#Chapter Ninetieth-Sixth

-Albo teraz go zostawisz, albo więcej mnie nie zobaczysz!- krzyknęłam po chwili gdy już Guk siedział na chłopaku i dalej go okładał

Jeon od razu przestał i wstał patrząc na mnie zdziwiony. Podszedł do mnie o krok, ale ja odsunęłam się od niego.

-Przepraszam. Nie chciałem tego zrobić, on mnie zdenerwował. Wybaczysz mi?- zapytał podchodząc jeszcze bliżej

-A jak myślisz idioto?- spytałam podchodząc do faceta, który dalej jeszcze leżał na ziemi- Wszystko w porządku, coś pana boli?- spytałam

-Ty się jeszcze pytasz czy z nim ok? Kochasz mnie właściwie jeszcze?- zapytał, a ja spojrzałam na niego wściekła tym co powiedział

Kocham go i martwię się, że jeśli teraz ktokolwiek dowie się co tutaj zaszło z jego udziałem to będzie po nim i zespole.

-Boli mnie ramię.- odpowiedział i po chwili mężczyzna- Silnego masz chłopaka, przepraszam, że powiedziałem o te 2 słowa za dużo.

-Widzisz wszystko z nim dobrze, możemy już jechać.- stwierdził Jeon podchodząc do auta- Nie idziesz?- pytał, a ja dalej kucałam obok tego faceta, zdenerwował mnie tym jego głupim pytaniem

-Jedź sobie sam, nie mam już ochoty i nie wracaj do mojego domu, jeśli tylko przyjdziesz to tam nie wrócę. Cześć Jeon.- powiedziałam pod wpływem gniewu, nie kontrolowałam swoich emocji, ale mój głos i jego ton nie zdradzał nic tak samo jak oczy

-Żartujesz sobie teraz ze mnie tak? Jedziemy razem i koniec kropka.- stwierdził łapiąc mnie za rękę i pociągnął do góry

-Nie dotykaj mnie i nie zbliżaj się, nie chcę cię teraz widzieć. Lepiej już jedź, muszę zawieść go do szpitala, sam tam nie pojedzie.- powiedziałam i wyrwałam się

-Jak chcesz.- odparł zrezygnowany i wsiadł do auta- Twoje rzeczy.- dodał podając mi kwiat i torebkę

-Dzięki.- odparłam i zabrałam swoje rzeczy, chłopak odjechał, a ja kucnęłam ponownie obok mężczyzny- Boli pana coś jeszcze, zawiozę pana do szpitala.- powiedziałam

-Nic więcej mnie nie boli, jestem SeokHo. Nie musisz mnie zawozić pani...

-Jestem Nada, muszę, to przeze mnie pan tak wygląda. Da pan radę sam wstać.

-Tak, to zawieź mnie szybko i idź odzyskać chłopaka. Widać, że się kochacie.- powiedział wsiadając do auta, ja zrobiłam tak samo

Podczas jazdy do najbliższego szpitala droga minęła nam szybko.

-Zdenerwował cię tym pytaniem prawda?- zapytał nagle

-Jakim pytaniem?- spytałam udając, że nie wiem o co mu chodzi

-"Kochasz mnie jeszcze"?- zacytował

-Tak, wiedział, że nie robię tego złośliwie po prostu martwię się o niego i tyle, a on zachowuje się jak dzieciak.- odparłam zaciskając dłonie na kierownicy

-Martwisz się o niego czy jego karierę, wiem doskonale kim jest Jeon Jungkook. Moja córka go uwielbia.- powiedział

-Córka, czyli ma pan żonę?

-Tak, ale nie do końca. Odeszła jak tylko urodziła się córeczka, 6 lat temu.- odparł, a mnie zrobiło się głupio, że spytałam

-Nie przejmuj się, to nic takiego. Zaraz dojedziemy i będziesz mogła pogadać z Jeon'em. Widać było, że bardzo cię kocha i w jego oczach widziałem smutek jak odjeżdżał. Mam tylko nadzieję, że nic sobie nie zrobił.- ostatnie zdanie powiedział cicho

-Jak to nic sobie nie zrobił?- powtórzyłam

-Wiesz, taki młody chłopak mógł poczuć się odrzucony jak zobaczył, że wolałaś zostać ze mną niż z nim jechać. Mogło stać się bardzo wiele.- powiedział, a mnie przeszły ciarki ze strachu -Dojechaliśmy już, powinnaś jak najszybciej do niego zadzwonić i to teraz.- powiedział już wysiadając

Wysiadłam z auta i stanęłam obok. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Jungkook'a. Jeden sygnał... nic, drugi... nic.... trzeci poczta głosowa. Dzwoniłam tak jeszcze z 10 razy aż dałam sobie spokój i zadzwoniłam do Jin'a licząc, że coś wie.

-Halo?

-Kontaktowałeś się z Jungkook'iem?

-Znów się pokłóciliście?

-Jimin! To jest ważne, nie odbiera ode mnie. Martwię się o niego. A jeśli coś mu się stało?

-Przestań, nic mu nie będzie. To duży chłopak.

-Jechał autem.

-To kurwa mamy problem i to wielki. On nie może jeździć jak jest wkurzony.

-Czemu? Co się może stać?!

Między naszą rozmową usłyszałam dźwięk karetki, która przyjechała do szpitala.

-Dostaje szału, nie może prowadzić gdy się wkurzy. Nada zadzwoń do niego jeszcze raz, a ja spróbuję później, znajdziemy go.

-Dobra, dzięki.

Ponownie dzwoniłam do niego, tym razem za 3 razem odebrał.

-Jungkook gdzie ty jesteś?!

-Dzień dobry.- usłyszałam zdenerwowany głos kobiety

-Kim pani jest?

-Pielęgniarka Kim, Jeon Jungkook jest w szpitalu, miał mały wypadek autem. Nic się nie stało, ale może pani przyjechać do szpitala?

-Oczywiście, gdzie on jest?

-Na ulicy Niepodległości. Kiedy pani przyjdzie?

-Jestem akurat bardzo blisko, zaraz będę.

Rozłączyłam się i wystraszona pobiegłam w stronę ostrego dyżuru. Weszłam do środka i podeszłam do rejestracji.

-To pani przed chwilą do mnie dzwoniła co jest z Jungkook'iem?- zapytałam pytając jednej z pielęgniarek

-Tak, to ja. Pan Jeon jest teraz na sali, miał wypadek samochodowy, uderzył w drzewo, ale nie ma poważniejszych obrażeń. Za 3 godziny powinien już wyjść. Pani jest z rodziny?

-Nie, jestem jego narzeczoną. Mogę do niego pójść?

-Oczywiście. 4 piętro sala 312. Pan Jeon prosił, żeby do pani nie dzwonić, ale musieliśmy powiadomić kogoś.

-Dlaczego akurat nie chciał, żebym to ja wiedziała?- zapytałam zdziwiona

-Nie wiemy, zanim zemdlał prosił, żeby pani nie wiedziała. Mówił jeszcze, że zabije go pani jak się tylko dowie o wypadku. Proszę nie robić mu krzywdy, przynajmniej nie teraz.- ostatnie zdanie powiedziała żartobliwie i uśmiechnęła się do mnie

Uśmiechnęłam się tylko do niej i szłam w stronę windy, po drodze zadzwoniłam do Jimina.

-Znalazłaś go?

-Tak, już jest bezpieczny.

-Gdzie jesteście?

-Później zadzwonię, bo muszę z nim porozmawiać. Cześć.

-Hej mała.

Wysiadłam z windy i poszłam do wskazanej sali, w środku zobaczyłam leżącego Jeona, który miał lewą dłoń owiniętą bandażem, a na jego twarzy było wiele ran i siniaków. Podeszłam do niego, Jeon miał zamknięte oczy.

-Kurwa co ty sobie wyobrażasz, ten wypadek, chcesz zginąć!- krzyczałam na niego, a po moich policzkach spływały łzy

-Proszę cię, bądź ciszej.- powiedział spokojnie

-Mam być ciszej tak? Jeśli chciałeś się zabić to trzeba było skoczyć z mostu, a nie ten głupi wypadek, co ty sobie wtedy myślałeś?!- cały czas byłam zła jak i zrozpaczona

-Że przestałaś mnie już kochać i wolałaś tego faceta, a nie mnie!- krzyknął na mnie

-Jesteś idiotą, że tak pomyślałeś. Zrobiłam to, żeby cię chronić. On wiedział kim jesteś i mógł wszystko powiedzieć mediom. Aż tak zależy ci na zniszczeniu swojej kariery i swoich przyjaciół?- zapytałam i wyszłam z sali

Usiadłam na krześle przed wejściem, akurat zaczął do mnie dzwonić Jimin.

-Tak?

-Możesz teraz pogadać?

-To nie najlepszy moment, ale możesz mówić.

-Gdzie młody i czemu nie odbiera jak dzwonimy?

-Miał mały wypadek, nic mu się nie stało. Jesteśmy w szpitalu. Nie musicie przyjeżdżać.

-Nie musimy!? Czy ty oszalałaś, on jest w szpitalu, a my mamy siedzieć spokojnie. Podaj nam adres, a zaraz tam będziemy.

-Jesteśmy w szpitalu na Niepodległości. Jak przyjedziecie idźcie na 4 piętro sala 312. Nie wiem czy dalej będę w szpitalu.

-Czemu? Pokłóciliście się?

-Tak, sadził, że wolę jakiegoś gościa, a nie jego!

-Dobra spokojnie, pogadamy jak przyjedziemy z chłopakami. Kiedy będzie mógł wyjść?

-Za 3 może 4 godziny, idę dokładnie się dowiedzieć. Część.

-Pa kruszynko.

Gdy już rozłączyliśmy się zjechałam windą zapytać się co dokładnie się stało. Podeszłam do pielęgniarki.

-Przepraszam, jestem narzeczoną Jeona, został tutaj przewieziony. Miał wypadek, ale chciałabym wiedzieć od lekarzy co się stało i jaki jest jego stan zdrowia. Mogłabym teraz z nim porozmawiać?- zapytałam

-Tak, oczywiście. Zaraz doktor Lee przyjdzie. O! Właśnie idzie.- powiedziała- Panie doktorze!- zawołała mężczyznę

-Tak?- zapytał

-To pani Nada, narzeczona chłopak, którego przywieźliśmy z wypadku samochodowego. Chciała się dopytać o wszystko.- odparła

-Dobrze, więc chodźmy do mojego gabinetu i tam wszystko pani opowiem.

-Dobrze.- odparłam i poszłam za mężczyzną

Wjechaliśmy na 2 piętro i weszliśmy do jednej z sal. Mężczyzna gestem ręki kazał mi usiąść na krześle.

-Więc proszę pani co dokładnie chce pani wiedzieć?- zapytał lekarz

-Co się stało, dlaczego miał ten wypadek i czy ma jakieś obrażenia?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top