Silny x Foster x Erwin
Tak jak uprzedzałam książki są połączeniem 1.0 z 2.0 bo poszłoby się pogubić co kiedy było a czego nie było
Miłego czytania <3
Pov. Erwin
Siedziałem na łóżku w dość ponury jesienny poranek gdy za oknem pada deszcz a gałęzie poruszają się w rytm niesłyszalnej dla każdego prócz nich melodii. Okryty byłem miękkim, pomarańczowo-czarnym kocem, który miał wzór dyń z wyrytymi twarzami w stylu halloween. Na szafce nocnej leżał kubek z niedopitą już zimną kawą, koło której leżał mój ładujący się telefon. Czekałem na telefon lub wiadomość chłopaków by dowiedzieć się czy coś robimy.
Odpaliłem telewizor, który wisiał naprzeciwko mojego łóżka, które chłopaki kupili mi w ramach prezentu po jednym z udanych napadów. Podczas przemijania kanałów w poszukiwaniu czegoś ciekawego w ten nudny poranek, w końcu doczekałem się przychodzącej wiadomości. Odłożyłem pilot na łóżko i sięgnąłem z niechęcią i nadzieją na to, że jednak to któryś z chłopaków napisał, po telefon.
Odpaliłem telefon i zobaczyłem że to wiadomość od Carbo "Hej Erwin koło 10 będziemy koło apartamentów, bądź ubrany swobodnie odpowiednio na pogodę bo gdzieś jedziemy".
Spojrzałem na zegarek, który leżał na szafce nocnej i pokazywał on godzinę 8.30. A więc mam koło półtora godziny na ogarnięcie się i pozbieranie potrzebnych mi rzeczy. Wstałem z łóżka, które miało pościel w kolorze czarnym z wzorem w pajęczyny i poduszki w kolorze czysto czarnym, pościeliłem je i służyłem koc w prostokąt kładąc go u spodu łóżka. Wyłączyłem telewizor a pilot odłożyłem z powrotem tam gdzie leżał czyli na szafkę nocną. Podszedłem do szafy i zacząłem szukać odpowiedniego ubioru na dziś. W końcu postawiłem na wierzch na czarny, luźny dziergany kardigan pod to biały golf a jako spodnie niebieskie jeansy z wysokim stanem. Wziąłem je do łazienki, do której dzieliły mnie tylko drzwi i położyłem je na pralce. Ściągnąłem z siebie piżamę i włożyłem ją od razu do pralki włączając ją. Przebrałem sie w wcześniej przygotowane ubrania i zacząłem przeglądać się w lustrze by zobaczyć czy muszę się pomalować.
Kiedy wyszedłem z toalety gotowy była już 9.45 więc skierowałem się już w stronę drzwi biorąc z sobą telefon, portfel i klucze, które wrzuciłem do kieszeni. Wyszedłem z mieszkania i zamknąłem za sobą drzwi na klucz by nikt mi do niego nie wszedł po czym wyszedłem z apartamentów. Opierając się o ściane czekałem aż chłopaki napiszą do mnie, że już są pod apartamentami. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i odpaliłem Twitter patrząc co ciekawego działo się dzisiaj i wczoraj w nocy na mieście oraz przeglądałem wiadomości na które nie odpowiedziałem jeszcze patrząc czy są ważne i warte mojej uwagi. Gdy nie znalazłem nic ciekawego to włączyłem snake na internecie by czas mi szybciej minął oraz by czekanie na wiadomość od chłopaków się nie dłużyło.
Po kilku minutach grania dostałem wiadomość od Carbonary „Jesteśmy za apartamentami na parkingu", po której przeczytaniu schowałem telefon do kieszeni i ruszyłem za budynek. Skręcając zauważyłem auto należące do Vasqueza czyli Sultan, które prowadził je jego właściciel. Wsiadłem na tylnie siedzenie i od razu się zapiąłem.
"Siema chłopaki" powiedziałem zauważając że w pojeździe siedzi Carbonara, Vasquez, Silny i David na co oni to samo odpowiedzieli i zaczeliśmy jechać w nieznanym mi kierunku. "Gdzie jedziemy?" Dodałem opierając się o drzwi auta i patrząc przez okno panoramę miasta.
"Zobaczysz siwy, o nic się nie martw spodoba ci się" Odparł kierowca czyli Carbo nie odrywając wzroku od drogi upewniając się, że policja za nami nie pojedzie bo każdy w pojeździe jest poszukiwany.
"W porządku, ufam wam" odparłem po czym w aucie nastała cisza przerywana tylko przez muzykę z radia lub dźwięki na drodze.
Patrząc przez okno zacząłem rozmyślać nad tym co się ostatnio dzieje w mieście. Nasze ostatnie rozpoczęcie próby napadu na Union Depository oraz nasze niepowodzenie w każdej próbie lecz czułem że jesteśmy coraz bliżej. Nawet i jeśli nie byliśmy blisko to genialnie bawiłem się z chłopakami rozkminiając i poszukując wszystkiego. Czułem w tedy, że nasza ekipa się do siebie zbliża, nawet jeśli często z nerwów z powodu niepowodzenia krzyczę na nich. Rozmyślałem również o moim niedawno zakończonym związku z Monthaną po tym jak dowiedziałem się, że zdradził mnie wiele razy z Mią i w całe mnie nie kochał. Czułem się w tedy jakby wbił mi ktoś szpilki w serce, a najgorsze było w tym wszystkim to, że próbował wmówić ludziom, że to ja go zdradziłem lecz chłopaki mieli zdjęcia jak całuje się z Mią więc rozwiali te stwierdzenia.
Od zdarzenia z moim nieudanym związkiem z Monthaną landrynki i chłopaki z zakszotu stali się bardziej opiekuńczy w moim kierunku upewniając się, że jem, pije i śpie. Nie chcieli bym się załamał po tym jak ten kurwiarz mnie zdradził i próbował zniszczyć mi reputację. Po tej zdradzie Grzechu miał przejebane na mieście od całego crime, którzy po usłyszeniu, że pies zdradził jednego z liderów zakszotu zorganizowali obławę i nauczkę dla niego. Od jego nauczki minęły dwa tygodnie i od tego czasu nie próbował się że mną kontaktować ani mi przeszkadzać.
"Szefitek przestań błądzić w myślach" Powiedział Silny klaskając mi przed twarzą bym zaczął kontaktować na co zamrugałem kilka razy przekręcając głowe w ich stronę.
"O czym gadaliście?" Spytałem po tym jak wróciłem do rzeczywistości z rozmyśleń o niedawnych wydarzeniach.
"To, że za jakieś 5 minut dojedziemy do miejsca wyznaczonego. Jak coś będzie tam kilka landryn i Dia." Powiedział Gebbels, który siedział koło mnie z tyłu pojazdu. "O czym lub o kim tak rozmyślałeś?" Dodał po chwili.
"Ten kurwiarz" Powiedziałem krótko nie chcąc drążyć tematu o nim i o tym jaką jest kurwą skończoną.
Chłopaki widząc, że nie chce kontynuować tematu nie drążyli go i kontynuowali podróż w ciszy a Silny objął mnie ramieniem bez słowa lecz zapewniając mi komfort, wsparcie i ciepło z jego ciała.
Nie wiedząc nawet kiedy dojechaliśmy do miejsca przeznaczonego więc Silny wziął swoje ramie przez co straciłem ciepło co mi się nie spodobało ale nie dałem po sobie tego poznać. Wysiedliśmy z pojazdu i moim oczom ukazał się rozstawione ławki piknikowe, na których było rozłożone jedzenie. Rozglądając się zauważyłem, że na zielonej trawie rozłożony jest biały, kwiecisty koc piknikowy. Otoczenie jest bujne i zielone, z gęstymi drzewami i liśćmi, które tworzą ramy dla spokojnej rzeki. Woda w rzece ma ciemniejszy odcień i odbija otaczającą roślinność. Cała scena emanuje spokojem i relaksującą atmosferą, idealną na wypad ze znajomymi by odpocząć od miasta i napadów.
Zauważyłem, że Dia był już z landrynkami i rozkładali ławki wokół już ustawionego drewna na ognisko. Vasquez i David podszedli do nich by im pomóc a Silny nagle wziął mnie za nogi a Carbo na ręce i zaczęli mnie nieść jakbym nic nie ważył.
"Kurwa chłopaki co wy robicie" Powiedziałem gdy tylko mnie podnieśli nie próbując się wyrywać bo bałem się, że polecę na ziemie.
"Nie martw się siwy, nic ci nie będzie" Powiedział Carbo gdy Silny i on dalej nieśli mnie na co reszta, która była obecna po prostu zaczęła się na to śmiać.
Chłopaki po chwili przenoszenia mnie jak piórko położyli mnie na kocu w który mnie owinęli jak w burrito i znowu podniesiono mnie. Carbo i Silny co chwilę machanie mną tak jakby mieli zrzucić te 'burrito' w wodę. Po chwili położyli mnie tak że leżałem obok ogniska centralnie przy Fosterze. Po chwili gdy każdy z nas już siedział wokół ogniska a ja skończyłem między Fosterem i Silnym wciąż leżąc na ziemii.
Przez następne kilka godzin rozmawialiśmy, śmialiśmy się i śpiewaliśmy do muzyki, którą włączyli po jakiejś godzinie siedzenia. Kiedy chłopaki zaczęli pić alkohol ja nic nie piłem by pilnować by nie wjebali się do rzeki ani do ognia. Rozsiadłem się wygodniej na kocu popijając sok i patrząc jak Cabro i Dia tańczyli na środku polany i byłem pewien, że są tak pijani, że jutro nie będą tego pamiętać. Widząc, że podchodzi do mnie Michaś dopiłem sok a kubek odstawiłem na ziemie.
„SzEftek mam dla ciebie zakład, jeśli ja wygram to ubierasz cały dzień spódnice lub sukienkę a jeśli ty wygrasz to masz u mnie przysługę" Powiedział trochę pijany Michaś.
"O co ten zakład" Spytałem zainteresowany o co ten człowiek chce się założyć.
"Jeśli chłopaki wpadną do wody to ja wygrywam jeśli nie wpadną to ty wygrywasz, co ty na to?" Zaproponował pijany Michaś.
"... Dobra, pójde na to" Powiedziałem po chwili zastanowienia zastanawiając się nad plusami i minusami tego całego planu. Nie przeszkadzało mi za bardzo noszenie spódnicy lub sukienki bo kilka mam już kilka w szafie a mienie przysługi od Michasia to dobry deal.
Michaś kiwnął tylko na to głową i wrócił do Fostera by dalej pić alkohol. Zerkając co chwilę na nich wszystkich a najczęściej na Silnego i Fosterka, którzy jakoś przykuwali moją uwagę a gdy przyłapali mnie na patrzeniu na nich to się lekko zarumieniłem lecz zacząłem przeglądać telefon czasem robiąc im zdjęcia by mieć pamiątkę z tego dnia i wymówkę czemu zerkam na Fostera i Silnego.
Po jakiejś godzinie spokoju wiedziałem, że jest za cicho jak na nich. I się nie myliłem, gdy patrzyłem na Twittera to usłyszałem jak dwa ciała wskakują do wody na co podniosłem głowe znad telefonu i głośno westchnąłem.
"Ha, wygrałem" Krzyknął Michaś do mnie na co ja wywróciłem oczami lecz podniosłem kciuk w górę by ukazać, że go słyszałem.
Patrząc w stronę wody po chwili obserwowania zauważyłem, że chłopaki wyszli z wody śmiejąc się z tego wszystkiego. Usiedli na brzegu a ja wstałem z koca i go złożyłem po czym włożyłem do bagażnika samochodu landrynek. Zgasiłem ognisko i popatrzyłem na pijanych chłopaków i Maddi, która też nic nie piła tak jak i ja i była trzeźwa.
"Silny, Carbo, David i Vaski do auta, jedziemy już" Powiedziałem patrząc na tą trójke na co oni byli marudni ale wsiedli do pojazdu. "Maddie poodwóź landrynki i tą pepege bezpiecznie do mieszkania" Dodałem po chwili gdy ta czwórka zaczeła się pakować do auta a ja wziąłem kluczyki od poprzedniego kierowcy pojazdu. Odpaliłem auto uchylając szyby i zapalając przednie światła widząc przy tym jak Maddie pakuje resztę do pojazdu. Wyjechaliśmy z tamtąd i zacząłem prowadzić samochodem do najbliższego apartamentu czyli do mieszkania Davida.
Po jakiś trzydziestu minutach każdy z chłopaków był już odwieziony a ja byłem w swoim mieszkaniu ściągając z siebie ciuchy i przebierając się w piżamę składającą się z wygodnych spodni w kratę i białą luźną koszulkę. Spodnie mają ciemnoniebieski, zielony i biały kolor, z dużym wzorem w kratę. Spodnie mają luźny krój, a w talii są ściągane sznurkiem w białym kolorze i sięgają kostek. Ciuchy, które miałam wcześniej miałem założone wrzuciłem do kosza na pranie i gasząc za sobą światło wszedłem do swojej sypialni kładąc się do łóżka. Przewróciłem się kilka razy na łóżku po czym zgasiłem lampkę i poszedłem spać.
*Następnego dnia*
Obudził mnie dźwięk dzwonka wydobywający się z mojego telefonu, który od razu wyłączyłem i włączyłem telefon. Patrząc na zegarek na nim zauważyłem, że jest godzina 11.20 co oznaczało, że zostało mi jakieś 3h przed napadem. Wstając z łóżka uświadomiłem sobie, że muszę cały dzień nosić sukienkę bo przegrałem zakład. Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy przeszukując ją w poszukiwaniu jakiejś odpowiedniej i nie za bardzo odsłaniającej sukienki.
W końcu wyciągnąłem z szafy odpowiednią sukienkę, która ma prosty, elegancki krój. Jest wykonana z ciemnoczerwonego materiału, z delikatnym, półprzezroczystym czarnym tiulem na wierzchu. Ma cienkie, czarne ramiączka i delikatnie dopasowany krój z marszczeniami, które podkreślają moją sylwetkę, która ogólnie była drobna. Dół sukienki jest lekko rozkloszowany, z delikatnym wykończeniem z tiulu. Wziąłem ją do rąk i wszedłem do łazienki zamykając za sobą drzwi. Odłożyłem ją na pralkę i wziąłem szybki prysznic by się obudzić i odświeżyć. Wychodząc z prysznica wytarłem się, ubrałem w sukienkę i pomalowałem się. Wziąłem z szafki torbę z rzeczami potrzebnymi na napad na bank wrzucając tam przy okazji portfel i klucze po czym wyszedłem z sypialni do kuchni. Usiadłem na krześle i przeglądałem coś na telefonie zaczynając jeść jabłko.
Gdy miałem już pół jabłka zjedzone dostałem wiadomość od Carbo 'Siwy masz jakieś 2 minuty i będziemy pod apartamentami. Jedziemy od razu na paleto bo tam na nas będą czekać landryny, weź swój sprzęt potrzebny na bank.' odczytałem to i odpisałem tylko 'okej' dojadając jabłko i idąc do przedpokoju. Z szafki z butami wyciągnąłem eleganckie szpilki w ciemnym czerwonym kolorze z błyszczącym wykończeniem. Mają styl Mary Jane, z cienkim paskiem, który zapina się na przodzie stopy przy pomocy klamry. Obcas jest gruby i kwadratowy, co zapewnia stabilność powodując wygodniejsze bieganie. Ubrałem je i wyszedłem z domu zamykając za mną drzwi i wrzucając telefon do torby.
Po chwili byłem już w aucie Carbo, który był kierowcą a na miejscu przedniego pasażera siedział Silny. Położyłem torbę koło moich nóg nawet nie widząc zdziwionego wzroku chłopaków na sobie i zapiąłem pasy.
"Emmm.. siwy? Czemu masz na sobie sukienkę? Znaczy nie, że cię oceniam czy coś, po prostu jestem zdziwiony" Powiedział Carbo patrząc jeszcze przez chwilę na mnie po czym wrócił wzrokiem na drogę i odpalił auto wyjeżdżając w stronę Garcone Garage.
"Przegrałem zakład z Mateuszkiem i muszę mieć przez cały dzień sukienkę" Powiedziałem na co on tylko kiwnął głową nie kwestionując już tego.
Przez całą drogę czułem na sobie spojrzenie Gebelsa i nie mogłem odczytać co ono oznaczało lecz podobało mi się mienie jego uwagi. Patrząc przez okno patrzyłem na krajobraz, który najbardziej lubiłem oglądać podczas ucieczki z napadów. Miałem tylko nadzieję, że Carbo uda się uciec i nie trzeba będzie uciekać na piechotę bo mogę mieć z tym lekki problem przez to, że mam buty na obcasie. Oparłem głowe o szybę i zacząłem rozmyślać skąd mam te buty po czym przypomniałem sobie, że zdobyłem je podczas zakupów z Maddie i Mateuszkiem gdy ona kupiła zły rozmiar. Nie mając co z nimi zrobić zwłaszcza, że sklep nie przyjmował zwrotów, podarowała mi je bo stwierdziła, że będe w nich genialnie wyglądać.
Nagle mój umysł przeszedł na wspomnienie z ostatniego napadu gdzie podczas ucieczki siedziałem na kolanach Fosterka. Pamiętałem jak jego uda były wygodne i jak jego ramiona trzymały mnie sprawiając, że jeszcze bardziej czułem ciepło z jego ciała. Pokręciłem głową orientując się w którą stronę idą moje myśli i wyjrzałem przez okno by zauważyć, że już jesteśmy pod Garcone Garage więc tak jak reszta osób w pojeździe wysiadłem z pojazdu z gracją podchodząc do landryn i Dii, którzy stali w kółku czekając na nasze przybycie.
"Widzę, że jednak ja wygrałem ten zakład" Powiedział Mateuszek z uśmiechem patrząc na mój strój zadowolony z tego, że nie udawałem, że coś takiego się nie wydarzyło.
"Dobra, napad na bank a nie komentowanie mojego stroju" Powiedziałem patrząc na nich wszystkich a zwłaszcza na Fostera i Silnego.
"A więc tak, gdy wyjdziemy z banku pakujemy się do czwórki i uciekamy dopóki nie będziemy free i musimy mieć nadzieję, że helka nas zgubi. A jak nie to kanały" Powiedział Carbo zakładając AK na plecy i tankując pojazd, którym będziemy uciekać.
Założyłem maskę zasłaniającą moje pół twarzy i poprawiłem włosy patrząc jak Carbo ogarnia furę na napad. Po chwili naszej rozmowy Carbo dołączył do nas parkując obok i torbę z mojego ramienia dając na tylnie siedzenie.
"Siwy, skąd ty tak wogóle masz tą sukienkę" Spytał Dia patrząc na mnie i na mój strój.
"Nie zadawaj głupich pytań, po prostu ogarnąłem kiedyś podczas zakupów" Odparłem z lekkim uśmiechem, którego nie było widać przez maskę.
"A na randkę z kim ci była potrzebna" Dopytywał dalej Dia lekko dźgając mnie palcem w bok.
"Na żadną randkę, była potrzebna do spraw prywatnych" Powiedziałem wywracając oczami i rumieniąc się.
Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut po czym wsiedliśmy do auta i zaczeliśmy jechać w stronę banku na Paleto. Podczas drogi zaczeliśmy gadać o tym jaki napad będziemy robić następny, zastanawialiśmy się czy zrobimy je dzisiaj czy dopiero jutro. W końcu doszliśmy do wniosku, że robimy go jutro dla naszej wygody i byśmy mogli obmyślić plan ucieczki by na 100% uciec. Po kilku minutach rozmowy zaparkowaliśmy pod bankiem gdzie czekali na nas już zakładnicy ogarnięci przez Kui'a, który nie mógł z nami teraz robić napadu bo sprawy odgórne wzywały.
Wysiedliśmy z pojazdu po czym chłopaki zaczeli celować do zakładników a ja od razu ruszyłem by zrobić hack. Po zrobieniu hack na sześć kwadracików co wyszło za pierwszą próbą wszedłem do środka sejfu po czym od razu zabrałem sie za zrobienie flappy bird. Przeszedłem przez kraty i zebrałem pieniądze ze skrytki do torby po czym wyciągnąłem z niej wiertarke. Wywierciłem skrytkę wyciągając z niej kase i złotą karte po czym tak jak poprzednie rzeczy wrzuciłem je do torby zasuwając ją. Założyłem ją na ramie po wyszedłem z sejfu do reszty ekipy zaczynając celować do zakładników z pistoletu, nie minęła nawet minuta a już dostaliśmy informacje od policji o ich gotowości i wyszliśmy z banku do pojazdu, którym uciekaliśmy. Nie stresując się i ufając Carbo usiadłem z tyłu pojazdu kładąc torbe z łupem i narzędziami na podłoge między mną a Fosterem mając tylko nadzieję, że policja nie będzie mieć ochoty dzisiaj bawić się w kurwy i nie zaczął strzelać bez powodu. Podczas ucieczki żadne z nas się nie odzywało by nie dekoncentrować Carbo podczas prowadzenia pojazdu.
Po jakiś dziesięciu minutach jazdy i po jakiś pięciu skokach w końcu udało nam się uciec przed nimi gdy u1 wyjebało się tak że zablokowało resztę radiowozów. Napisałem do ekipy, czyli do Heidi, Vasqueza, Lukasa, Davida, Kuia i Labo, że spotykamy się na Arcade w podziemiach i tą samą informacje przekazałem osobą w pojeździe. Gdy już wjeżdżaliśmy do miasta położyłem torbę na kolanach i podzieliłem kase na czwórke osób po czym dałem każdemu swój podział.
„Ale że podział, Pog" Powiedział Carbo lekko prześmiewczo wciąż patrząc na drogę by w nic nie zajebać a zwłaszcza w radiolke.
„Cieszcie się póki możecie, z Union Depository nie ma podziału" Powiedziałem zasuwając torbę z kasą i narzędziami i zakładając ją na ramie patrząc w lusterko i widząc jak Carbo robi udawaną i przesadzoną smutną miną na co parsknąłem śmiechem a on słysząc, że już nie jestem ponury i zamyślony uśmiechnął się przy czym wjeżdżał do podziemi Arcade. Parkując obok reszty pojazdów wysiedliśmy z auta zaczynając się rozglądać i zauważając, że każdy jest podszedłem do nich a ci co mnie wcześniej nie widzieli patrzyli na mój wybór ubrań zdziwieni. Zauważyłem również, że Heidi patrzy na mnie z czymś czego nie mogłem do końca określić, może to było zdziwieniu lub obrzydzenie lecz uważając to za nie ważne wywaliłem to z głowy.
„Szefitku, czy jest jakaś okazja dzisiaj, że jesteś tak ładnie ubrany" spytał Kui patrząc na mnie z lekkim uśmiechem lecz w jego oczach widziałem zaciekawienie i zdziwienie.
„Nie ma żadnej okazji, po prostu przegrałem zakład z Mateuszkiem wczoraj i dzisiaj przez cały dzień musze nosić sukienkę." Odparłem kładąc torbę z mojego ramienia na podłoge koło mojej nogi tak bym o niej nie zapomniał przy wychodzeniu. „Zmieniając temat jak idzie w Arcade?" Zadałem pytanie w kierunku Heidi dopiero teraz zauważając jak była ubrana dość skąpo co spowodowało, że szybko przerzuciłem wzrok na Silnego co stał obok niej.
„Dobrze, chociaż trzeba będzie uzupełnić zapasy kochanie" Odparła flirciarsko, co brzmiało dla mnie obrzydliwie, lekko przechylając się lekko w moją strone co spowodowało, że zrobiłem krok w kierunku osoby co była na moje prawo czyli Foster.
„Po pierwsze, spoko będzie to zrobione. Po drugie nie nazywaj mnie kochanie i ubierz coś bardziej odpowiedniego" Powiedziałem z lekko obrzydzoną miną nie będąc zainteresowanym jej próbami flirtowania w moją strone i zauważyłem, że nie tylko mi się to nie podobało bo Silny i Foster patrzyli z irytacją lub mordem w oczach na Heidi.
„Ale Erwin, kochanie" Gdy powiedziała tą część to się skrzywiłem i zauważyłem, że Silny miał ochotę ją chyba zastrzelić bo jego ręka już miała sięgać do broni więc uśmiechnąłem się lekko w jego stronę by go uspokoić co lekko zadziałało. „My jesteśmy dla siebie przeznaczeni, ty musisz być mój" Dokończyła patrząc na mnie na co poczułem się obrzydzony i lekko zirytowany.
„ Heidi, nie jesteśmy i nie będziemy razem. Wbij sobie to do głowy" Odparłem dalej na nią nie patrząc z powodu nie chcenia patrzenia na jej strój.
„Heidi, skoro Erwin mówi nie, to znaczy nie, masz to uszanować i przestań go z tym prześladować" Wtrącił się Kui swoim lekko piskliwym głosem stając po mojej stronie w tej wymianie zdań.
„Jak mu nie dasz spokoju to nafaszeruje cie ołowiem" Powiedział Silny również się wtrącając widząc, że Heidi miała się już kłócić i otwierała usta.
Heidi prychnęła tylko po czym się zamkneła lecz nie poszedła się przebrać i wciąż patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem co postanowiłem zignorować zostawiając to na inny termin.
„Siwy czy Foster i ja możemy porozmawiać z tobą na osobności?" Spytał Silny patrząc na mnie. Nie odpowiedziałem na to nic lecz kiwnąłem głową i odszedliśmy od ekipy stając w najdalszym rogu.
„A więc o co chodzi?" Spytałem lekko przechylając głowę w lewą stronę patrząc na nich bo stali na przeciwko mnie.
„Silny i ja mamy do ciebie pytanie, czy chciałbyś wyjść z nami na randkę?" Spytał Forster patrząc na mnie prosto w moje oczy na co lekko się uśmiechnąłem.
„Z chęcią lecz gdzie" Odparłem wciąż z lekkim uśmiechem lecz w środku skakałem z podekscytowania.
„Prawdopodobnie mój dom, lecz spodoba ci się" Odparł tym razem Silny na co kiwnąłem głową. „Przygotuj się na 18" Dodał na co spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że była dopiero 16 więc miałem jeszcze na spokojnie jakieś 2 godziny by się ogarnąć.
„Chodźmy narazie do ekipy" Powiedziałem po czym z uśmiechem wróciłem na poprzednie miejce lecz tym razem stanąłem między Carbo i Davidkiem.
„A ty co taki uśmiechnięty co?" Spytał Carbo patrząc na mnie znacząco przy czym przerzucając wzrok z Silnego, Fostera i mnie.
„Nie ważne zamknij się" Powiedziałem lekko marudnie by nie ukazać i by się nie zarumienić bo by mnie tym drażnili do końca roku lub nawet końca mojego życia. „Dobra wezwałem was by powiedzieć, że w szafce w bazie (Mieszanka 1.0 z 2.0) odłożyłem smg, kałachy i klamki, które wczoraj kupiłem więc jeśli się wasze skończą lub potrzeba na cito to bierzcie z tamtąd. A i będe mieć prawdopodobnie przeszukanie chaty więc będę potrzebować kogoś kto przetrzyma wszystkie przypałowe rzeczy z mojego mieszkania i aut." Dodałem patrząc bardziej na Lukasa i Labo bo policja nie podejrzewałaby, że u nich cokolwiek mojego będzie a bardziej sądziliby, że u Carbo lub Davidka z powodu bliższej znajomości naszych.
„Pewnie szefitek" „Spoko Siwy" Powiedzieli na raz Lukas i Labo widząc, że prosiłem by u nich to przechować na co się uśmichnąłem w ich strone i ich przytuliłem.
„Dziękuje chłopaki, uwielbiam was" Powiedziałem dalej się uśmiechając i przytulając z nimi przez chwile po czym odsunąłem się i wróciłem między Carbo i Davidka.
„Silny i ja będziemy już spadać bo musimy coś ogarnąć" Powiedział Foster a po tym jak się z nimi pożegnaliśmy to podszedli do auta, które wyciągneli z garażu. „Siwy pamiętaj 18 dom Silnego" Dodał przed wsiądnięciem do pojazdu i odjechaniem.
Gdy patrzyliśmy na znikające auto za rogiem czułem spojrzenia od osób, które zostały w pomieszczeniu.
„ERWIN jak śmiesz mnie zdradzać" Krzykneła Heidi na po złapałem sie za głowe zirytowany.
„Ty masz jakieś urojenie, Erwin nie jest tobą zainteresowany" Odparł Lukas patrząc pustym spojrzeniem na Heidi.
„Weź ty mu daj spokój" Powiedział Labo nie wzruszony jej krzykami.
„Nie jesteś w jego typie to na pewno" Powiedział Vaski swoim niskim głosem i on doskonale znał mój typ i nawet dwie osoby co wpisywały się w go.
„Jakby się w tobie nagle zakochał wzielibyśmy go na szpital by sprawdzić czy go nie otrułaś lub naćpałaś" Dodał David mając jej dość.
„Mój braciszek nie był, nie jest i nie będzie w związku z tobą więc wybij to sobie z głowy wariatko" Odparł Carbo opiekuńczo kładąc ręke na moim ramieniu.
„On będzie mój czy mu się podoba czy nie" Powiedziała Heidi i stwierdziłem, że ona nie zna słowa nie.
„Heidi, chyba już do końca poskradałaś zmysły. Szefitek nie jest czymś do przywłaszczenia a zwłaszcza wbrew jego woli. Ty się musisz leczyć" Odparł poważnie Kui patrząc na nią.
Heidi prychneła obracając się na pięcie i wychodząc z piwnicy na Arcade mówiąc coś pod nosem o tym, że pożałujemy a ja będe jej. Po odczekaniu chwili i upewnieniu się, że jej już nie ma i nas nie podsłuchuje zaczeliśmy rozmawiać o tym co zrobić z jej zachowaniem aż w końcu Lukas rzucił pomysłem by zgłosić ją za groźby i prześladowanie bo ona robi to już kilka miesięcy. Zmieniając temat na napady i wyścigi oparłem się o pojazd za sobą zaczynając skupiać i angażować się w prowadzoną rozmowe lecz wciąż mając z tyłu głowy to, że Silny i Fosterek zaprosili mnie na randkę, która odbędzie się za jakieś półtora godziny i nie mogłem się tego doczekać.
*18.00*
Stałem pod drzwiami do domu Silnego lekko zestresowany a zarazem podekscytowany w końcu podnosząc rękę i pukając do drzwi. By ktoś mi otworzył nie musiałem długo czekać bo już po chwili w otwartych drzwiach ujrzałem Silnego, który był ubrany wygodnie lecz za razem elegancko. Wpuścił mnie do środka mieszkania ruchem ręki i zaprowadził mnie do salonu gdzie czekał już na nas Fosterek. Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem, że na stole stoi wino i trzy kieliszki do wina, zauważyłem również, że koło stołu stoją trzy zestawy lego, a dokładniej Ferrari Daytona SP3, Yamaha MT-10 SP i Lamborghini Sian FKP 37, zauważając je zacząłem zastanawiać się nad jedną rzeczą i postanowiłem się o to zapytać ich.
„To będzie randka podczas której budujemy lego?" Spytałem lekko podnosząc brew gdy usiedliśmy a Foster nalewał dla nas wino.
„Stwierdziliśmy, że to ci się bardziej spodoba niżeli jakieś wyjście do restauracji czy coś takiego" Odpowiedział Silny podając mi wino i ściągając swoją maskę samemu biorąc łyk wina.
„I mieliście racje, będzie to miało klimat większy niżeli jakaś restauracja jako pierwsza randka" Powiedziałem z lekkim uśmiechem i rumieńcem. Porozmawialiśmy chwile o wszystkim przy winie aż Silny i Foster położyli swoje ręce na moich udach na co się bardziej zarumieniłem.
„A więc Erwinie, od kilku miesięcy zaczeliśmy mieć do ciebie uczucia i chcieliśmy być był dla nas kimś więcej, chcieliśmy byś był nasz, a sytuacja z Heidi tylko utwierdziła nas w tym przekonaniu. Gdy widzieliśmy jak zaczeła flirtować z tobą lub widząc jak ktokolwiek inny z tobą flirtuje czuliśmy zazdrość, czystą i trudną do ukrycia zazdrość. A więc czy zechcesz zostać nasz? A dokładniej czy zostaniesz naszym chłopakiem" Powiedział Silny lekko głaszcząc palcem moje udo.
„Ja....." Zacząłem bo to pytanie wmurowało mnie. „Tak chce zostać waszym chłopakiem" Dokończyłem po czym przelotnie pocałowałem ich w usta.
Cieszyliśmy się naszym towarzystwem przez jakieś jeszcze 10 minut aż w końcu postanowiliśmy, że zaczniemy układać te lego więc przeszliśmy na podłoge tworząc trójkąt lecz pozostawiając między nami przestrzeń. Wysypaliśmy wszystkie saszetki z lego i instrukcje i nasza trójka zabrała się za układanie ich. Przez następne trzy godziny układaliśmy lego prowadząc co chwile rozmowy lecz nie przestając układania klocków prócz momentów gdy potrzebowaliśmy iść do toalety lub coś zjeść. Gdy już skończyliśmy je układać było po 23 i byliśmy zmęczeni, odłożyłem ułożone przeze mnie Ferrari na stół i przeciągnąłem się ziewając i patrząc jak Silny odkłada Lamborghini a Foster Yamaha.
„Może zostaniesz na noc?" Zaproponował Foster widząc jak jestem zmęczony.
„Z chęcią" Odparłem przecierając lekko oczy i dając im się prowadzić w stronę pokoju w którym będziemy spać razem nie po raz pierwszy. „Trzeba będzie jutro na spotkaniu chłopakom powiedzieć o naszym związku" Dodałem na co oni się zgodzili.
Wziąłem z szafy jedną z koszulek Silnego i poszedłem do łazienki przebierając się z sukienki w za dużą na mnie koszulkę i ściągając buty zostawiając te rzeczy w toalecie. Wróciłem do sypialni i zauważyłem, że Silny i Foster już przebrani tylko w dresy leżeli na łóżku przeglądając coś na swoich telefonach. Wczołgałem się na łóżko i położyłem się między nimi czując ich uspokajającą obecność szybko zasnąłem gdy Silny głaskał mnie po głowie a Foster po plecach.
*Następnego dnia*
Cały ranek spędziłem z chłopakami w ich domu dostając śniadanie do łóżka lub po prostu przytulając się. Była aktualnie 12 a my aktualnie jechaliśmy na bazę bo tam mieliśmy kod 8 ustalony. Podobno Speedo i Labo coś znaleźli do Union Depository i chcą nam to pokazać. Miałem nadzieję, że to coś co zaprowadzi nas do przodu bo moje ADHD nie zniesie dalszego stania w miejscu a moja psychika położy się pięć metrów pod ziemią.
Zaparkowaliśmy przy tylnim wejściu do bazy i wysiedliśmy z auta kierując się w stronę drzwi otwierając je kluczami. Znając już wnętrze i rozmieszczenie na pamięć od razu ruszyliśmy w stronę pokoju spotkań. Wchodząc zauważyliśmy, że byliśmy ostatni więc siadając na krzesłach zaczeliśmy spotkanie.
"Nim zaczniemy nasze spotkanie, siwy, powiedz nam jak tam randka. Bo z tego co widzę po tej malince to się dobrze bawiliście" Powiedział Carbo z chytrym uśmiechem patrząc na moją szyję a na wspomnienie tego, że Silny zrobił mi malinkę na prawej stronie szyi a Foster lewej, zarumieniłem się na co Carbo bardziej się uśmiechnął.
"Siedź cicho" Mruknąłem dalej zarumieniona.
"A teraz Siwy powiedz, czy masz nam coś do powiedzenia? Na przykład to czy jesteś w związku z Silnym i Fosterem?" Spytał tym razem David z tym samym wyrazem twarzy co Carbo.
"Emmm" Zacząłem mówić patrząc na wcześniej wspomnianą dwójkę i widząc jak kiwnęli głową poczułem się pewniej. "Tak, jesteśmy" Dodałem z uśmiechem lekkim.
Obecna ekipa w pomieszczeniu na początku była zdziwiona moim przyznaniem się, lecz widząc jak bardzo jestem szczęśliwy zaczęli mi gratulować a Carbo i David zagrozili Silnemu i Fosterowi, że jeśli mnie zdradzą lub skrzywdzą w jakikolwiek sposób ich życie to będzie jedno wielkie piekło.
===================================
Mam nadzieję, że się podobało a za wszelkie obecne błędy liryczne lub ortograficzne przepraszam.
Miłego dnia/wieczoru/nocy <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top