Rozdział 1.
ー Tak więc, co pana sprowadza? ー zapytała po bardzo długim wpatrywaniu się wzajemnie w oczy. ー Podczas gdy pan dzwonił, nie chciał podać ogólnego powodu. Jedynie iż to bardzo pilne i koniecznie chce pan mieć wizyty u mnie. Tymczasem, kiedy już się widzimy, pan nie odezwał się od kwadransu ani słowem.
ー Mam problem. Niestety nie każdy jest w stanie mi pomóc. Borykam się z nim od naprawdę wielu... Od bardzo dawna.
ー Od tego właśnie tutaj jestem. Lecz jest jedno ale. Dopóki pan mi nie powie, czym jest ten problem, nie będę mogła panu pomóc. W dodatku za dwie godziny mam umówione kolejne spotkanie.
ー Możemy przejść na "ty"? Myślę, że tak będzie łatwiej ー zmienił temat uśmiechając się promiennie. Gdyby Byeong nie wiedziała z jakiego powodu tu są, uznałaby, że ten człowiek wiedzie szczęśliwe życie.
ー Jeśli to ci pomoże, zgadzam się Kim Taehyungu. Mów mi Yerim.
×××
ー Taehyung... To jest ten problem z którym musiałeś ze mną porozmawiać?
ー Tak.
ー Nie wiem co mam ci doradzić. Znalazłeś dziewczynę, z którą bardzo się przyjaźniłeś. Latami obserwowałeś ją niewiedząc jak podejść, ponieważ ona już nie pamięta. Teraz nie chcesz zniszczyć tego co ona ma, ale z drugiej strony nie jesteś już w stanie udawać, że o niczym nie wiesz. Ale skąd masz pewność iż ona nie pamięta? Miała jakiś wypadek, w którym straciła pamięć?
ー Nie, Yerim. Nie mogę ci powiedzieć. Uznasz mnie za nienormalnego.
Już zaczynam cię za takiego uważać. Pomyślała, nie wiedząc, co powiedzieć.
×××
Yerim po zakończonej pracy, spakowała potrzebne rzeczy i wyszła z budynku. Miała się szybciej wyrwać i spotkać z Minseokiem, ale niestety jej praca się trochę przeciągnęła. Z zamiarem przeproszenia chłopaka, wybrała jego numer telefonu, ale zobaczyła znajomy samochód. Uśmiechnęła się, że w końcu go widzi, po ciężkim dniu w pracy. Lecz jego twarz nie okazywała niczego. Po prostu patrzył na nią i czekał, aż ona podejdzie.
ー Minseok-ah, przepraszam cię, ale..
ー Nie tłumacz się. Czy nie możesz ten jeden raz przełożyć spotkanie z nimi i znaleźć więcej czasu dla nas?
ー Zrobię to, obiecuję. Zrobię sobie dzień wolnego w tym... w następnym tygodniu, zgoda?
ー Za to ja nie. Mam zaplanowanych kilka operacji. Tak czy inaczej wiedziałem, że tak będzie więc nigdzie nas nie umówiłem.
ー To po co mówiłeś, że gdzieś idziemy?
ー Spędzimy całe popołudnie i wieczór tak, jak kiedyś. Jedyną różnicą będzie ten pierścionek ー mówi łapiąc jej dłoń i składając na niej całusa.
ー Nie lubię się kłócić, Minseok.
ー Ja też nie, Yerim. Możemy już jechać?
Dziewczyna usiadła obok kierowcy i razem pojechali zrobić większe zakupy. W domu Byeong, gdzie zazwyczaj spędzali razem czas, przygotowali seollongtang i kimchi bokkeum. Od dłuższego czasu nie mieli okazji spędzić tak czasu, więc tematów do rozmowy nie zabrakło.
Ich związek był taki, o jakim każdy marzył choć przed chwilę - wiedzieli o sobie wszystko, czuli się swobodnie i mieli zaufanie, a przede wszystkim: byli w sobie zakochani.
Późnym wieczorem Jung Minseok pożegnał się i pojechał do swojego mieszkania.
Dwudziestodwulatka położyła się na miękkim materacu i opatulona ze wszystkich stron cienką kołdrą miała zamiar zasnąć.
ー Nie, Yerim. Nie mogę ci powiedzieć. Uznasz mnie za nienormalnego.
Słysząc słowa nowego pacjenta w głowie, gwałtownie się podniosła. Godzina na zegarze wskazywała trzecią trzydzieści trzy. Wiedziała, że już nie zaśnie, czuła to w kościach.
Wstała i wzięła papiery mężczyzny, aby je przeanalizować. Tak naprawdę niewiele się dowiedziała. Większość jej pacjentów już po pierwszej bądź drugiej wizycie było jasno postawionych i wiedziała jak może pomóc. Najczęściej jest to rozmowa raz na jakiś czas, wypłakanie się, albo rada.
Kim Taehyung jest dziwnym przypadkiem. Zdecydowanie.
==============================
W Korei jest już po północy, więc jest już 1 lipca, a tego dnia miałam wstawić rozdział! Mam nadzieję, że się spodobało i dziękuję z góry tym co zostawią po sobie ślad (gwiazdka, komentarz).
~AyaMi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top