IX
"ℓιкє α яινєя fℓσωѕ ѕυяєℓу тσ тнє ѕєα"
Nie wiedział, co o tym myśleć. Kim był dla niego ten dzieciak? Przewrócił kartkę, patrząc na zdjęcie Torda, siedzącego przy łóżku szpitalnym, w którym leżał... Tom.
- Co do cholery? - mruknął, patrząc na fotografię i marszcząc brwi. O co chodziło z tym wszystkim? Przejechał palcem po twarzy smutnego chłopca, którym był rogaś. Trzymał dłoń Thomasa w swojej, a na kolanach ukulele, które teraz stało w kącie pokoju. Coś ścisnęło serce starszego. Spojrzał na śpiącego chłopaka na łóżku i mimowolnie się uśmiechnął.
- ....Jesteś piękny, Torddie. - wyszeptał, znów wracając wzrokiem do albumu, który przeglądał do końca. Reszta fotografii nie przedstawiała już tej dwójki, jedynie samego chłopca, czasami ze swoją ciocią. Westchnął ciężko. - Gdzieś musi mieć pamiętnik... - mamrotał pod nosem, gdy odkładał znalezisko na miejsce. - Takie cioty zawsze je mają... - dodał, rozglądając się po pokoju.
Mało rzeczy przykuło jego uwagę w jakiś nadzwyczajny sposób. Warknął pod nosem. Wątpił, że szarooki będzie chciał mu cokolwiek powiedzieć. Przysunął się do biurka i zaczął otwierać szafki, które następnie przeszukiwał, ale nie znalazł niczego, co by go zaciekawiło. Odchylił głowę w tył.
- Musi mieć coś takiego... - znów się wyprostował i wrócił do szafki z albumami. Wziął ich "wspólny" i kartkował go powoli, aż nie znalazł tego zdjęcia ze szpitala. Zmrużył oczy. Jakaś karteczka była w koszulce, schowana. Bingo. Wyjął ją i rozłożył. Sięgnął po telefon, by oświetlić tekst.
***
"Drogi pamiętniku.
To będzie już chyba trzeci dzień, gdy mój Tommy jest w śpiączce. Martwię się o niego... Lekarze mówią, że mógł stracić pamięć. A co, jeśli nie będzie mnie rozpoznawać? Boję się... Mam nadzieję, że szybko się zbudzi i znów pójdziemy do lasu. Jak zawsze..."
"Drogi pamiętniku.
Tommy nie budzi się piąty dzień. Przychodzę codziennie, żeby pograć mu naszą piosenkę. Bardzo ją lubił. Naszą wspólną piosenkę... Obiecał mi, że na urodziny mnie zabierze na noc spadających gwiazd. Są za dwa tygodnie... Co jeśli się nie obudzi...?"
"Powoli już zaczynam tracić wiarę... Napisałem mu nawet piosenkę. Wczoraj chciałem zostać z nim na noc, ale lekarz mi zabronił. Nie chcę go tracić... może nawet stracić tą pamięć, ale niech się obudzi! Bez niego moje życie nie ma sensu..."
"Kocham go."
"Kocham go..."
"Obudził się. Nie poznawał mnie. Stracił pamięć, a ja jego. Boję się, co będzie teraz. Boję się, że nie będzie chciał się ze mną nawet poznać... Nie chcę go tracić..."
***
Szatyn trzymał kartkę w dłoniach, które lekko drżały. Wpatrywał się w zmięty papier, atrament rozmazany łzami Torda. Byli sobie bliscy. Kiedyś... Zamknął oczy, zastanawiając się, co zrobić z tym faktem. Nie wiedział, jak na to wszystko reagować... Westchnął ciężko, chowając zapiski tam, gdzie były, po czym odłożył album na swoje miejsce. Wstał i podszedł do Torda. Nie miał serca go budzić. Na widok tego chłopaka... Jego serce biło szybciej, a on... On czuł motyle w brzuchu. Przeczesał mu włosy, kładąc się przy nim.
-"Może i byliśmy kiedyś przyjaciółmi. Może mnie stracił. Może byłem dla niego dupkiem i żałuję, ale... Chcę to zmienić." - pomyślał, gładząc policzek Norwega, by niedługo po tym pocałować delikatnie wargi chłopca. Uśmiechnął się, przytulając małe ciałko do siebie.
Pora to zmienić.
...
....
.
.
.
.
...
.
ł ₮₳₭
.
.
.
.
....
.
.
...
...
...
..
..
.
...
.
.
.
.
....
ńä ḳöńïệċ
.
.
.
.
.
.
..
..
..
..
....
.
.
ƃo sʇɹɐɔısz.
.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top