%5%
''We hope that you choke, that you choke,,
- Już lepiej Tord?
- N-nie... boli jak cholera...
- Dzwonię na pogotowie... okropnie to wygląda - Jak powiedział, tak zrobił. Wciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił, po kilku minutach pogotowie przyjechało i zabrało Torda do szpitala. Tom nie mógł pojechać karetką i z Tordem, każdy wie dlaczego, więc pobiegł do domu, zabrał kluczyki od samochodu i pojechał do szpitala.
W szpitalu czarnooki siedział przed salą rentgenowską. Miał wielką nadzieję, że to nic poważnego, że to tylko stłuczenie i wszystko będzie dobrze. Po pewnym czasie wreszcie drzwi od sali się otworzyły i wyszedł z nich lekarz i spojrzał się na naszego Toma.
- Thomas Ridgwell?
- Um... Tak
- Zapraszam...
Czarnooki wszedł do sali za lekarzem, który stał już przy komputerze. Było wyświetlone tam zdjęcie miednicy szarookiego. Zauważyłem tam... małą blaszkę?
- Uszkodzenia nie ma, nie ma żadnego złamania, wszystko jest dobrze. Ale... widzi pan to? To jest specjalna blaszka na poważne złamania ( przepraszam was, ale zapomniałam jak się to nazywa XD ) jeżeli chce Pan żeby kolega nie miał poważniejszego złamania i żeby wszystko było dobrze to musisz pilnować go i dbać. Po za spaniem, załatwiania się, kąpania nie powinien wstawać z wózka, ale jeżeli by chciał usiąść na krześle, na kanapie to najlepiej by było jakbyś mu pomógł.
- No dobrze, ale -
- Co do siniaka to nie jest on groźny.
- No dobrze - już chciał wyjść, ale lekarz go zatrzymał łapiąc za ramię.
- Jeszcze jedna rzecz. Tord ma szansę na powrót do normy, ma małą szansę, ale jednak jest. Proszę wykonywać ćwiczenia nóg. Typu rowerek itd.
- Dobrze... dziękuję do widzenia. - wyszedł z sali... Tord naprawdę ma szansę? Przy sali był już Tord, który siedział na wózku.
- I jak tam?
- Nadal boli mnie tyłek, ale jest ok. Chodźmy już do domu.
Złapał za rączki od wózka i pchnął do wyjścia. Zaczął się zastanawiać, czy przyprowadzić się do Torda.
- Tord, chciałbyś żebym z tobą zamieszkał?
- Um... a dlaczego?
- Chcę ci pomóc
- No... Tak chcę! - powiedział zadowolony
* Time skip*
Był u siebie już w mieszkaniu i się pakował. Tord był u siebie. Czarnookiemu trochę czsau zajęło pakowanie się, ale w końcu po godzinie skończył, spakował wszystko do samochodu i pojechał do domu Torda.
Gdy dotarł do domu szarookiego, wypakował się i położył się na łóżku ( na szczęście lub nie Tom spał z Tordem ) przy którym był też Tord i trzymał w ręce ukulele, ale po chwili i tak odłożył na bok. Chciał też się położyć i sam wejść na łóżko, więc Tom wstał, wziął go na ręce i położył... na siebie. Tord bez wachania wtulił się w Toma, ten też do przytulił i gładził po pleckach.
- Tord?
- Tak?
-Jakbyś usłyszał, że masz szansę chodzić... to chciałbyś?
- Tak... oczywiście, że tak!
- Bo wiesz co? Jest szansa
Przytulił go bardziej do siebie i pocałował w czółko.
Czy się pokochali? Czy Tord będzie chodzić? Czy wszystko będzie dobrze?
Nie wiadomo
Pozory zawsze mylą
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top