Rozdział 9. Kontakt
-Magda Kamińska-
—Co tak głośno... — mruknęłam i na ślepo próbowałam wyłączyć budzik. Udało mi się to dopiero po trzeciej próbie lokalizacji telefonu. Jak to miałam w zwyczaju podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam twarz dłońmi i spojrzałam na wyświetlacz. Była siódma rano. Po jaką cholerę ustawiłam budzik na tak nienormalną godzinę? Próbowałam przypomnieć sobie co takiego mogę mieć do zrobienia w niedzielę rano, że aż włączyłam budzik. Żaden skrawek pomysłu uporczywie nie chciał wpaść do mojej głowy. Może będę miała zapisane w kalendarzu? Odblokowałam telefon i dopiero wtedy zauważyłam, że mam nieodczytaną wiadomość. Weszłam w aplikację i lekko się uśmiechnęłam.
sobota, 9 marca, 22:14
Bartek: Dobranoc Madzia 😙
Co prawda chłopak odpisał mi, gdy już zdążyłam zasnąć, ale i tak było to miłe.
niedziela, 10 marca, 7:02
Ja: Miłego dnia 😘
Weszłam we wspomniany wcześniej kalendarz i napis „Rachunki!!!" przy dzisiejszej dacie przypomniał mi o szarej rzeczywistości posiadania firmy. No tak, muszę jechać do studia. Niechętnie podniosłam się z kanapy, która wciąż zastępowała mi łóżko. Jeszcze chwila i już będę na swoim. Jak najciszej potrafiłam przywróciłam ją do ustawień fabrycznych. Wybrałam odpowiednie ubrania i ruszyłam do łazienki. Połączyłam słuchawki z telefonem, bo uwielbiam malować się z muzyką, a przecież nie chcę obudzić Wiki i Przemka. Włączyłam jedną z moich ulubionych piosenek, czyli exile od Taylor Swift. Kocham cały album folklore tak sam jako resztę twórczości Taylor. Jej piosenki idealnie dopasowują się do sytuacji w moim życiu i chyba to najbardziej cenię zawsze w muzyce.
Nucąc pod nosem piosenkę, wykonywałam swoją makijażową rutynę. Najpierw umyłam twarz pianką, potem nałożyłam na nią tonik, a na końcu krem. Piosenka skończyła się, a na jej miejscu zaczęło grać You're On Your Own, Kid, również od Tyalor. To też z całego serca kocham i bardzo się z tym utożsamiam. Nie miałam żadnych planów po moim załatwieniu papierkowych spraw, więc wyjątkowo zrezygnowałam z korektora i tylko pomalowałam rzęsy. Wciąż słuchając muzyki przebrałam się i ogarnęłam włosy. Wyszłam z łazienki po nieco ponad dwudziestu minutach. Wzięłam torebkę i do kluczy oraz dokumentów znajdujących się w jej środku dołożyłam telefon i opakowanie od Air Podsów. Ubrałam buty, kurtkę i opuściłam mieszkanie Wiki. Zamknęłam drzwi zapasowymi kluczami, które od niej dostałam. Dwie minuty później siedziałam w moim samochodzie. Wyjęłam z uszu słuchawki, schowałam je, a telefon połączyłam z głośnikiem w pojeździe. Ruszyłam w stronę studia.
✩✩✩
Dźwięk nowej wiadomości wybił mnie z przeszukiwania stron z dekoracjami na sesje.
Bartek: Jak Ci idzie?
Uśmiechnęłam się, widząc, że to on do mnie napisał.
Ja: Dobrze.
Akurat zrobiłam sobie małą przerwę.
Bartek: To dobrze się składa.
Możesz mi otworzyć.
Jestem pod studiem 😘
Ja: Co?!
Szybko wstałam od stołu i podeszłam do zawsze zasłoniętego okna, aby sprawdzić czy chłopak mnie nie wkręca. Wyjrzałam przez szparę między zasłoną, a szybą. Stał tam. Napisałam mu kolejną wiadomość.
Ja: Co Ty tutaj robisz?
Zobaczyłam, że od razu spojrzał na ekran telefonu.
Bartek: Postanowiłem Cię odwiedzić, Madzia 😘
Westchnęłam i wyszłam z zaplecza, aby otworzyć zamknięte od środka drzwi.
—Jesteś nienormalny — mruknęłam na wejściu. Szatyn głośno się zaśmiał i wszedł do studia.
—Cześć, mała. — Puścił mi oczko i pogłaskał po głowie. Ze względu na to, że miałam dzisiaj płaskie buty to byłam niższa od chłopaka prawie o głowę. — Ile masz wzrostu tak w ogóle? — zapytał.
—Metr siedemdziesiąt — mruknęłam.
—Naprawdę? — zdziwił się.
—No gdy mam buty na obcasie to tak — uśmiechnęłam się lekko. — Ogólnie to mam metr sześćdziesiąt pięć.
—O jak słodko — zaśmiał się chłopak. Wywróciłam oczami i wróciłam na zaplecze. — Ej, a ja?! — usłyszałam krzyk szatyna. Zaśmiałam się cicho.
—No chodź! — odkrzyknęłam. — Chcesz czegoś do picia? — zapytałam podchodząc do blatu, na którym stał czajnik.
—Nie, dzięki — uśmiechnął się chłopak. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do stołu. Bartek usiadł naprzeciwko mnie. — Pracujesz jutro? — zapytał.
—Tak — odpowiedziałam. — Co prawda wychodzę trochę wcześniej, bo muszę zająć się szukaniem mebli do mieszkania, ale nie zmienia to faktu, że będę. A ty masz jutro jakieś nagrywki?
—Nagrywek samych w sobie nie, ale widzę się z Przemkiem i Qrym, bo musimy dokończyć numery na płytę — powiedział. — Potrzebujesz pomocy w zakupach?
—Nie, spokojnie. — Momentalnie odczytałam zamiary chłopaka i wiedziałam, że będzie próbował mi pomóc. — Na razie tylko jadę oglądać, więc dam sobie radę sama. Ale dziękuję za chęć pomocy — dodałam na końcu.
—O w dupę, przejrzałaś mnie — zaśmiał się Bartek, a ja razem z nim.
Szatyn towarzyszył mi jeszcze godzinę. Po tym czasie musiał zbierać się na nagrywki w domu Genzie.
—Dziękuję za bardzo miłą rozmowę — powiedział, gdy odprowadziłam go do drzwi. — Mam nadzieję, że uda nam się ją jeszcze powtórzyć — dodał.
—Ja również mam taką nadzieję — odpowiedziałam z szczerym uśmiechem. Przytuliłam go na pożegnanie. Poczekałam aż wsiądzie do samochodu i odjedzie i dopiero po tym zamknęłam drzwi. Wróciłam do stołu. Usiadłam na krześle i oparłam głowę o oparcie. Zaczęłam się cicho śmiać. Nie wiem czemu. Może to towarzystwo Bartka tak na mnie dobrze działa?
-Bartek Kubicki-
—Bartuś, możemy pogadać? — Po skończonych nagrywkach podeszła do mnie Wika.
—Jasne — uśmiechnąłem się. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że ta rozmowa będzie dla mnie jak wyrok sądowy.
Wyszliśmy drzwiami ogrodowymi. Poszliśmy w stronę wymurowanej na końcu działki altanki, tak aby mieć najwięcej prywatności jak się da. Wiktoria przysiadła na murku, ja oparłem się o ścianę domku.
—Tylko nie wpadnij zbyt szybko, dobra Romeo? — zapytała ze śmiechem.
—Co? — Spojrzałem na nią pytająco. Naprawdę nie wiedziałem o co jej chodzi.
—Nie co tylko kto, Bartuś — uśmiechnęła się jednym kącikiem ust. — Dziewczyna jeszcze nawet nie zdążyła się rozwieść, a ty już lecisz w podryw — dodała. Po tych słowach od razu zrozumiałem o kogo jej chodzi.
—Przesadzasz — oburzyłem się.
—Na pewno?— Uniosła jedną brew. — Bartek, ja nie bronię ci kontaktu z Magdą — westchnęła. — Tylko chodzi mi o to, że ona, teoretycznie, niecały miesiąc temu zakończyła długoletni związek i po prostu nie chcę, żebyś namieszał jej w głowie — wyjaśniła. — Ona jest moją najlepszą przyjaciółką, a ty moim bliskim przyjacielem i naprawdę chcę dla was obojga jak najlepiej. Cieszę się, że chcesz jej pomóc i naprawdę to doceniam, ale wiesz... zbyt szybkie uczucia wcale nie są najlepsze — westchnęła i chyba czekała na mój komentarz, ponieważ przez chwilę nic nie mówiła. Milczałem. — Cieszę się, że jesteś przy niej w tym ciężkim czasie, ale uprzedzam cię, że ona sama też tak szybko nie będzie chciała pójść w tę miłosną stronę relacji — powiedziała.
—Czemu od razu w miłosną stronę? — zapytałem.
—Widzę jak na nią patrzysz, Bartek — odpowiedziała Kartonii. — Jest to ten sam wzrok, którym patrzyłeś na sam wiesz kogo — dodała. Westchnąłem.
Tym ''sam wiem kim'' jest była asystentka Wiktorii. Amelia, bo tak miała na imię, i moja przyjaciółka podjęły współpracę jakiś czas po moim rozstaniu z ówczesną dziewczyną jeszcze w pierwszym do Genzie. Nie lubiliśmy się na początku i nawet nie mieliśmy zbytnio okazji, żeby się polubić. Wszystko zmieniło się tak naprawdę w czasie przygotowań do pierwszego finału, w których ona, ze względu na współpracę z Wiką, brała udział. Nie wiem jak, ale poznaliśmy się bliżej i polubiliśmy. Po jakimś czasie zrozumiałem, że w przyjaźń wchodzą mocniejsze uczucia. Nie dopuszczałem ich do siebie. Myślałem, że po wyprowadzce z domu Genzie to wszystko minie, bo w końcu skoro nie będę codziennie widywał się z Wiktorią to nie będę widywał się również z Amelią... No ale było jeszcze gorzej. Ona sama zabiegała o mój kontakt. Ja oczywiście nie mogłem sobie odpuścić i zgadzałem się na spacery, rozmowy, wymiany wiadomości... Byliśmy bliżej niż kiedykolwiek. Wymazanie tych uczuć nie było proste. Dziewczyna była mi bardzo bliska i spędzaliśmy we dwoje prawie każdą wolną chwilę. Udało mi się uciec z tej miłosnej pułapki, gdy po jakimś czasie dowiedziałem się, że przez ten cały kogoś miała, a te znaki, które mi dawała tak naprawdę nie były znakami do chęci pogłębienia relacji tylko do zwykłej przyjaźni (ale dałbym sobie rękę uciąć, że miała inne intencje). Jedyną osobą, która wie o moich uczuciach do Amelii jest właśnie Wiktoria. Wyjawiłem jej prawdę krótko po tym jak skończyły współpracę, ponieważ Amelia wyjechała z Krakowa.
—Z nią sprawa wygląda zupełnie inaczej — zacząłem się bronić. — W niej faktycznie byłem zakochany — te słowa ledwo przeszły mi przez gardło, ponieważ tak naprawdę nigdy się z nimi nie oswoiłem — a Madzia jest tylko moją znajomą.
—Nie wiem czy Magda ci o tym wspominała, ale nie lubi jak ktoś do niej mówi Madzia — rzuciła czerwonowłosa.
—Naprawdę? — zdziwiłem się. — Nie wiedziałem o tym...
—Tak też myślałam. To w sumie wszystko co od ciebie chciałam — powiedziała, wstając. — Jesteście dla mnie ważni, Bartuś, i chcę dla was jak najlepiej — szepnęła i lekko mnie przytuliła. — Idziesz? — zapytała, kierując się w stronę schodów.
—Zaraz — opowiedziałem.
Może faktycznie powinienem trochę ograniczyć kontakt z Madzią... Magdą! Może faktycznie to wszystko zbyt szybko toczy się do przodu? Może faktycznie...
Nagle poczułem wibracje w kieszeni bluzy. Wyjąłem telefon. Westchnąłem ciężko.
Madzia: Już po nagrywkach?
I jak ja mam niby ograniczyć z nią kontakt skoro jest ona tak wspaniałą i ciepłą osobą?
===
Dzisiaj wyjątkowo dwa rozdziały ze względu na to, że w środę nie było jednego, a powinien być ♡ miałam niezły zapierdziel tamtego dnia i po prostu nie dałam rady 😅 w kolejnym widzimy się w niedzielę <33
juls✨
Ps. Zapraszam do cudownej MartynaSwift0, która też właśnie wrzuciła rozdział w swojej książce 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top