#Chapter Ninetieth-Seventh

-Nie wiemy czemu miał wypadek, po prostu na miejscu zobaczyliśmy, że chłopak uderzył autem w drzewo na drodze. Nie było więcej ofiar. Chłopak nie miał poważniejszych obrażeń. Tylko dłoń była cała porozcinana przez szkło i na twarzy ma kilka ran i siniaków. Nie miał wstrząśnienia mózgu, ani innych dolegliwości. Zanim jeszcze zemdlał tylko ze strachu mówił coś, żeby nie powiadamiać pani. Dlaczego, skoro jest pani jego narzeczoną?

-Zanim pojechał trochę się pokłóciliśmy i tak wyszło, nie chciał, żebym wiedziała. Dziękuję panu bardzo doktorze, a kiedy będzie mógł wyjść ze szpitala?

-Dziś wieczorem. Wszystko jest z nim dobrze.- odparł

-To dobrze, dziękuję panu bardzo. Do widzenia.- powiedziałam i wyszłam z gabinetu i poszłam do Jungkook'a, w sali nie było jeszcze nikogo

-Po co przyszłaś, chcesz dalej się kłócić?- zapytał odwracając w drugą stronę głowę

-Chciałam tylko zapytać się czy chcesz coś do picia albo jedzenia i niedługo przyjedzie BTS odwiedzić cię.- powiedziałam spokojnie, chodź marzyłam tylko o tym, aby wydrzeć się na niego i uderzyć go mocno

-Nic od ciebie nie chcę, a musiałaś już wygadać się przed chłopakami. Nie byłabyś sobą prawda?- zapytał, tak bardzo bolały jego słowa, raniły bardziej niż kiedykolwiek

-Masz rację, nie potrzebujesz mnie.- powiedziałam powstrzymując łzy złapałam za pierścionek, który dostałam na zaręczyny i z ciągnęłam go z palca- Proszę, nie chcę nigdy więcej go widzieć!- krzyknęłam i rzuciłam w niego pierścionkiem

Wyszłam z sali i wpadłam na kogoś.

-Przepraszam.- powiedziałam cicho, ale dana osoba objęła mnie ramieniem

-Co się stało kruszynko?- zapytała osoba, którą był Jimin

-Nic, wracam do Polski, nie mam zamiaru dłużej tutaj być, powiedź Hyolyn, że jest mi bardzo przykro, że nie dokończymy naszej współpracy, ale nie mogę tutaj być.

-Nada, poczekaj. Przemyśl to na spokojnie, a najlepiej to opowiedz mi co się stało. Czemu Jeon jest w szpitalu i czemu się pokłóciliście, a przede wszystkim czemu chcesz wyjechać. Chłopaki pójdą do niego, a my zejdziemy do kawiarni szpitalnej i tam pogadamy na spokojnie. Dobrze?- zapytał

-Tak, chodź.- odparłam zapłakana

Zjechaliśmy winda na 1 piętro. Weszliśmy do kawiarni w której nikogo nie było.

-Chcesz coś do picia albo jedzenia?- zapytał Jimin

-Oppa kup mi tylko wodę.- odparłam

-I do tego ciasto czekoladowe.- stwierdził i uśmiechnął się chcąc poprawić mi humor

Mimo wszystko byłam mu wdzięczna, że chce mnie pocieszyć. Po chwili dosiadł się z moją wodą i tym ciastem, dla siebie wziął kawę i ciasto truskawkowe.

-To czemu się pokłóciliście i ten wypadek?- zapytał

-Jechaliśmy do wesołego miasteczka, ale wtedy była stłuczka z jakimś gościem. Miałam załatwić sprawę, ale kiedy Jeon usłyszał, że chłopak chce zaprosić mnie na kawę zdenerwował się, uderzył go. Po chwili przestał, kucnęłam obok tego człowieka i zaczęłam pytać się czy wszystko z nim dobrze, bo wiesz, że Jungkook jest silny. Wtedy Kookie wymyślił sobie, że przestałam go kochać i zapytał się czy ja go jeszcze właściwie kocham. Wkurzyło mnie to, bo znał odpowiedź. Robiłam to dla niego, ten chłopak wiedział z kim rozmawia. Pokłóciłam się z Jeonem, bo chciałam odwieść tego gościa do szpitala. Jeon się wkurzył, wjechał w drzewo. Nic mu nie jest. Nie ma znacznych obrażeń. Jak tutaj przyjechałam to zaczęliśmy się kłócić. Do tego stopnia, że oddałam mu pierścionek i wyszłam z sali. Więc teraz skoro nic mnie tutaj nie trzyma to wrócę do Polski.

-Nie cię tutaj nie trzyma? A ja, chłopaki i Hyolyn. Chcesz nas wszystkich zostawić?- zapytał

-Jimin wiesz, że nie chcę, ale muszę. Nie mogę być tutaj i udawać, że nic mnie i Jungkook'a nie łączyło. Sam wiesz, że to będzie za trudne dla naszej dwójki więc wolę wyjechać niż cierpieć. Kocham ciebie i całą resztę.

-Siostrzyczko kocham cię, ale powinnaś trochę odpocząć. Poproszę Jin'a, żeby odwiózł cię do domu. Ma zostać z tobą na noc?

-Nie, poradzę sobie sama, z resztą za 2 dni wracam do Polski. Tak postanowiłam i już tego nie zmienię.- odparłam

-Jak chcesz i tak nie mogę trzymać cię tutaj na siłę. tylko nie zrób czegoś głupiego jak on kiedy za tobą tęsknił. Powiedz kiedy dokładnie wyjeżdżasz, a przyjedziemy pożegnać się z tobą.

Razem poszliśmy ponownie na 4 piętro, przed salą siedział Suga i Jin.

-Jin możesz odwieść Nada do domu, nie powinna teraz tutaj być.- stwierdził Jimin

-Jasne, pojedziemy razem z Sugą, bo i tak już nie mamy po co tutaj siedzieć. Wszystko już powiedzieliśmy. To jak młoda, jedziemy?- zapytał Jin próbując mnie pocieszyć

-Jasne staruchu, możemy jechać. Ale to raczej nasza ostatnia wycieczka.- stwierdziłam

-Czemu?- zapytał Suga

-Za 2 dni wracam do Polski, nic mnie tutaj nie trzyma. Kocham was, ale nie będę mogła żyć tutaj spokojnie.- odparłam i udałam się do w stronę wyjścia

-Wiecie co ja tutaj jeszcze chwilę posiedzę.- odezwał się nerwowo Suga

-Jak wolisz, ja chcę wreszcie wrócić do domu i zacząć się pakować. Cześć.- powiedziałam i razem z Jin'em pojechaliśmy do mnie


Suga Pov.

Kiedy tylko usłyszałem, że Nada chce wyjechać wiedziałem od razu, że to przez Jeona. Wszyscy ją kochamy jak siostrę, zaprzyjaźniłem się z nią i trudno będzie nie widzieć tej genialnej dziewczyny, która aż tak nie wykończyła mnie po treningach. Dzięki niej zacząłem lubić taniec, a teraz ten mały gnojek wszystko zniszczył. Kiedy oboje poszli chciałem już wejść na salę, gdzie leżał Jungkook'a, ale Jimin złapał mnie za ramię przytrzymują w miejscu.

-Co chcesz?- zapytałem zły

-Wiem co czujesz, ale to decyzja Nada.- odparł smutny

-Nie, to wina Jungkook'a i tej jego popierdolonej zazdrości o wszystkich. Mam już tego dość, jeśli ty nie chcesz zachować się jak jej brat to ja to zrobię.- odparłem

-Zachowam się jak brat, w końcu to moja siostra, którą odzyskałem, a teraz przez niego znów stracę swoją rodzinę.- odparł

-Nie myśl sobie, że i tak teraz tam nie wejdę i nie powiem mu wszystkiego co o nim teraz sądzę.

-Uważam Hyung, że i tak byś to zrobił i tak więc nie powstrzymuję cię.- odparł i puścił moje ramię cofając się o 2 kroki

Wszedłem do środka, chłopaki gdy tylko mnie zobaczyli spoważnieli.

-Ty pieprzony zasrańcu! Jak mogłeś dopuścić do tego, żeby taka dziewczyna jak Nada cierpiała przez ciebie!- wszedłem od razu z krzykiem i wyzwiskami

-Ona cierpiała, a co ja mam powiedzieć? Tyle razu już dawała mi powody do zazdrości, że już dawno powinniśmy zerwać.- odparł oburzony

-A może to ty przesadzałeś z zazdrością. Twoja dziewczyna, a nie przepraszam twoja była dziewczyna martwiła się o wszystkich kogo tylko spotkała. To nie jest jej wina, że trafiła na osobę, która ciągle jest zazdrosna. Kochała cię, a ty jak zwykle zawodzisz!- krzyczałem na niego i podszedłem, zacisnąłem mocno pięść i uderzyłem go w twarz, tak długo hamowałem się przed tym, ale nareszcie mogłem go uderzyć

-Za co to kurwa!- krzyknął

-Za Nada, za to, że przez ciebie zasrańcu wraca do Polski. Ona dalej cię kocha, dlatego woli wyjechać niż dzień w dzień widzieć twoją mordę. Nie dziwię jej się, też bym tak zrobił. Mimo, że ma tutaj prawdziwą część rodziny i przyjaciół woli wyjechać, żeby być od ciebie jak najdalej. Pewnie przeprowadzi się i odetnie od nas więc więcej jej nie zobaczymy, a to wszystko twoja wina. Tylko twoja i nikogo więcej. Masz szczęście, że jesteś w szpitalu, bo oberwał byś o wiele bardziej i mocniej.- powiedziałem i wyszedłem, a za mną reszta chłopaków zostawiając Jeona samego

-Na prawdę Nada nas zostawi?- zapytał smutny V

-Tak, nie chce tutaj mieszkać.- odparł Jimin- Pogadałeś z nim?

-Tak, twoja kolej przyjacielu.- odparłem


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top