

- Żartujesz hyung? Na pewno się nie zgodzą. Jin hyung powiedział wprost, że nie ma zamiaru dzielić pokoju z nikim innym niż Suga, bo tylko dzięki temu obaj mogą się wyspać – zauważyłem, wzdychając.

- No to pomieszajmy trochę. Jungkook narzekał kiedyś, że Namjoon hyung za głośno chrapie. Tae, może ty z nim zamieszkasz w pokoju? A trójkę odda się najstarszym i maknae? Gdyby się zgodzili, byłoby super.

- Tak! Taetae, przecież ty możesz spać w każdych warunkach! Nie zgodzisz się na to? Prooooszę! – zawołałem zaraz, ucieszony taką wizją.

- Jeśli będę mógł spać w moim łóżku, to tak – mruknął nadal naburmuszony, siedząc w pozycji obrażonego dziecka, czyli z założonymi rękami, skrzyżowanymi nogami i wysuniętą dolną wargą dla podkreślenia swojego niezadowolenia.

- No to chodźmy ich zapytać! Może najpierw do Jungkooka? On byłby chyba najbardziej zadowolony z takiego układu. – Złapałem Hoseoka za dłoń i pociągnąłem w stronę wyjścia.

- Idź do niego, ja zaraz przyjdę, tylko jeszcze pójdę do toalety. – Starszy pochylił się w moją stronę i dał mi delikatnego buziaka. Rozłączył nasze dłonie i skierował się w stronę wspomnianego pomieszczenia, a ja z delikatnym uśmiechem zapukałem do drzwi pokoju lidera i maknae.

Wszedłem do środka, zastając go leżącego na łóżku. Zaskoczyło mnie, że był w swoim szkolnym mundurku. Wyglądał w nim naprawdę uroczo.

Czyżby musiał dzisiaj być w szkole? Ach! Egzaminy! Zapomniałem!

- Cześć Jungkookie – przywitałem się z nim, wchodząc do środka i zmierzając w jego stronę. – Co tam? Jak ci poszły egzaminy?

Usiadłem na skraju jego łóżka, uśmiechając się delikatnie.

- Przyszedłem z tobą porozmawiać. Mogę?

Widząc niepewne kiwnięcie głową, od razu przeszedłem do sedna sprawy, nie chcąc owijać w bawełnę.

- Jungkookie, wiesz, że ja i Hobi hyung jesteśmy razem. I niestety dla nas musimy dzielić pokój z Tae. Znaczy, nie zrozum mnie źle, obaj go lubimy. Ale chodzi o to, że... No nie możemy wywalać go ciągle z jego łóżka, chcąc trochę prywatności. Dlatego pomyśleliśmy... Nie zamienilibyście się pokojami? W sensie, Tae zgodził się by być z Namjoon hyungiem, a ty wziąłbyś z najstarszymi naszą trójkę.

Akurat drzwi ponownie się uchyliły i wszedł do środka Hoseok. Posłałem mu delikatny uśmiech, ale skupiłem się znów na najmłodszym. Zaskoczył mnie, bo zrobił się jakiś blady...

- Jungkookie? Wszystko w porządku? – zapytałem zmartwiony, sięgając dłonią jego policzka, by sprawdzić, czy nie ma czasem gorączki. Chwilę temu miał na policzkach rumieńce, a teraz jego oczy zrobiły się szklane.

Czyżby zachorował?



Jungkook:

Yoongi hyung okazał się jednak nie tylko najmilszym hyungiem, ale i ulubionym, tym, z którym chcę spędzać czas, z którym najchętniej rozmawiam, którego chętnie przytulam i nieśmiało całuję w policzek. W końcu zrobiłem to aż dwa razy, do tego w ciągu dwóch dni. Sam w to wszystko nie wierzyłem, byłem naprawdę szczęśliwy, wiedząc, że mam w kimś oparcie i mam hyunga, który mnie nie opuści pomimo mojego charakteru, dziwnych zmian nastroju i ciągłego podejmowania złych decyzji. Min naprawdę zasługiwał na wszystko o co mnie prosił i wiedziałem, że muszę się nauczyć to wszystko mu dawać. Nawet jeśli uczucie do Jiminnie hyunga nigdy nie wygasło i nadal pojawia się w jego obecności, to Yoongi hyung łatwo wszystko zaciera, lecząc rany, których sam nie potrafiłbym jakkolwiek się pozbyć.

Hyung miał rację, dał ci szczęście i pozbywa się Jimina z twojego serca, dlatego nie masz powodu by...

I w tym momencie wszystkie moje przemyślenia przestały być ważne. Chłopak, który przekroczył próg mojego pokoju, zmusił mnie do szybkiego przeniesienia się do siadu i uważnego obserwowania każdego jego ruchu. Nie liczyło się wydarzenie z lekcji fanserwisu, teraz znów poczułem to samo ciepło, widząc tę cudowną, uśmiechniętą twarz, która przyprawiała mnie o szybsze bicie serca, lekko zmierzwione włosy, idealnie układające się na jego głowie i oczy, które zamieniały się w kreski przy każdym uśmiechu.

Nie powinienem cię kochać... Powinienem chcieć twojego szczęścia... jestem strasznym egoistą...

Słysząc zdrobnienie mojego imienia, znów zapragnąłem przypisać je tylko do ust Jimina, nie pozwalając, aby ktokolwiek inny go używał. Nie wiedziałem jak to możliwe, ale Park jednym swoim uśmiechem niszczył cały mój świat, wszystko co układałem małymi kroczkami i ciężką pracą. A jedno jego słowo miało moc wyparowania wszystkich myśli o różowowłosym chłopaku, który przecież jako jedyny poświęcał mi swój czas, uszczęśliwiał i dawał sporo lekcji życiowych, potrzebnych mi, szczególnie w okresie dorastania.

A jednak uśmiech wkradł się na moje usta, gdy tylko Jiminnie hyung zadał mi pierwsze pytanie, na które od razu chętnie odpowiedziałem.

- Dobrze, hyung, dzię-dziękuję, że pytasz – wyszeptałem, uginając nieco nogi, aby objąć je rękoma i mimo wszystko przejść do swojej pozycji obronnej.

Słysząc kolejne pytanie, przytaknąłem tylko, nieco niepewnie, wiedząc, że albo hyung znowu chce poruszyć temat Yoongiego, albo zrobiłem coś nieświadomie, sprawiając kolejne kłopoty, przez które mogłem znowu oberwać po uszach.

Niestety wątek, który poruszył chłopak, okazał się gorszy niż przypuszczałem.

Hoseok... Jimin... Mogłem się tego spodziewać. Park przyszedł tutaj tylko w celu wymiany pokoju, aby móc sypiać ze swoim głupim chłopakiem, no tak. A maknae znowu pomyślał, że hyung się o niego martwi, że jednak coś zauważył... że może pragnie jego bliskości tak bardzo jak maknae jej pragnie... Biedny, głupi maknae.

Odtrąciłem rękę starszego, czując jak do moich oczu napływają łzy. Bez słowa zsunąłem się z łóżka, zaraz stając na równe nogi i czym prędzej kierując się do swojej drugiej kryjówki, której w obecnej chwili tak bardzo potrzebowałem. Pokonanie tych kilkunastu kroków i zamknięcie za sobą drzwi, w końcu pozwoliło mi udać się do swojego kąta, aby ukryć twarz w dłoniach i nie powstrzymywać już łez.

Wolałbym w tej chwili znaleźć się w Tengoku, wiedząc, że tam nikt by mnie nie znalazł, szczególnie w tak beznadziejnym stanie, którym nie chciałem dzielić się z żadnym hyungiem, nawet Yoongim. Pragnąłem, aby ten dzień się skończył, abym mógł już zasnąć i znaleźć się w swoim idealnym, wykreowanym świecie, ponieważ rzeczywistość znów mnie przerosła, a to za sprawą jednego chłopaka, którego nigdy nie pozbędę się ze swojego serca.



Yoongi:

Musiałem jakoś ogarnąć moje serce i uśmiech, a kiedy się to udało, wysiadłem z auta, zamykając powoli drzwi. Nie spieszyłem się do dormu, dając sobie i młodszemu czas. Wiedziałem, że to, co ostatnio robił, nie było dla niego łatwe, więc pewnie czuł się jeszcze bardziej zmieszany niż ja. W końcu kontakty z ludźmi sprawiały mu problemy, a co dopiero przełamywanie się do komplementów i buziaków. Ale to było urocze i bardzo mi się podobało.

Nim wszedłem do naszego wspólnego mieszkania, dostałem wiadomość od Namjoona, który poinformował mnie, że zabiera trzech wokalistów do wytwórni na nagranie ,,Hold me tight", a że znając ich, zajmie to bardzo długo, nie wrócą przez najbliższych sześć godzin. Jungkookowi chciał już dzisiaj darować, by odpoczął po egzaminach. I całe szczęście, bo inaczej i tak bym zainterweniował w tej sprawie. Zasłużył, by po całym tym stresie mieć wolne popołudnie, a nie jeszcze wałkować w kółko tekst w kabinie nagraniowej. Wbrew pozorom takie nagrywanie bywało długą i mozolną pracą. Każdy dźwięk musiał przecież brzmieć idealnie, w końcu zostawał zapisany i sprzedawany. A pieniądze muszą się zgadzać.

Zastanowiła mnie natomiast inna rzecz. Nie byłem im potrzebny, a skoro lider zabiera Parka, to Hoseok pewnie też pojedzie. A więc zostanę z maknae sam na sam. A to daje nam dużo możliwości. Może pooglądamy jakiś film na spokojnie? Albo dam mu się namówić na jakąś grę na konsoli. Raz na jakiś czas można się poświęcić. Ewentualnie spędzimy długie godziny na rozmowach.

Przekroczyłem próg, uśmiechając się delikatnie na swoje plany. Zdjąłem buty, chcąc znaleźć chłopaka i podzielić się z nim swoim pomysłem, tylko że akurat w tym samym momencie ze swojego pokoju wybiegł najmłodszy, od razu kierując się do garderoby.

Zamrugałem zaskoczony.

Co do cholery się mogło stać w kilka minut mojej nieobecności? Czy to dziecko przyciąga do siebie nieszczęścia za każdym razem, gdy mnie nie ma w pobliżu?

Odpowiedź na moje niewypowiedziane pytania przyszła sama, gdyż tuż za nim wyszli z jego pokoju Jimin i Hoseok. Podszedłem do nich, zaciskając pięści. Winowajcy wpadli prosto w moje ręce

- Czego od niego chcieliście? – zapytałem od razu, bez zbędnych pytań i grzeczności. Przecież, gdyby nic się nie wydarzyło, mój królik nie zareagowałby tak gwałtownie. Może i uciekał z marnych powodów, jednak wątpiłem, by akurat te dwa debile wywołały taką reakcję byle czym.

Chyba nie oszaleli, by robić coś głupiego na oczach Jeona? Chociaż trochę przyzwoitości, durnie!

Jednak ich zmieszane miny mówiły mi, że to nie było nic w tym stylu. Zdecydowanie był to większy problem, który wymagał mojej interwencji. A jak trzeba będzie, to zareaguję nawet pięścią.

- Hyung, bo... my mamy drobny problem z naszym wspólnym mieszkaniem z Tae w jednym pokoju. I chcemy się pozamieniać sypialniami, więc poszliśmy pogadać z Jungkookiem o ewentualnej zamianie, by on zamieszkał z tobą i Jin hyungiem, oczywiście, jeśli się zgodzicie, V z Namjoonem, a ja i Jimin mielibyśmy swój pokój. Bardzo nam na tym zależy... – oznajmił Jung, chwytając dłoń Parka, który kulił się obok niego, widocznie zasmucony całą tą sytuacją. Znając jego, to może i pomyślał, że te słowa zraniły młodszego, jednak prawdopodobnie nie rozumiał dlaczego.

- Wystarczy – przerwałem mu, resztę już sobie dopowiadając. Wnioski mogły być przecież tylko jedne. – Jedźcie już na te cholerne nagrania i dajcie mu odpocząć, a nie wyskakujecie z dupy wziętymi pomysłami! Natychmiast się stąd zabierać!

Wkurzony, patrzyłem, jak obaj przepraszają pod nosem, kłaniając mi się i idąc do kuchni. Nie minęło dziesięć sekund, a wyszli stamtąd razem z pozostałymi. Nie ruszyłem się ani o milimetr, dopóki cała piątka nie opuściła dormu, zostawiając mnie z szybko bijącym sercem z wściekłości. Dopiero wtedy wziąłem kilka głębszych oddechów, chcąc uspokoić te emocje i skierować się do garderoby. Ktoś mnie teraz potrzebował, na złość i zemstę będzie czas później.

Zapukałem cicho, po raz pierwszy odkąd tu regularnie przychodzę i uchyliłem drzwi. Widok, który zastałem, sprawił, że serce znów mi pękło. Młodszy leżał zwinięty w kulkę, łkając żałośnie niczym mały skrzywdzony, porzucony na deszczu szczeniaczek. Jak mógłbym go zostawić w takim stanie?

- Jungkookie...

Natychmiast podszedłem do materaca, zajmując na nim miejsce. Nie pytałem o nic. Po prostu nie musiałem. Rozumiałem, co czuł, jak bardzo to teraz przeżywa. To wszystko były mi aż za dobrze znane uczucia. Podniosłem go, tylko po to, by złapać w swoje objęcia. Nie wiem, jak długo tak trwaliśmy. Moje ręce błądziły po jego ciele, głaszcząc plecy i włosy, a usta wypowiadały zapewnienia o tym, jak chłopak jest ważny, jednocześnie tłumacząc mu, że Parkiem naprawdę nie należy się przejmować. Dawałem mu na to logiczne argumenty, wspominając o wszystkich wadach, które posiadał, kładąc szczególny nacisk na niewierność. Próbowałem przekonać chłopaka, że gdyby się z nim związał, cierpiałby tylko jeszcze bardziej. Tłumaczyłem, że źle ulokował uczucia, ale jednocześnie zapewniałem, że to wszystko można naprawić. Mało tego – obiecałem mu, że będzie szczęśliwy. I nie zamierzałem złamać danego mu słowa.

Dopiero gdy zamilkłem, po naprawdę długim czasie, Jungkookie odsunął się ode mnie. Wyglądał troszeczkę żałośnie z tymi zapłakanymi oczkami, ale nadal pozostawał słodkim i niewinnym dzieckiem, nic niewiedzącym o świecie i żyjącym w swojej wyimaginowanej bańce, którą cham Park przebił.

Zbliżyłem twarz do jego, scałowując łzy, które nie wchłonęły się w moją kompletnie przemoczoną i chyba lekko usmarkaną koszulkę. Przechyliłem nas, byśmy mogli się położyć. Wyciągnąłem rękę tak, by posłużyła Jeonowi za poduszkę. Leżeliśmy tak obok siebie w ciszy, nawet nie wiedząc, ile czasu minęło. To mogła być minuta, ale równie dobrze wieczność. Nasze twarze były tak blisko siebie, że stykaliśmy się nosami. Jedyne co widziałem to te piękne oczy, które niestety przepełnione były smutkiem, ale ani razu nie uciekły przed moim spojrzeniem. To sprawiało, że rodziła się między nami jakaś więź, której nie potrafiłem wytłumaczyć. Jakby moje oczy mówiły mu wprost co do niego czuję. Nasze oddechy powoli zaczynały się harmonizować, w tym samym momencie braliśmy wdech i wydech, mieszając powietrze wydobywające się spomiędzy naszych ust. Mimo tego nagłego spokoju, który zagościł między nami, w mojej głowie toczyła się istna wojna. Wiedziałem, co się dzieje w sercu Jungkooka. Park ciągle go krzywdził, młodszy nie mógł od niego uciec, skazany na jego towarzystwo z racji bycia w jednym zespole. Jednak musi być coś, co sprawi, że Jeon zapomni o tym dupku, przestanie darzyć go tym cholernym zauroczeniem, które tak zatruwało mu życie.

Yoongi, przecież jest coś takiego.

Nie zaliczałem się do osób czułych i delikatnych w łóżku. Dla mnie wszelkiego rodzaju zabawy powinny być ostre, sprawiające, że druga osoba krzyczy i błaga o więcej. Ale dla tego dzieciaka mogłem zrobić wyjątek, wiedząc, że taki stosunek na pewno by go niezadowolił. Jeśli natomiast obdarzę go największą dawką czułości i miłości, na jakie mnie stać, pokazując przy tym, jak bardzo go kocham, może jego uczucia się zmienią. Nie od razu, ale stopniowo, będzie wracał do tego wszystkiego, mojego pożądania jego osoby i pozytywnych emocji, które chciałem mu ze mną skojarzyć. Może wtedy nie będzie już patrzył na Jimina, a moje imię zajmie miejsce Parka w sercu Jungkooka.

Musiałem zaryzykować. W tej chwili postawiłem wszystko na jedną kartę. Uda się i uleczę Kookiego, albo zniszczę go całkowicie, bo stanę się drugą osobą, którą będzie nienawidził.

Pokonałem te kilka dzielących nas centymetrów, zamierając tuż przed jego ustami. Przymknąłem lekko powieki, skupiając się maksymalnie na wszystkich reakcjach chłopaka, uważnie je zapamiętując, by analizować na bieżąco. Poczułem, jak jego oddech nagle przyspieszył, jednak nie odepchnął mnie, dlatego pozwoliłem sobie na złączenie naszych ust. Z początku delikatnie muskałem ten słodki fragment jego twarzy, jednak krok po kroku posuwałem się coraz dalej. W końcu mój język wsunął się między wargi Jeona, trącając jego i zapraszając do zabawy. Chłopak nieco mnie zaskoczył, ponieważ oddawał tę pieszczotę, a przynajmniej starał się to nieudolnie robić.

Może faktycznie coś już zaczynał do mnie czuć?

Przeniosłem się powoli nad niego, opierając na rękach i nogach, po bokach jego ciała. Palcami błądziłem po włosach dzieciaka, ale cała uwaga skupiała się na cichych jękach, które zaczęły wylatywać spomiędzy jego ust. Zwłaszcza, gdy pozwoliłem sobie opaść trochę niżej i nasze ciała się zetknęły. Cofnąłem jedną rękę z jego włosów. Przejechałem grzbietem po twarzy Jungkooka, zjeżdżając po jego szyi i zatrzymując się przy kołnierzyku. Koszula od mundurka, w którą nadal był ubrany, została powoli rozpinana przez moje palce. Jeden guzik po drugim, opuszczały swoją dziurkę, odsłaniając to słodkie ciałko. Nie przerywałem ani na moment pieszczoty, w której nasze języki się ze sobą splatały, skutecznie odciągając chłopaka od moich działań.

- Jungkookie, kocham cię. Słyszysz? – szepnąłem prosto do jego ucha, gdy moja dłoń spoczęła na jego brzuchu, kreśląc na nim małe kółka opuszkami palców. – Jestem tutaj dla ciebie i sprawię, że o nim zapomnisz.

Ustami powoli zacząłem wędrówkę wzdłuż linii szczęki chłopaka. W połowie drogi skręciłem na szyję, do której zaraz miałem lepszy dostęp, gdyż jego głowa uciekła ku górze. Powoli pieściłem ten wrażliwy fragment, zjeżdżając jeszcze niżej, do obojczyków. Zassałem się na jednym z nich, tworząc w tym miejscu mały, czerwony ślad. Dłonie też nie pozostały bezczynne. Z racji tego, że znalazłem się trochę niżej, ułożyłem je na nadal schowanych w spodniach udach Jeona, masując je powolnymi, kolistymi ruchami. Gdy tylko byłem usatysfakcjonowany odpowiednim naznaczeniem, na które składały się trzy malinki, jedna pod drugą od obojczyków w stronę jego serca, uniosłem się, by móc spojrzeć w te piękne oczy.

- Zaufaj mi, Jungkookie. Hyung się tobą zaopiekuje. Zawsze mnie znajdziesz, gdy będziesz potrzebował. Zamierzam trwać przy twoim boku, bo jesteś dla mnie najważniejszy. Mam nadzieję, że ty też będziesz chciał ze mną zostać.

Moje usta znów odnalazły drogę do słodkich warg Jeona. Uniosłem go do siadu, by delikatnie pomóc zdjąć niepotrzebną koszulę razem z marynarką. Otoczyłem go ramionami w pasie, odsypując jego twarz pocałunkami. Ta bliskość z partnerem była mi obca, ale w przypadku tej konkretnej osoby – bardzo mi się podobała.

- Mój śliczny Jungkookie – szepnąłem jeszcze, ponownie go kładąc i całując w czółko. – Wiem, że się teraz boisz, ale nie masz ku temu powodów. Nie zrobię ci najmniejszej krzywdy. Zdaję sobie sprawę z twojego niedoświadczenia, wiem też, że nie masz pojęcia, czego się w tej chwili spodziewać, ale to nic złego. Niedługo przekonasz się, jak bardzo cię kocham. I obiecuję ci, że to będzie najprzyjemniejsze uczucie, jakiego doświadczysz.



Jungkook:

Nie chciałem stąd wychodzić, chciałem zostać tutaj całą wieczność. Nigdy więcej nie spotkać Jimina, ani żadnego innego hyunga. Pragnąłem powrócić do Tengoku, to tam spróbować ochłonąć, w miejscu którego nie kojarzyłem z Parkiem i należało tylko do mnie i moich pięknych rzeczywistości. Niestety wiedziałem, że w każdej chwili ktoś mógł do mnie wejść, kiedy ja z każdą sekundą płakałem coraz bardziej, nie potrafiąc się uspokoić.
Czując czyjś dotyk na swoim ciele, wzdrygnąłem się, nie chcąc, aby ktokolwiek wykonywał w moją stronę akurat takie gesty. Nie w obecnej chwili. Teraz potrzebowałem samotności. Jednak kiedy zorientowałem się, że nie są to ramiona Seokjina, czy też Taehyunga, a Yoongiego, którego mój umysł kojarzył z bezpieczeństwem i opieką, pozwoliłem przyciągnąć się do jego ciała i ukryć w jego ramionach, nadal nie będąc w stanie powstrzymać łez.

Słowa Jimina krążyły po moim umyśle, uświadamiając mi jakim byłem głupcem, zakochując się właśnie w tym chłopaku. Gdybym ulokował swoje uczucia w Yoongim, na pewno odnalazłbym w tym życiu odrobinę szczęścia, którego doznawałbym nie tylko na scenie i podczas tańca, czy śpiewu, a również w jego ramionach.

Nie potrafiłem słuchać zapewnień Mina, które przeplatane z uświadamianiem mnie w kim tak naprawdę się zakochałem, raniły nawet bardziej. Nigdy nie widziałem w Jiminie tych wszystkich negatywnych cech, nie potrafiąc ocenić go obiektywnie. Dla mnie był niestety idealny, zarówno z wyglądu, jak i charakteru. Zawsze wyobrażałem sobie, że chłopak ten potrafił się mną zaopiekować, kochał mnie i nie widział świata poza mną. Wiem, że było to żałosne, jednak tylko dzięki temu dawałem sobie radę w trudnych chwilach.

Kilkakrotnie zbierałem się, aby coś powiedzieć, jednak przez kolejne łzy i cichy szloch, nie potrafiłem się odezwać, przekonując samego siebie, że jestem bezpieczny, że nic mi nie grozi i powinienem być szczęśliwy w ramionach Yoongiego. Niestety wyzbycie się wszelkich uczuć do Parka było za ciężkie, dlatego kończyłem z następnymi falami łez, jak dla mnie nieposiadającymi końca.

Dopiero uczepienie się innych wątków – rodziny i muzyki, oraz niemiłosiernie piekące mnie oczy, zmusiły do nieznacznego odsunięcia od Mina, aby pozbyć się pozostałości po mojej chwili słabości. Czułem jak po moich policzkach spłynęły ostatnie łzy, których chłopak sam postanowił się pozbyć, jednak nie opuszkami palców, a ustami, przez co moje zranione serce, nawet po takim maratonie emocjonalnym, na skutek bliskości z drugim człowiekiem, zabiło szybciej. Pozwoliłem mu położyć nas na materacu, nie odrywając spojrzenia od jego oczu, które uważnie badały reakcje chłopaka, chcąc rozszyfrować intencje. Yoongi najwyraźniej postanowił zostać tutaj ze mną, wiedząc, że nie chcę się nigdzie ruszać, szczególnie, aby zobaczyć resztę hyungów i... Parka. Dlatego mimo wszystko pragnąłem z nim zostać, z każdą sekundą odczuwają coraz więcej przyjemnego ciepła, które zaczęło rozchodzić się po całym ciele, powoli uderzając również w moje serce, które już i tak biło jak szalone. Z minuty na minutę zapominałem o brązowowłosym wokaliście, zastępując jego imię Yoongim. Nie byłem najlepszy w rozczytywaniu emocji drugiego człowieka, jednak zauważyłem różnicę w spojrzeniu, którym Min obdarowywał resztę hyungów. Dzięki temu nie uciekałem, chcąc z nim zostać już całą wieczność i wiedząc, że tylko przy tym hyungu jestem bezpieczny.

Nie spodziewałem się, że Min wykona w moją stronę jeszcze jakiś gest, dlatego kiedy zbliżył swoje usta do moich, przestałem kontrolować oddech, mając świadomość, że nie uszło to jego uwadze, szczególnie odkąd wyznałem mu jak się czuję podczas takich zbliżeń.

Nie protestowałem, kiedy jego usta musnęły moje, a oczy instynktownie się zamknęły, doskonale pamiętając to cudowne uczucie, które towarzyszyło mi podczas naszego pierwszego pocałunku. Poddałem się całkowicie, starając, tak jak poprzednio, jakkolwiek poruszać wargami. Tym razem odważyłem się go dotknąć, co prawda w ramię i naprawdę delikatnie, jednak dla mnie było to całkiem spore posunięcie. Nie spodziewałem się, że Min zechce przerodzić to zbliżenie w coś bardziej... namiętnego, włączając w nasz pocałunek język, który zmusił mnie do cichego westchnięcia, którego od razu zacząłem żałować. Szybko pojawił się strach, ale i drugie, zupełnie nieznane mi uczucie, które żądało ode mnie większej bliskości z różowowłosym. Dlatego kiedy przeniósł się nad moje ciało, objąłem go niepewnie drżącymi rękoma, nie zaprzestając oddawać pieszczotę, mimowolnie wydając z siebie kilka cichych jęków i westchnień, przez które wzrosło moje zażenowanie. Niestety nie potrafiłem już logicznie myśleć i powstrzymywać się przed wydawaniem takich odgłosów, bo moje ciało zaraz otrzymało tę upragnioną bliskość, a jego dotyk na moich włosach, w połączeniu z gorącym językiem w moim wnętrzu, był zbyt przyjemny, aby poprosić, żeby przestał.

Dopiero kiedy dłoń chłopaka znalazła się na pierwszym guziku od mojej koszuli, spanikowałem. Zaraz zmieniłem zdanie, chcąc mu powiedzieć jak bardzo się boję, jednak ciche zapewnienie, które wpłynęło z jego ust, kiedy oderwał się ode mnie na krótką chwilę, przekonało mnie do powstrzymania swoich rąk od złapania jego dłoni.

Jeongguk, miałeś dać mu wszystko czego będzie chciał, nie uciekaj teraz od tych obietnic.

Mimo wszystko, byłem przerażony, szczególnie kiedy jego usta zaczęły schodzić na moją odsłoniętą szyję i tors. Oddychałem szybko, czując jak moja twarz zaczyna mnie piec z nadmiaru emocji i tego całego zażenowania. Wargi Yoongiego próbowały odciągnąć moje myśli od nagości, którą powoli uzyskiwał, dzięki pozbywaniu się ze mnie ubrań. Wzdychałem cicho, zaciskając lekko dłonie na jego plecach, kiedy jego usta zasysały się na fragmentach mojej skóry. Chłopak był naprawdę delikatny, a każdy jego gest i ruch dawkował mi, nie chcąc zapewne wystraszyć. Wiedziałem, że nie mam się czego obawiać, bo ten hyung nigdy mnie nie zranił, przynajmniej nie jakimkolwiek gestem, jednak czując jego ręce na swoich udach, spiąłem się nieznacznie, przypominając do czego to prowadzi.

- Hyung... - wyszeptałem drżącym głosem, chcąc go poprosić, żeby przestał, lecz w tym samym momencie chłopak złapał ze mną kontakt wzrokowy, zapewniając o swoich uczuciach i prosząc o zaufanie.

Ufałem mu, wypracowałem to przez ostatnie tygodnie i powinienem powstrzymać się przed jakimikolwiek słowami, a szczególnie chęcią ucieczki.

Ponowne złączenie naszych ust, dodało mi odwagi, którą po raz kolejny straciłem podczas dotyku na moich udach. Starałem się oddychać głęboko, nie odrywając wzroku od oczu Yoongiego, w których szukałem oparcia i kolejnych zapewnień, dzięki którym nie będę go błagał, żeby mnie nie rozbierał i przestał dotykać. Te wszystkie doznania były mi obce. Jego ręce na moim ciele, dotykające rozgrzanej skóry, mieszające się ze sobą oddechy oraz namiętne pocałunki, przeradzające to wszystko w coś więcej niż niewinne zbliżenie.

Wiedziałem czego hyung oczekuje, a po czułości, którą mnie obdarował i wszelkich wyznaniach, chciałem mu to dać, pomimo tego całego stresu i chęci ucieczki.

Po pocałunkach, którymi obsypał moją twarz i komplemencie, który wywołał jeszcze większy rumieniec, moje plecy znów dotknęły materaca, a chłopak wyznał mi po raz kolejny miłość, przez co czułem się nawet bardziej zobowiązany, aby jednak przy nim pozostać. Nie miałem zamiaru go ranić i faktycznie miał rację co do tego zapomnienia. Będąc z Yoongim, zapominałem o Jiminie, liczyły się tylko jego delikatne dłonie i miękkie usta, czułości, których do tej pory nigdy nie zaznałem. Nawet podczas naszych codziennych rozmów i wspólnego spędzania czasu, Park nie istniał. Różowowłosy skutecznie wyciągał mnie z moich nieistniejących rzeczywistości i przywracał do normalnego życia, pomagając z depresją, w którą powoli popadałem.

- Hyung? Boję się... ale... jeśli... jeśli będziesz ze mną, już do końca... pozwalam ci na wszystko – wydukałem, patrząc mu w oczy z lekkim przerażeniem. Nie miałem pojęcia jak takie zbliżenie wygląda, jednak ufałem Minowi, wiedząc, że chłopak na pewno jest w tym doświadczony i mogąc to stwierdzić nawet po samych pocałunkach, które naprawdę mąciły mi w głowie.

I chociaż nie powinienem mieć problemów ze swoją nagością, często tak paradując przy reszcie hyungów, to przez spojrzenie Yoongiego i jego słowa, miałem pewne obawy, wiedząc, że chłopak patrzy teraz inaczej na moje ciało. Co prawda dopiero pozbył się góry mojego mundurka, która nie była aż tak znacząca, przynajmniej dla mnie, jednak myśl o zdjęciu spodni i bielizny, napawała mnie strachem. Znów miałem ochotę uciec ze swojej kryjówki, patrząc przerażony na chłopaka i zaraz obejmując rękoma swoje spocone już ciało. Nie chciałem się przyznawać do swoich mieszanych uczuć, obawiając, że hyung może mnie źle zrozumieć, dlatego spuściłem wzrok, jeszcze zanim cokolwiek powiedział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top