Złączenie


Siedziałam w bibliotece czytając dzieje demonów snów. Nie ma to jak za kare pisać wypracowanie z zapomnianych mocy demonów. Kartkując znanych demonów snu natrafiłam na swojego dziadka. Ciekawe czy mam po nim jakieś zdolności. Ogólnie jestem kocim i kruczym demonem jednocześnie. Usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu, odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam swojego ojca. Mimo, że był pajęczym demonem. Miał cudowne blondwłosy i ciemno czerwone oczy. Na swoje szczęście odziedziczyłam ten kolor oczu, które niektórzy uważają za brązowe.

-Co się stało tato?- Spytałam.

-Jest teraz dwa tygodnie przerwy. Z tego co pamiętam to chciałaś się wybrać na ziemię by poobserwować ludzi. Możesz się tam wybrać, tylko wróć dzień przed dalszą szkołą.- Powiedział tata i wyszedł. Uradowana wrzuciłam do plecaka kilka ubrań i trochę pieniędzy. Swoją broń założyłam jako koronkę na środkowy palec lewej ręki. Do tego czarne spodnie, kozaki w tym samym kolorze, białą koszulę z czarną kamizelką. Zarzuciłam na to czarny płaszcz i by ukryć pentagram na ręce wzięłam czarne rękawiczki. Szybko przeteleportowałam się na ziemię. Przechadzałam się po ulicach Londynu, gdy na kogoś wpadłam. Odeszłam krok do tyłu.

-Przepraszam pana.- Powiedziałam i spojrzałam w czerwnone tęczówki. Aha, czyli wpadłam na demona.

-Nic się nie stało panienko. Czy nic się panience nie stało?- Spytał brunet o czerwonych oczach.

-Wszystko ze mną dobrze.- Powiedziałam, a że chciał coś jeszcze powiedzieć to by go uciszyć pozwoliłam moim oczom zaświecić się jasną czerwienią, a źrenicą zwężyć w pionowe kreski. - Do widzenia.- Powiedziałam i oddaliłam się od niego idąc dalej ulicą. Rozglądałam się po mieście podziwiając jego architekturę.

-Claude! Ty idioto! Coś ty narobił!- Wydzierał się jakiś blondynek na swojego wysokiego lokaja. (Mam 1,60m dla mnie wszyscy są wysocy)

-Czemu tak wrzeszczysz? - Spytałam podchodząc do blondyna, który się do mnie odwrócił.

-Kim ty jesteś?- Spytał przyglądając mi się.

-Hrabina Margarita Black, a ty krzykaczu?- Powiedziałam zmieniając swoje nazwisko.

-Hrabia Alios Trancy lady. Krzycze tak z powodu niekompetentności mojego lokaja. -Powiedział po czym prychnął.

-Najmocniej przepraszam paniczu.- Powiedział lokaj.

-Mniejsza o to. Idziemy.- Powiedział blondyn.

-Do zobaczenia panienko.- Powiedział lokaj. Miałam co do niego dziwne przeczucie, więc pokazałam mu demoniczne oczy sprawdzając jego reakcje. Otworzył usta ze zdziwienia, ale po chwili i jego oczy ze złotych stały się czerwone. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyminęłam go. W ostatniej chwili poczułam jak złapał mnie za rękę i nachylił mi do ucha.

-Miło by było gdyby panienka mnie odwiedziła w rezydencji panicza Trancego. Będę na panienkę czekał.- Powiedział po czym poszedł za swoim kontrahentem. Ciekawe co to za demon. Pochodziłam jeszcze pi mieście, gdy zobaczyłam demona na którego już wpadłam. Obok niego stał chłopiec z przepaską na oku. Atakowali ich stworzenia cienia. Nas nauczono z nimi walczyć, ale on ma problem. Przywołałam skrzydła i szpony i ich rozszarpałam.

-Kim ty jesteś?- Spytał dzieciak.

-Margarita. Chyba wpadłeś im w oko.- Powiedziałam.

-Ale ciebie się boją. To dziwne. Na Sebastiana w ogóle nie reagują.- Chłopak przyglądał i się.

-A to dziwne, że się boją jak my je od wieków tępimy. A teraz przepraszam idę dalej zwiedzać miasto.- Powiedziałam i odwróciłam się by iść dalej.

-Pomóż mi z tymi stworzeniami.- Powiedział dzieciak.

-Co z tego będę mieć?- Spytałam patrząc na niego przez ramię.

-A co byś chciała?- Powiedział patrząc mi w oczy. Udałam, że się zastanawiam po czym stwierdziłam.

-Skoro jesteś tutejszy to pokażesz mi miasto, wasze ludzkie zwyczaje i zatrzymuje się u ciebie.- Powiedziałam, a on przyłożył rękę do czoła, a jego lokaj tylko się uśmiechnął.

-Jak widać panienka ma iście piekielne podejście do ludzi, prawda paniczu?- Spytał Sebastian.

-Tak tak. Chwila jak to ludzkie zwyczaje?- Spytał chłopak.

-No więc, jestem początkującym demonem i jeszcze się uczę. Będziesz, więc takim eksperymentem. A tak w ogóle to jak się nazywasz chomiku?- Spytałam uśmiechając się.

-Nie jestem żadnym chomikiem tylko hrabia Ciel Phantomive. Ze wszystkim zwracaj się do Sebastiana. A teraz wracamy.- Powiedział Ciel i poszliśmy za nim do powozu. Lokaj otworzył drzwi swojemu panu, a ja wskoczyłam na ławkę dla woźnicy. Czarnowłosy usiadł obok mnie i ruszyliśmy.

-Jak zawiązać kontrakt z człowiekiem?- Spytałam.

-Naznaczasz go swoją pieczęcią. W zamian za jego dusze wypełniasz jego cel. Jednak ty chyba nie jesteś zwykłym demonem. Pytanie kim?- Powiedział Sebastian prowadząc.

-Jestem tzw. łowczym demonem. Połóż to przy drzwiach. Stworzenia wtedy będą się trzymały z daleka od rezydencji. A tak w ogóle gdzie jest rezydencja Trancego?- Spytałam nachylając się w stronę demona.

-W tamtą stronę w lesie, a co cię tak nagle wzięło?- Spytał pokazując ręką kierunek.

- Mam niedokończone sprawy z bachorem. Widzimy się później. Powiedziałam do Sebastiana i wzbiłam się w powietrze. Poleciałam nad lasem i zobaczyłam rezydencję. Zleciałam na ziemię. Usiadłam w altanie wiedząc, że Claude i tak już wie o moim pojawieniu się. Szybko stanął przede mną. Poklepałam miejsce obok siebie dając mu znak by usiadł przy mnie.

-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- Spytałam patrząc przed siebie usilnie ignorując jego natrętne spojrzenie.

-Chciałem ci podziękować, ze się za mną wstawiłaś. Poza tym nigdy cię tu nie widziałem panienko.- Powiedział.

-Po prostu Margarita, Claude. Nie ma za co. Nigdy mnie nie widziałeś, gdyż dopiero pojawiłam się w mieście. Zamierzam dowiedzieć się trochę więcej o ludziach.- Powiedziałam.

-Nie prościej by było gdybyś zamieszkała z jakimś demonem, który ma kontrakt ze śmiertelnikiem?- Spytał Claude splatając swoje palce z moimi. Spojrzałam na nasze ręce. Claude zdjął swoje rękawiczki przez co mogłam zobaczyć jego pentagram. Dziwne, zwykle pokazuje się go tylko przy rodzinie, osobą które za chwilę zginą z naszych rąk, w sytuacjach urzędowych i demon kiedy chce pokazać demonicy, że mu na niej zależy. Jasna cholera, Claude się zakochał. Wyrawałam rękę z jego uścisku i gwałtownie wstałam z ławki. Cofnęłam się o trzy kroki, a on wstał z ławki.

-Nie zbliżaj się!- Krzyknęłam, a on stanął w miejscu.

-Margarita uspokój się. Nic ci nie zrobię.- Powiedział.

-Co to ma znaczyć?!- Wskazałam na jego ręce.

-Musisz być jeszcze młoda. Demon pokazuje demonicy swój pentagram, kiedy czuje, że to ta jedyna z którą będzie na całą wieczność. Przy niej demon zawsze ma odkryty pentagram. Ja czuję, że ty będziesz dla mnie tą jedyną na całą wieczność, Margarita.- Mówiąc zbliżył się do mnie. Uniósł moją głowę i złączył nasze usta w pocałunku. Demony zawsze uważały się za dzikie bestie, więc czułości zostawiały tylko dla swoich partnerów. Oderwałam się od niego i odwróciłam na pięcie. Pobiegłam przez las. Stanęłam pośrodku polany. Wyczułam stworzenia cienia i demona z nimi walczącego jakoś za mną. A więc pobiegł za mną i naraził im się. W sumie przeszłam przez ich gniazdo, a one się kuliły byle bym im nic nie zrobiła. Claude niestety nie ma takiego autorytetu jak ja. Wściekła wróciłam do gniazda i zobaczyłam Clauda leżącego pod wpływem masy tych stworzeń. Ruchem ręki obruciłam ich w proch. Reszta powciskała się w najgłębsze zakamarki. Podeszłam do demona i pomogłam mu się podnieść.

-Chyba muszę cię odprowadzić by nie zrobiły ci już krzywdy.- Powiedziała, a część stworzeń wychyliło się ze swoich kryjówek. Pstryknęłam palcami, a całe gniazdo stanęło w ogniu. Z tego wszystkiego został tylko proch.

-Dzięki ptaszyno. Jesteś niezwykła.- Powiedział przytulając się do mnie od tyłu.

-Właściwie to jestem koto kruczym demonem. A ty?- Spytałam poddając się. I tak sama już się wkręciłam.

-Pajęczym. Zostań ze mną.- Mówił mi do ucha. Oparłam się głową o jego ramię i westchnęłam zrezygnowana.

-Mogę zostać tylko na tydzień. Potem muszę wracać.- Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam w klatkę piersiową. Zaciągnęłam się jego zapachem. Cholera, podoba mi się. W sumie pająk. Mój ojciec jest pająkiem i mam znajomych pająków, więc nawet je lubię.

-Czemu nie zostaniesz ze mną do zakończenia kontraktu? Spała byś ze mną. Hrabia nie będzie mieć nic przeciwko.-Powiedział przytulając mnie mocniej. Rozłożyłam krucze skrzydła i walnęłam go nimi po rękach.

-Dusisz mnie. Przerwa mi się kończy i muszę wracać do nauki.- Pocałowałam go w policzek.

-Wróć ze mną.- Powiedział bujając mną w ramionach. Zmieniłam się w kruka i usiadłam mu na ramieniu. Pogłaskał mnie po łebku i skierowaliśmy się do rezydencji. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do sypialni. Przeleciałam z jego ramienia na krzesło przed szafką z lustrem i wróciłam do ludzkiej formy.

-Śpisz tutaj?- Spytałam rozglądając się po pokoju. Pokiwał głową i wziął mnie na ręce. Położył się ze mną na łóżku. Wtuliłam się w jego tors. Pocałował mnie w głowę. Uniosłam się, a on wpił w moje usta. Przekręcił nas i teraz to on był na górze. Zdjął mi kamizelkę i koszulę by potem zrobić to samo ze swoją marynarką i koszulą. Zostałam w srebrnym koronkowym staniku. Moja twarz przybrała czerwony kolorek. Claude zszedł z pocałunkami na moją szyję. Przygryzając i ssąc skórę. Jak nic będę mieć pełno malinek w tych miejscach. Liżąc i całując na zmianę doszedł do linii stanika. Zdjął go i zajął się piersiami. Ssał jedną, a drugą gniótł ręką. Miałam dość. Sięgnęłam do jego spodni i rozpięłam je. Claude szybko je z siebie ściągnął zostając w bokserkach. Przyssał sie do moich ust i trwaliśmy tak, aż zaczęło brakować mi oddechu.

-Margarita ja już dłużej nie potrafię czekać.- Powiedział Claude rozbierając mnie i siebie do naga. Pocałunkami zaczął znaczyć drogę na dół mojego brzucha. Rozłożył mi nogi i powąchał moją kobiecość. Moja twarz przypominała dorodnego pomidora. Zniżył głowę i pocałował mnie w łechtaczkę. Po czym zaczął mnie tam lizać. Zaczęłam jęczeć i się kręcić przez co musiał mnie mocniej przetrzymać. Zacisnęłam ręce na prześcieradle i zaczęłam dyszeć. Gdy skończył zawisł nade mną i pocałował mnie w usta. Nasze języki zaczęły walczyć o dominację. Przegrałam dając mu pełną dominację. Cały czas całując mnie wszedł we mnie. Oderwałam się od niego i skrzywiłam z bólu. Poczekał, aż się przyzwyczaję całując mnie po twarzy. Gdy już tak nie bolało, zarzuciłam mu nogi na biodra przyciągając do siebie. Zaczął sie powoli poruszać. Całując mnie w usta. Po chwili doszliśmy ze swoimi imionami na ustach. Zmęczona dyszałam ciężko. Jednak, aby demonica była z demonem musi się odbyć stosunek trzy razy pod rząd. Claude nachylił się nade mną sprawdzając co ze mną. Wiedziałam, że dla niego to dopiero początek. Pocałował mnie w usta i z powrotem wszedł we mnie. Obydwoje byliśmy tak pobudzeni, że momentalnie znów szczytowaliśmy. Teraz jednak byłam już zmęczona, a krew ze spermą wypływająca ze mnie ni jak nie pomagała. Claude widząc to przewrócił mnie na brzuch i uniósł. Wszedł we mnie od tyłu w cztery litery. Seks analny nie był tak miły. Jednak tak nakazuje nasze prawo. Szybko się poruszał i spuścił. Wyszedł i padliśmy na łóżko.

-Koniec. Dobranoc.- Powiedziałam i przytuliłam się do poduszki. Claude przytulił się do mnie i przykrył nas kołdrą. Rano obudził mnie miły zapach. Przekręciłam się i zobaczyłam Clauda z tacką w rękach. Usiadł na skraju łóżka. Nabrał na widelec jajecznicę i skierował to do moich ust. Przełknęłam i spróbowałam usiąść, ale ból w okolicach brzucha i lędźwiach mnie powstrzymał. Jęknęłam i upadłam na łóżko. Claude tylko się uśmiechnął i poprawił mnie na łóżku.

-Przynieś mi coś na ból brzucha.- Powiedziałam. Ten podał mi proszek i wodę w szklance.

-Musisz się zregenerować by naszemu maleństwu nic się nie stało.- Powiedział przytulając się do mnie.

-Co?! Jakie maleństwo?!- Spytałam się go.

-Nasze. My demony to wyczuwamy.- Powiedział z tajemniczym uśmieszkiem i przytulił mnie mocniej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top